Marsz 4 czerwca w Warszawie

"Mamy już dość". Młodzież na marszu w Warszawie [RELACJA]

Źródło zdjęć: © Vibez.pl / Materiały własne
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,04.06.2023 17:22

- Mamy już dość, jesteśmy sfrustrowani. Przyszliśmy w akcie desperacji. Nasz rząd wyznaje wartości, z którymi się nie utożsamiamy - mówią młodzi, którzy przyszli na marsz 4 czerwca w Warszawie. Jakie uczucia wywołało wydarzenie u przedstawicieli młodego pokolenia?

Dojazd na miejsce startu marszu nie był łatwym zadaniem. Tramwaje kierujące się w stronę placu Na Rozdrożu - gdzie wydarzenie miało się rozpocząć - były napakowane ludźmi do granic możliwości. Młodzi, rodziny z dziećmi, osoby starsze. W niemal niekończącej się rzece ludzi można było spotkać Polaków w każdej grupie wiekowej.

Plac Na Rozdrożu był nie do poznania. Osobom, które wychodziły z al. Wyzwolenia, ul. Koszykowej czy innych przylegających do placu ulic, ukazywało się morze głów, flag i transparentów. W powietrzu powiewały flagi Polski, Unii Europejskiej, Komitetu Obrony Demokracji, USA. Uczestnicy wydarzenia trzymali transparenty Platformy Obywatelskiej, Marszu Kobiet, LGBTQ+.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)

Antyrządowy marsz 4 czerwca w Warszawie

Nawet jeśli ktoś znalazł się w marszu przez przypadek, bardzo prędko mógł pojąć, w jakim celu tysiące ludzi wyszło na ulice Warszawy. "PiS = PZPR", "Duda, czyli długopis", "Osiem gwiazdek", "PiS = drożyzna", "Tylko stan wyjątkowy zamknie mnie w domu", "Duda nie jest moim prezydentem". To tylko niektóre z haseł, które uczestnicy marszu wypisali na niesionych ze sobą flagach i transparentach.

Marsz miał wyruszyć o godz. 12, ale tak się nie stało. Najpierw głos zabrali przewodniczący PO Donald Tusk, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, były prezydent Polski Lech Wałęsa i inni przedstawiciele szeroko pojętej opozycji. Wszystkie przemowy sprowadzały się do zapewnień, że podczas jesiennych wyborów parlamentarnych uda się odsunąć PiS od władzy.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)

Ścisk, upał i mdlejący ludzie

Im dłużej trwały przemowy polityków i działaczy, tym tłum czuł coraz większe zniecierpliwienie. Irytację potęgował nieprawdopodobny ścisk, duchota i lejący się z nieba żar. Cienia na placu Na Rozdrożu było jak na lekarstwo. Z czasem stojący w pełnym słońcu ludzie zaczęli mdleć. "Karetka", "lekarza" - krzyczeli ludzie, którzy starali się pomóc niedomagającym osobom.

Drugorzędne znaczenie miał wtedy Trzaskowski czy Tusk, nawołujący ze sceny, że "tu jest Polska" i "zwyciężymy". Uczestnicy marszu próbowali przekrzyczeć przedstawicieli opozycji, skandując "idziemy""ruszamy". - Mogliby już wyjechać autobusem i wtedy gadać - powiedziała stojąca obok mnie starsza kobieta, na której twarzy malowało się zmęczenie.

Znajdowałem się mniej więcej w centrum placu Na Rozdrożu, ale i tak odczekałem swoje. Ruszyłem z miejsca dopiero po ponad godzinie od zaplanowanego startu marszu. Z głośników leciał utwór "Mój jest ten kawałek podłogi" autorstwa Mr. Zoob.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)
Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)

Tłumy na marszu 4 czerwca w Warszawie

Mobilizacja sympatyków marszu robiła wrażenie. Jak informuje portal wiadomosci.wp.pl, cytując stołeczny Ratusz, w marszu miało wziąć udział ok. 500 tys. osób. Frekwencja imponowała, ale chyba nie czułem, że obserwuję wydarzenie przełomowe dla historii współczesnej Polski - mimo zapewnień organizatorów, że marsz ma wielkie znaczenie.

