Raport Fundacji Viva!. Konie z Morskiego Oka są zabijane na mięso
Fundacja Viva! opublikowała raport dotyczący losu koni z Morskiego Oka. Udostępnione dane są przerażające.
Morskie Oko to przepiękna i robiąca wrażenie atrakcja turystyczna. Drugie pod względem powierzchni oraz objętości jezioro w Tatrach każdego roku przyciąga tysiące osób. Problem w tym, że niewiele z nich decyduje się na dotarcie do Morskiego Oka na pieszo. Trasa wynosi 7,8 km, zajmuje dwie godziny. Jest dość trudna, gdyż idzie się pod górkę, ale czego innego można spodziewać się na południu Polski.
Podobne
Niestety, duża część turystów nie chce pokonywać trasy do Morskiego Oka na pieszo. Wybierają prostszą (dla siebie) formę dotarcia nad jezioro i decydują się na jazdę dorożkami. Działacze i aktywiści na rzecz praw zwierząt od lat podkreślają, jak bardzo wykańczające jest to dla koni ciągnących pojazdy. Wierzchowce zdychają z przemęczenia i upałów. Zdaje się jednak, że nie robi to wrażenie na sporej części turystów. Fundacja Viva! udostępniła dane dotyczące losu koni, które przestają wozić ludzi nad Morskie Oko.
Przerażający los koni z Morskiego Oka
"Raport o koniach z Morskiego Oka, który dziś oddajemy w Wasze ręce, podsumowuje 10 lat naszej ciężkiej pracy, mającej na celu likwidację tej anachronicznej rozrywki dla pseudoturystów. Jest też obietnicą, że nigdy się nie poddamy i zawsze będziemy walczyć o konie z Morskiego Oka. Bo jedynie likwidacja tego transportu może zakończyć kręcącą się bez końca spiralę cierpienia" - czytamy na stronie viva.org.pl.
Działacze i aktywiści z Fundacji Viva! poinformowali, że udało im się ustalić los 1002 koni pracujących na trasie od 2012 r. do 2022 r. Okazało się, że 433 zwierzęta (61 proc. z nich) trafiło do rzeźni, a 23 zostały poddane utylizacji. Z raportu wynika więc, że nie żyje 456 koni, czyli 64 proc. z tych, które zostały wycofane z pracy w przeciągu 10 lat.
Konie, które zostały wycofane z trasy na Morskie Oko, pracowały średnio 36 miesięcy. Aktywiści podkreślają, że to bardzo krótko. Wierzchowce potrafią żyć nawet ponad 30 lat, jednak nie mogą być przeciążane, a do pracy muszą być wykorzystywane rozsądnie.
"Szybka eksploatacja koni na trasie jest widoczna właśnie w statystykach wymian zwierząt i ich ubojów. W 2012 roku z trasy wycofano 70 koni. Rok później - 57, w 2014 - 61, 2015 - 83 konie. W kolejnym roku było to 59 zwierząt, w 2017 - 69, w 2018 - 58. 2019 rok to niechlubny rekord - pracę na trasie straciły wówczas aż 84 konie. W 2020 -69, rok później 56. Do wakacji 2022 roku z pracy wycofano 39 koni" - czytamy na stronie Fundacji Viva!.
Konie z Morskiego Oka trafiają do rzeźni
- Na miejsce koni wycofanych z trasy zawsze kupowane są nowe zwierzęta. I tak spirala cierpienia się kręci. A konie, zamiast trafiać na emeryturę na zielone łąki, są zabijane na mięso, by po raz ostatni zasilić konto właściciela. Przerwanie tej spirali jest możliwe, ale decyzję o likwidacji tej nieetycznej rozrywki dla turystów może podjąć jedynie dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. Niestety latami ignorował on nasze merytoryczne argumenty w tej sprawie - powiedział Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!.
Działacze z Fundacji Viva! odkryli przerażające rzeczy. Okazało się, że fiakrzy (dorożkarze) na Podhalu leczą zmęczone i wykończone konie z Morskiego Oka... rzeźnią. Jest to absolutnie okropne, tym bardziej, że wierzchowce z trasy mają zapisane w paszportach, że nie mogą trafiać na ubój. Aktywiści domyślają się, że konie transportowane do nielegalnych rzeźni, gdyż często w bazie Polskiego Związku Hodowców Koni widnieją jako żyjące.
Na stronie Fundacji Viva! dowiadujemy się, że kiedyś regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego "dawał organizacjom ochrony zwierząt tak zwane prawo pierwokupu koni, które miałyby trafić do rzeźni". Oznaczało to, że każdy dorożkarz chcący sprzedać wierzchowca, musiał poinformować o tym władze parku, a te odpowiednie organizacje. Jak czytamy na viva.org.pl, mechanizm ten jednak nigdy skutecznie nie chronił koni przed okrutnym losem.
"Aż 115 koni (27 proc.) zostało zabitych w rzeźni w dniu, w którym zostały sprzedane przez fiakra. 56 koni - następnego dnia po sprzedaży. 61 proc. koni zostało zabitych w rzeźni w ciągu tygodnia od sprzedaży przez fiakra. Po czasie powyżej roku od sprzedaży z Morskiego Oka do rzeźni trafiło tylko 61 koni (14 proc.)" - czytamy na stronie viva.org.pl.
Z raportu dowiadujemy się, że średnia wieku zabijanych w rzeźniach koni wynosiła 11 lat. Oznacza to, że zwierzęta są przeciążone, wykończone i żyją o wiele krócej, niż ich zdrowi koledzy. Aktywiści podkreślają, że wierzchowce ciągną podczas trasy na Morskie Oko wozy za ciężkie aż o tonę.
Jeśli ty również chcesz zakończyć męczarnię koni z Morskiego Oka, możesz podpisać petycję na stronie ratujkonie.pl. Jak czytamy na stronie Fundacji Viva!, aż 68 proc. Polek i Polaków chce likwidacji transportu konnego do popularnego jeziora.
Źródło: viva.org.pl
Popularne
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw