"Mamy już dość". Młodzież na marszu w Warszawie [RELACJA]
- Mamy już dość, jesteśmy sfrustrowani. Przyszliśmy w akcie desperacji. Nasz rząd wyznaje wartości, z którymi się nie utożsamiamy - mówią młodzi, którzy przyszli na marsz 4 czerwca w Warszawie. Jakie uczucia wywołało wydarzenie u przedstawicieli młodego pokolenia?
Dojazd na miejsce startu marszu nie był łatwym zadaniem. Tramwaje kierujące się w stronę placu Na Rozdrożu - gdzie wydarzenie miało się rozpocząć - były napakowane ludźmi do granic możliwości. Młodzi, rodziny z dziećmi, osoby starsze. W niemal niekończącej się rzece ludzi można było spotkać Polaków w każdej grupie wiekowej.
Podobne
- Licealista zaorał PiS. Mocne wystąpienie w Sejmie
- Oskar Szafarowicz przewiduje przyszłość. Widzi Donalda Tuska na pielgrzymce
- Sovereignty.pl, czyli 2 mln zł na narodowy portal internetowy. Za pieniądze podatników
- Oskar Szafarowicz boi się o przyszłość na UW? Zderzył się z rzeczywistością
- Oskar Szafarowicz w natarciu. Oberwało się politykowi Polski 2050
Plac Na Rozdrożu był nie do poznania. Osobom, które wychodziły z al. Wyzwolenia, ul. Koszykowej czy innych przylegających do placu ulic, ukazywało się morze głów, flag i transparentów. W powietrzu powiewały flagi Polski, Unii Europejskiej, Komitetu Obrony Demokracji, USA. Uczestnicy wydarzenia trzymali transparenty Platformy Obywatelskiej, Marszu Kobiet, LGBTQ+.
Antyrządowy marsz 4 czerwca w Warszawie
Nawet jeśli ktoś znalazł się w marszu przez przypadek, bardzo prędko mógł pojąć, w jakim celu tysiące ludzi wyszło na ulice Warszawy. "PiS = PZPR", "Duda, czyli długopis", "Osiem gwiazdek", "PiS = drożyzna", "Tylko stan wyjątkowy zamknie mnie w domu", "Duda nie jest moim prezydentem". To tylko niektóre z haseł, które uczestnicy marszu wypisali na niesionych ze sobą flagach i transparentach.
Marsz miał wyruszyć o godz. 12, ale tak się nie stało. Najpierw głos zabrali przewodniczący PO Donald Tusk, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, były prezydent Polski Lech Wałęsa i inni przedstawiciele szeroko pojętej opozycji. Wszystkie przemowy sprowadzały się do zapewnień, że podczas jesiennych wyborów parlamentarnych uda się odsunąć PiS od władzy.
Ścisk, upał i mdlejący ludzie
Im dłużej trwały przemowy polityków i działaczy, tym tłum czuł coraz większe zniecierpliwienie. Irytację potęgował nieprawdopodobny ścisk, duchota i lejący się z nieba żar. Cienia na placu Na Rozdrożu było jak na lekarstwo. Z czasem stojący w pełnym słońcu ludzie zaczęli mdleć. "Karetka", "lekarza" - krzyczeli ludzie, którzy starali się pomóc niedomagającym osobom.
Drugorzędne znaczenie miał wtedy Trzaskowski czy Tusk, nawołujący ze sceny, że "tu jest Polska" i "zwyciężymy". Uczestnicy marszu próbowali przekrzyczeć przedstawicieli opozycji, skandując "idziemy" i "ruszamy". - Mogliby już wyjechać autobusem i wtedy gadać - powiedziała stojąca obok mnie starsza kobieta, na której twarzy malowało się zmęczenie.
Znajdowałem się mniej więcej w centrum placu Na Rozdrożu, ale i tak odczekałem swoje. Ruszyłem z miejsca dopiero po ponad godzinie od zaplanowanego startu marszu. Z głośników leciał utwór "Mój jest ten kawałek podłogi" autorstwa Mr. Zoob.
Tłumy na marszu 4 czerwca w Warszawie
Mobilizacja sympatyków marszu robiła wrażenie. Jak informuje portal wiadomosci.wp.pl, cytując stołeczny Ratusz, w marszu miało wziąć udział ok. 500 tys. osób. Frekwencja imponowała, ale chyba nie czułem, że obserwuję wydarzenie przełomowe dla historii współczesnej Polski - mimo zapewnień organizatorów, że marsz ma wielkie znaczenie.
