Rząd zbiera dane aktywistów. Obawiają się niesłusznych aresztowań?
Aktywiści ekologiczni nie mogą czuć się bezpiecznie. Ich dane, także te z mediów społecznościowych, są zbierane przez rząd. Wszystko dlatego, że protestujący nie zgadzają się na stworzenie centra szkoleniowego dla policji i straży pożarnej w centrum lasu.
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych został wezwany do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie zbierania danych aktywistów ekologicznych protestujących przeciwko stworzeniu "Miasta Policji", czyli centrum szkoleniowego dla policji i straży pożarnej. Centrum ma być zlokalizowane w środku lasu na południowy wschód od Atlanty w Georgii.
Podobne
- Młotkami w "Wenus z lustrem". Ekoaktywiści uderzyli w Londynie
- Umierają dla klimatu. W tym kraju mordują najwięcej aktywistów
- Szokująca szarża policji. Staranowali protest aktywistów
- Przepchnął aktywistów ciężarówką. Usłyszał, co go czeka
- Aktywiści pomazali Bramę Brandenburską. "Czas na zmianę polityczną"
Działacze organizacji obrony praw obywatelskich i swobód obywatelskich zwracają uwagę na dziesiątki aresztowań skierowanych w stronę aktywistów ekologicznych. Są oni oskarżani o terroryzm wewnętrzny, dotyczący walki o lasy Atlanty. Aresztowania oraz zarzuty wzbudziły bunt u mieszkańców stanu Georgia, którzy obwiniają stanowe siły porządkowe o brutalne tłumienie ruchu protestacyjnego.
Protesty aktywistów ekologicznych w Georgii trwają ponad pół roku
Obrońcy środowiska w Georgii protestują od wielu miesięcy. 18. stycznia podczas nalotu na las w okolicy Atlanty policja zastrzeliła Manuela Paeza Terána, ekologicznego aktywistę. Jak wynika z autopsji Terána, w chwili śmierci działacz miał podniesione obie ręce. Stan twierdzi, że Paez Terán pierwszy oddał strzały, ale nagranie wideo z pobliskiej policji sugeruje, że jeden z funkcjonariuszy zranił innego podczas nalotu. Prokurator specjalny rozpatruje tę sprawę.
List do Departamentu Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych
Działacze organizacji obrony praw obywatelskich napisali list do Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych, w którym podnoszą kwestie "niebezpieczeństwa związanego z niejasnymi, nadmiernie ogólnymi i stygmatyzującymi terminami, takimi jak 'krajowy skrajny ekstremista' i 'militant', używanymi do opisu jednostek, które mogą być zaangażowane w chronioną Konstytucją działalność na mocy Pierwszej Poprawki".
Problem, jak stwierdza list, polega na tym, że takie sformułowania "przyczyniają się do fałszywej narracji, że osoby uczestniczące w legalnym proteście stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, co stwarza ryzyko zaostrzenia agresywnego traktowania protestujących przez siły porządkowe".
W dalszej części pisma pada prośba o "zaprzestanie wszelkiego bezpodstawnego monitorowania aktywności w mediach społecznościowych, ze względu na jego szeroki zakres ingerencji w chronioną Pierwszą Poprawką wolność słowa i stowarzyszenia, oraz o ustanowienie wiarygodnego, niezależnego mechanizmu nadzorującego programy wywiadowcze Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego".
Napisanie listu związane jest z coraz większym niepokojem mieszkańców Atlanty oraz okolic, którzy boją się bezpodstawnych aresztowań związanych z "Miastem Policji". Na chwilę obecną Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych nie odpowiedział na pismo.
Popularne
- Znamy przyczynę śmierci sowy Duolingo. Dua Lipa opłakuje ptaka
- Stuu został pobity? Szokujące nagranie obiegło internet
- Kotolga jest viralem na TikToku. Kim jest i co o niej wiadomo?
- Sowa Duolingo nie żyje. Wszyscy możecie ją mieć na sumieniu
- Żugajki na tropie nowego partnera Julii. Kim jest tajemniczy mężczyzna?
- Powstał tłumacz z polskiego na deweloperski. "Zrozum groźne gatunki"
- Sprawa korepetytora trafiła do Rzeczniczki Praw Dziecka. Co dalej?
- Damiano David wystąpił w Polsce. Zagrał nowy kawałek
- Jak pachną perfumy Skolima BEBECITA? Ekspert zabrał głos