Czarnek: "W przyrodzie nie istnieje coś takiego jak małżeństwa jednopłciowe". Nie wie, że małżeństwo też

Czytaliście tekst Ani o małżeństwach jednopłciowych? Parlament Europejski chce, by były one uznawane w CAŁEJ Europie, a więc i w Polsce. Niestety minister Czarnek, jako nadworny ekspert od wszystkiego, co związane z LGBTQ+ oraz nauką, wypowiedział się i w tym ważnym temacie. Ale tak srogo przestrzelił, że najznakomitsi piłkarze powinni uczyć się na jego błędach.

Dokładnie to powiedział ukochany przez wszystkich uczniów minister Czarnek. W programie "TVP Info" nasz bohater został zapytany o stosunek do rezolucji Parlamentu Europejskiego. Wyszło… śmiesznie:

Jak zauważyła Wyborcza, Czarnek został jeszcze dopytany przez prowadzącą, Danutę Holecką o jego… usposobienie? Trudno to jednoznacznie określić.

- Mówi to pan jako ten wróg numer 1 LGBT, jak okrzyknęły pana "wolne media"? - zapytała Holecka.

- Ja mówię językiem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej uchwalonej w 1997 roku - odpowiedział Czarnek.

Fajne ma przekonania ten nasz minister. Idąc tym tropem: jeżeli czegoś nie ma w przyrodzie, to ogólnie nie istnieje w naszym świecie. A jeżeli coś jest w przyrodzie, to ta ta rzecz jest absolutnie świetna i każdy powinien z niej czerpać.

Wymieńmy rzeczy, których NIE ma w przyrodzie:

• Małżeństwa jako takiego.
• Kościoła.
• Księży.
• Papieża.
• Ministrów.
• Polskiego rządu.
• Ministerstwa Edukacji i Nauki.
• TVP.
• TVP Info.
• Telewizji.
• Prasy.

Wymieniać dalej? Rzeczy, które normalnie występują w przyrodzie, mogą być… niemiłe dla Czarnka. Tutaj świetnie pomógł mi Twitter, który celnie wypunktował ważne rzeczy:

• Homoseksualizm.

• Pary jednopłciowe.

Ups, jednak jakoś się da. NO ALE PRZYRODA HURR DURR.

• Związki nieformalne.

...

Pamiętacie sytuację związaną z "cnotą niewieścią"? Minister Edukacji używa bardzo specyficznych słów, które mogą mieć różny wydźwięk, choć wpierw brzmią nam bardzo… prawicowo. Następnie w takich sytuacjach wywyższa się nad "hołotę" i tłumaczy "o co chodziło poecie".

Dlatego mogę się założyć o to, że jeżeli ta sprawa stanie się popularna w mediach, po kilku dniach Przemysław Czarnek pojawi się z wyjaśnieniami. Dowiemy się, że przez "przyrodę" miał na myśli twór człowieka katolickiego czy inni kij.

Z drugiej strony, minister może trzymać się tego, że "małżeństwo" kiedyś uznawano jedynie jako "związek kobiety i mężczyzny". Tylko tutaj pojawia się słowo-klucz - "kiedyś". Ja też "kiedyś" uważałem, że osoby rządzące całą Polską powinny być sojusznikami wszystkich Polaków, ale moje przekonanie się zmieniło. Tak samo, jak znaczenia słowa "małżeństwo".

Słowa zmieniają swoje znaczenia na przestrzeni lat czy wieków. Możecie o tym przeczytać fajny wywiad w "Polityce".

Czy Czarnek będzie się trzymał swojej wersji? Oczywiście, że tak. Walka z jego przekonaniami i słowami to syzyfowa praca - dosłownie. Jedyne, co MY możemy robić, to wytykać mu wszystkie nieścisłości i błędy.