Zjadła rybę na obiad. Straciła wszystkie kończyny

Gdy robimy zakupy na małym, lokalnym targu, spodziewamy się produktów najwyższej jakości. Z taką samą myślą na jarmark wybrała się 40-letnia Laura Bajaras, która kupiła tam rybę tilapię. Zadowolona zrobiła obiad, a parę dni później trafiła do szpitala. Okazało się, że kobieta zaraziła się śmiertelnie groźną bakterią. Niestety, konieczna była czterokrotna amputacja. Laura straciła wszystkie kończyny.

Laura Bajaras kupiła rybę na lokalnym targu i przygotowała ją na obiad. Parę dni po spożyciu posiłku zaczęła się źle czuć, występowały u niej objawy zatrucia. Zgłosiła się do szpitala, a tam dowiedziała się, że doszło do skażenia potencjalnie śmiertelnie niebezpieczną bakterią Vibrio Vulnificus. Jak donosi NY Post, to Gram-ujemny przecinkowiec występujący w środowisku obszarów nadmorskich, w szczególności przy ujściach rzek.

- Prawie straciła życie. Była podłączona do respiratora. Wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Jej palce były czarne, jej stopy były czarne, dolna warga była czarna. Miała sepsę i niewydolność nerek - powiedziała w wywiadzie dla mediów przyjaciółka Laury Bajaras.

Zakażenie bakterią występuje po zjedzeniu surowych lub niedosmażonych ryb oraz owoców morza. Może doprowadzić do gwałtownej oraz ogólnej infekcji wywołując gorączkę, nudności, dreszcze, hipotensyjny wstrząs septyczny i wtórne zmiany na kończynach, gdzie dochodzi do zakażenia ran.

Infekcja w przypadku 40-latki z San Jose okazała się na tyle poważna, że kobieta od ponad miesiąca przebywa w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej. Dodatkowo konieczna okazała się amputacja czterech kończyn, aby ratować kobiecie życie.

- Nie wiedziała, że ta prosta sprawa odmieni jej życie na zawsze. Laura od ponad miesiąca przebywa w szpitalu, walczy o życie, obecnie przeszła poczwórną amputację - powiedziała mediom przyjaciółka kobiety.

Źródło: New York Post