Atmosfera była pokojowa, sympatyczna, radosna. Gdzieś w tle politycy i działacze wygłaszali przemowy. Od czasu do czasu ktoś skandował wulgarne hasła pod adresem PiS i prezydenta albo "kto nie skacze, ten za PiS-em". Ktoś w tłumie zarzucił żartem o "Kaczorze", ktoś zadzwonił do znajomego, by pochwalić się, że jest w telewizji. Mam wrażenie, że marsz 4 czerwca był mocno upartyjniony, zaplanowany i warszawskocentryczny (chociaż manifestacje odbywały się też w innych miastach). Wydarzenie nie miało aż tak młodzieńczej, niekontrolowanej wściekłości i oddolnego buntu, które były charakterystyczne dla antyrządowych protestów z jesieni 2020 r.
Młodzież na marszu 4 czerwca w Warszawie
Wśród uczestników widziałem zarówno osoby, które mogły pamiętać początki komunizmu w Polsce, jak i przedstawicieli pokolenia urodzonego w wolnej Polsce.
W tłumie spotkałem Karola, studenta I roku z Łodzi, który na pytanie, dlaczego wziął udział w wydarzeniu, odpowiedział: "chciałbym, aby zmieniła się władza".
- Nie pamiętam wydarzeń, do których dzisiaj odwołują się politycy opozycji, bo urodziłem się już w wolnej Polsce. Polsce, która jest członkiem NATO i Unii Europejskiej. I chciałbym, żeby pozostała w strukturach tych organizacji - powiedział chłopak.
Wśród uczestników marszu spotkałem Anię, młodą przedsiębiorczynię z Łodzi, która przyjechała do Warszawy z grupą przyjaciół.
- Boję się o swoją przyszłość - odpowiedziała kobieta na pytanie, co skłoniło ją do przyjazdu na marsz. Jej kolega dodał, że zdecydował się uczestniczyć w wydarzeniu po ostatniej decyzji prezydenta (ws. ustawy o speckomisji ds. badania wpływów rosyjskich). - Mam nadzieję, że ten marsz coś zmieni. Zmieni władzę - dodała Ania.
Nie brakowało głosów krytycznych dotyczących organizacji marszu. Pewna młoda para z Torunia wyraziła nadzieję, że marsz może "jeszcze się rozkręci". - Mogliby puszczać utwory podnoszące ludzi na duchu. Teraz nic z głośników nie leci. Ktoś powinien zagrzewać ludzi jak "gniazdowy" na stadionie - usłyszałem od pary.
"Mamy już dość. Jesteśmy sfrustrowani"
W tłumie trafiłem na grupę młodych osób z Warszawy - architektkę, projektanta i programistę. Mieli ze sobą flagi Polski i Unii Europejskiej. Kiedy zapytałem ich, dlaczego przyszli na marsz, odpowiedzieli:
- Mamy już dość, jesteśmy sfrustrowani. Przyszliśmy w akcie desperacji. Nasz rząd wyznaje wartości, z którymi się nie utożsamiamy. Antyeuropejskie wartości. Mamy nadzieję, że rząd się zmieni.
Przechodzący obok starszy mężczyzna, który słyszał naszą rozmowę, wtrącił się z krótkim zdaniem: - Marsz da ludziom nadzieję, bo trochę oklapli.
Popularne
- Vibez Creators Awards na żywo. Transmisja z rozdania nagród
- "Historie Jutra" o sztucznej inteligencji. "Co to jest ten AI?"
- "Choinko ma" podbija TikToka. Piosenka wchodzi w głowę
- Ralph Kaminski wyjaśnia hejterów miłością? "Serce moje zajęte"
- Problemy z filmem sanah? "Odwołali wszystkie seanse i dali voucher"
- Drama o psy Friza i Wersow. Niepokojące zachowanie zwierząt
- Vibez Creators Awards za nami. Kto otrzymał nagrody?
- Konkurs na sobowtóra Macieja Musiała. Czy aktor zjawi się w Krakowie (Maciej, musisz)?
- Raper waży ponad 200 kg. Zdjęcie z dziewczyną niepokoi fanów