Aktywiści dostali ogromne finansowe kary. Protestują przeciwko "prawu knebla"
Hiszpański odział aktywistów z grupy Extinction Rebellion zorganizował manifestację w obronie wolności słowa i działania. Podali zatrważające dane.
Aktywizm przybiera różne twarze, a grupa Extinction Rebellion należy do tych prezentujących jego najbardziej radykalne oblicza. Oczywiście nie jest jedna - podobnych organizacji na całym świecie jest mnóstwo. Just Stop Oil, Letzte Generation, Riposte Alimentaire to kolejne stowarzyszenia słynące z kontrowersyjnych akcji. Przyklejenie się do płyty lotniska? Paraliżowanie ruchu drogowego? Wpuszczenie fluorescencyjnej farby do rzeki? Oblanie płynem kilkusetletniego obrazu? To wszystko przykłady działań, pod którymi mogą podpisać się aktywiści działający w ww. grupach.
Działacze jak najbardziej zwracają uwagę na problem: czy to dostępu do żywności, czy nadmiernej emisji CO2, czy mikroplastiku przenikającego do oceanów. Niestety ich skrajność sprawia, że do "normików" nie dociera, o co tak naprawdę ci ludzie walczą. Media też widzą efekty: zniszczone dzieło sztuki czy wielogodzinne korki na drogach. Dla osób niezaangażowanych w aktywizm ten sposób komunikacji jest nie tylko nieatrakcyjny, ale również oburzający.
Aktywiści z Extinction Rebellion mają dość "prawa knebla"
Przepisy dotyczące zgromadzeń w Hiszpanii są skrajnie restrykcje w porównaniu do tych, które panują choćby w Polsce. Obywatele nazywają je "prawem knebla" i sposobem na uciszenie społeczeństwa i zahamowanie głoszenia na forum publicznym niewygodnych opinii. Ogranicza ono podstawowe swobody obywateli oraz daje przestrzeń na nadużywanie władzy. W Hiszpanii regularnie odbywają się protesty przeciwko ustawie o bezpieczeństwie publicznym. Obywatele mają sensowne argumenty m.in.:
- spontaniczne demonstracje czy pikiety (pokojowe) to wolność gwarantowana przez europejskie standardy praw człowieka,
- pokojowe zgromadzenia powinny być legitymizowane przez państwo - a nie karane grzywną,
- prawo knebla daje potencjał do nadużyć i policyjnej brutalności, a także odbiera przywilej wolności słowa.
Aktywiści z Extinction Rebellion 21 lutego zebrali się w Madrycie i połączyli siły z innymi grupami, aby wspólnie wyrazić sprzeciw wobec krzywdzącego prawa. Z wymownie zaklejonymi ustami milczeli, przekazując treść przesłania na transparentach ujawniających straszliwe dane.
W komunikacie na Instagramie grupa przekazuje, że jej działacze zostali ukarani grzywną w wysokości 14 tys. euro za protest ramię w ramię z członkami Salvemos el Parque de la Cornisa oraz Salvemos La Arboleda - organizacjami działającymi na rzecz ochrony przyrody.
Działacze podają kolejne zatrważające dane, które dotknęły protestujących aktywistów: 3 tys. euro grzywny i łącznie 26 lat pozbawienia wolności dla członków Rebelión Científica - naukowego stowarzyszenia walczącego przeciwko politycznej bezczynności wobec kryzysu klimatycznego i ekologicznego.
"Protest nie jest zbrodnią" - uważają aktywiści, nakłaniając do przyłączenia się do akcji przeciwko hiszpańskiemu reżimowi.
Źródło: Instagram @esxrebellion
Popularne
- Rozstrzelał trzech synów. Wiadomo, co zrobił przed egzekucją
- Nauczycielka na seks i wódkę. Skandal w prestiżowej szkole
- Deweloper pokazał finał prac. Lawina komentarzy pod zdjęciem
- Lokatorzy z piekła rodem. Zostawili po sobie śmieci i pleśń
- Ralph Kaminski broni Lunę po Eurowizji. Burza pod wpisem artysty
- Do kogo należą pieniądze z komunii? Prawnik rozwiewa wątpliwości
- Za pierwszym razem straciła wzrok. Ponownie wytatuuje oczy
- Już ma milion wyświetleń. Adam Małysz parodiuje Żugajki
- Samuela Torkowska ostro o Lunie. "Satanistyczne straszydło"