Cebulactwo zazdrości darmowych czekoladek dzieciom z Ukrainy. "Moja córka gorsza?"

Od 24 lutego na ukraińskie wsie i miasta spadają rosyjskie bomby i rakiety. Nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy doświadczają grabieży, gwałtów i zbrodni wojennych ze strony putinowskich wojsk okupacyjnych. Osoby uciekające przed wojną mogą znaleźć schronienie w Polsce. Według szacunków straży granicznej do końca maja ukraińsko-polską granicę przekroczyło 3,75 mln ludzi, z których większość to kobiety i dzieci.

Uchodźcy szukają schronienia w wielu polskich miastach, w tym w Ostrowie Wielkopolskim. Miasto zdobyło się na godny pochwały gest - po wybuchu wojny wyremontowało budynek dawnej szkoły przy ul. św. Jadwigi i nazwało go Domem Polsko-Ukraińskim. Jest to miejsce, w którym ukraińskie rodziny oczekują na skierowanie do mieszkań i domów. Lokatorami jest ok. 40 osób, z których połowa to są dzieci.

Firma z branży informatycznej Techland, której właściciel mieszkał pod Ostrowem, postanowiła umilić maluchom z Ukrainy święto wszystkich dzieci, czyli 1 czerwca. Wrocławska spółka przekazała młodym mieszkańcom Domu Polsko-Ukraińskiego słodycze. Poinformowała o tym prezydent miasta Beata Klimek na swoim facebookowym profilu.

Dzień Dziecka jest jutro, ale firma Techland obdarowała naszych najmłodszych ukraińskich przyjaciół nieco wcześniej, by i w Domu Polsko-Ukraińskim zapanowała radość z okazji tego święta. W imieniu ukraińskich dzieci, dziękuję za pamięć i słodkości podarowane z miłością - napisała Beata Klimek.

Pod wpisem prezydent miasta znajduje się prawie 400 komentarzy. Najbardziej bulwersujące są te, które hejtują gest firmy Techland. "A nasze dzieci co dostaną, że tak zapytam?", "Ukraińskie dzieci też mają swoich rodziców", "Nasze/polskie dzieci już się nie liczą drogie Panie...", "A co dla naszych dzieci, też mają swoje święto?", "Ukrainizacja Polski".

Trudno jednoznacznie ocenić, którzy komentujący wyrazili negatywną opinię o darmowych czekoladkach dla dzieci, bo są opłaconymi kremlowskimi trollami, a którzy są zawistnymi cebulakami. Jeśli traficie na te osoby w internecie, bądźcie ostrożni.

Prezydent Ostrowa Wielkopolskiego odniosła się do afery następującymi słowami: - Słodycze to dar dobroci prywatnej firmy dla tych dzieci, które musiały porzucić swoje domy, zabawki, a nawet bliskich. To małe pocieszenie w tych trudnych dla nich chwilach. Przykro jest czytać niektóre z komentarzy... Kochani, okażmy nieco serca. Tym, którzy potrzebują pomocy, ale i tym, którzy bezinteresownie chcą pomagać.

Źródła: kalisz.wyborcza.pl/o2.pl/Facebook