Atmosfera była pokojowa, sympatyczna, radosna. Gdzieś w tle politycy i działacze wygłaszali przemowy. Od czasu do czasu ktoś skandował wulgarne hasła pod adresem PiS i prezydenta albo "kto nie skacze, ten za PiS-em". Ktoś w tłumie zarzucił żartem o "Kaczorze", ktoś zadzwonił do znajomego, by pochwalić się, że jest w telewizji. Mam wrażenie, że marsz 4 czerwca był mocno upartyjniony, zaplanowany i warszawskocentryczny (chociaż manifestacje odbywały się też w innych miastach). Wydarzenie nie miało aż tak młodzieńczej, niekontrolowanej wściekłości i oddolnego buntu, które były charakterystyczne dla antyrządowych protestów z jesieni 2020 r.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)
Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)

Młodzież na marszu 4 czerwca w Warszawie

Wśród uczestników widziałem zarówno osoby, które mogły pamiętać początki komunizmu w Polsce, jak i przedstawicieli pokolenia urodzonego w wolnej Polsce.

W tłumie spotkałem Karola, studenta I roku z Łodzi, który na pytanie, dlaczego wziął udział w wydarzeniu, odpowiedział: "chciałbym, aby zmieniła się władza".

- Nie pamiętam wydarzeń, do których dzisiaj odwołują się politycy opozycji, bo urodziłem się już w wolnej Polsce. Polsce, która jest członkiem NATO i Unii Europejskiej. I chciałbym, żeby pozostała w strukturach tych organizacji - powiedział chłopak.

Wśród uczestników marszu spotkałem Anię, młodą przedsiębiorczynię z Łodzi, która przyjechała do Warszawy z grupą przyjaciół.

- Boję się o swoją przyszłość - odpowiedziała kobieta na pytanie, co skłoniło ją do przyjazdu na marsz. Jej kolega dodał, że zdecydował się uczestniczyć w wydarzeniu po ostatniej decyzji prezydenta (ws. ustawy o speckomisji ds. badania wpływów rosyjskich). - Mam nadzieję, że ten marsz coś zmieni. Zmieni władzę - dodała Ania.

Nie brakowało głosów krytycznych dotyczących organizacji marszu. Pewna młoda para z Torunia wyraziła nadzieję, że marsz może "jeszcze się rozkręci". - Mogliby puszczać utwory podnoszące ludzi na duchu. Teraz nic z głośników nie leci. Ktoś powinien zagrzewać ludzi jak "gniazdowy" na stadionie - usłyszałem od pary.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)

"Mamy już dość. Jesteśmy sfrustrowani"

W tłumie trafiłem na grupę młodych osób z Warszawy - architektkę, projektanta i programistę. Mieli ze sobą flagi Polski i Unii Europejskiej. Kiedy zapytałem ich, dlaczego przyszli na marsz, odpowiedzieli:

- Mamy już dość, jesteśmy sfrustrowani. Przyszliśmy w akcie desperacji. Nasz rząd wyznaje wartości, z którymi się nie utożsamiamy. Antyeuropejskie wartości. Mamy nadzieję, że rząd się zmieni.

Przechodzący obok starszy mężczyzna, który słyszał naszą rozmowę, wtrącił się z krótkim zdaniem: - Marsz da ludziom nadzieję, bo trochę oklapli.

Marsz 4 czerwca w Warszawie
Marsz 4 czerwca w Warszawie (Vibez.pl , Materiały własne)
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 2
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 3
  • emoji smutek - liczba głosów: 2
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 1
Marksista,zgłoś
Boją się o przyszłość. I mają rację, tylko idą w nieodpowiednim kierunku. Młodzi pokładają nadzieję w liberalizmie, w kapitalizmie itd. Nie tędy droga! Niech zakładają związki zawodowe, niech domagają się podwyżek od przedsiębiorców, niech sparaliżują drogi i ulice. Niech pokażą swoją siłę, obalą kapitalizm i przywrócą godność pracującemu Polakowi! Trzeba sparaliżować kraj, aby władza się poddała i przez pokojowe obywatelskie nieposłuszeństwo (żeby nikt nie powiedział, że nawołuję do zamachu stanu - bo to przestępstwo) wprowadzić prospołeczny ustrój, aby młodzi mieli: mieszkania socjalne i komunalne, stypendia, gwarancję zatrudnienia i pewny byt zamiast stresu i korporacyjnego wyścigu szczurów
Odpowiedz
9Zgadzam się5Nie zgadzam się
zobacz odpowiedzi (2)
obserwator,zgłoś
A moja córka poszła, bo gdzieś usłyszała, że trzeba iść. Ale pojęcia o polityce nie ma żadnego i tak właściwie to nie wie o co w tym wszystkim chodzi. I takich jak ona, myślę, było więcej
Odpowiedz
9Zgadzam się4Nie zgadzam się
Paweł,zgłoś
Brawo panie Mentzen! Najpierw zatacza się po pijaku, teraz kpi z ludzi. Dobrze zobaczyć prawdziwą twarz i nie popełnić błędu przy głosowaniu
Odpowiedz
8Zgadzam się6Nie zgadzam się
Zobacz komentarze: 6