Crawly nie wróci na TikToka? Decyzja serwisu go rozwścieczyła

Crawly zbudował swój wizerunek na publikowaniu patologicznych treści. Najpierw wcielił się w rolę "pełzacza", który kładł się na podłogę w galeriach handlowych wraz z grupą oddanych nastolatków i utrudniał pracę obsłudze sklepów. Działalność Władysława ukrócił pewien polski ochroniarz, który wyrzucił patostreamera z galerii, ku uciesze wielu internautów.

Crawly przesuwał granicę cierpliwości, im więcej ludzi krytykowało to, co robi. Olijniczenko w przebraniu zielonego gnoma pełzał po alejkach sklepowych, uciekał przed ochroną czy blokował ruch klientów poprzez armię "kartonowych" pomocników. Czarę goryczy przelał patostream, podczas którego Crawly zniszczył dwa samochody w centrum Warszawy i potraktował gaśnicą zaniepokojonego przechodnia.

Pod koniec listopada Crawly został wydalony z Polski. Otrzymał też zakaz wjazdu do Strefy Schengen na 10 lat. Patostreamer nie wyciągnął jednak żadnej lekcji z tego, co go spotkało. Po powrocie do swojej ojczyzny wrócił do tego, co potrafi najlepiej, czyli pełzania po podłodze w galerii handlowej.

Kontrowersyjny twórca zbudował bardzo popularne konto na TikToku. Miał na nim prawie 6 mln fanów. Kiedy jego treści stały się zbyt patologiczne, serwis usunął profil Crawly'ego. Olijniczenko powrócił na platformę, aby odbudować zasięgi, ale nie nacieszył się wolnością za długo. Administracja serwisu ponownie zbanowała konto Crawly'ego. 23-latek nie krył wściekłości:

"Nowe konto TikTok zostało zbanowane. Bez powodu, ostrzeżenia, powiadomienia, a nawet możliwości odwołania. Wystarczy jedno kliknięcie myszką administratora. To już trzecie usunięte konto. Teraz rozumiesz, co się dzieje. Podobnie jest z deportacją, bez analizy faktów, sprawy, procesu i rozprawy. Na kliknięcie myszką" - napisał Crawly do fanów, którzy obserwują go na Telegramie.

Patostreamer nie zamierza odpuścić. Zapowiedział, że traktuje sprawę niczym wojnę: