Zatrzymali kobietę na lotnisku. W jej walizce znaleźli ludzkie serce

Pracownicy lotnisk regularnie mierzą się z pasażerami, którzy próbują podróżować z dziwnymi bądź nielegalnymi rzeczami. Broń, środki chemiczne bądź toksyczne oraz narkotyki - o tym słyszymy dość często. Nikt jednak nie spodziewał się, że ochroniarze odpowiedzialni za bezpieczeństwo podróżnych będą musieli poradzić sobie z kobietą, która w bagażu podręcznym miała swoje własne serce.

Jessica Manning ma 30 lat i pochodzi z Nowej Zelandii. Podczas swojej podróży znalazła się na lotnisku w Australii. Gdy chciała wejść na pokład samolotu, ochrona zainteresowała się jej bagażem podręcznym. Okazało się, że pasażerka chciała w torbie przewieźć swoje własne serce. Pracownicy portu lotniczego byli w szoku, gdy na własne oczy ujrzeli zapakowany próżniowo organ. Jessica Manning została zatrzymana na godzinę w celu złożenia wyjaśnień.

Jessica Manning wyjaśniła ochroniarzom, dlaczego w jej torbie znajduje się zapakowane próżniowo serce. Okazało się, że jej organ od urodzenia nie funkcjonował tak, jak powinien i miał wiele wad. Kobieta w ciągu całego życia przeszła ponad 200 operacji. Ostatecznie w wyniku różnego rodzaju powikłań lekarze stwierdzili u niej m.in. niewydolność wątroby. Zdecydowali także, że należy wykonać przeszczep serca.

Przeszczep wykonany na Jessice był operacją historyczną. Kobieta opowiedziała ochronie lotniska, że zabieg był dla niej bardzo istotny, a ona nie umie rozstać się z należącym do niej organem. Właśnie dlatego zdecydowała się na podróż z nim w bagażu podręcznym. Pracownicy portu ustalili, że przewożenie odpowiednio zabezpieczonych organów (własnych) nie łamie żadnych zasad. Kobieta dotarła do domu, a jej serce razem z nią.

Źródło: polsatnews.pl