Emily w serialu "Opowieść Podręcznej" została poddana zabiegowi "obrzezania"

"Ceremonie na wzór pierwszej komunii". Usprawiedliwia okrutne okaleczanie kobiet

Źródło zdjęć: © kadr z serialu "Opowieść Podręcznej"
Maja Kozłowska,
11.09.2023 20:00

Obrzezanie kobiet to właściwie okaleczenie żeńskich narządów płciowych. Jest praktykowane w Afryce, Azji i niektórych państwach na Bliskim Wschodzie. Użytkownik X [Twittera] stwierdził, że mógłby to być "po prostu kulturalny zabieg".

Należy zacząć od tego, że obrzezanie mężczyzn jest zabiegiem, który obecnie budzi spore kontrowersje, jeśli jest wykonywany z przesłanek pozamedycznych. Obrzezanie mężczyzn polega na usunięcia napletka chroniącego żołądź i wykonuje się je głównie z powodów religijnych czy kulturowych.

W wielu miejscach na świecie obrzezania dokonuje się na nieświadomych noworodkach m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Korei Południowej, Turcji czy Pakistanie. Międzynarodowy Trybunał Karny uznaje przymusowe obrzezanie za nieludzki czyn.

Tzw. obrzezanie kobiet (ang. female genital mutilation, FGM) nie przypomina zabiegu obrzezania mężczyzn. Polega ono na rytualnym nacięciu lub usunięciu niektórych bądź wszystkich części zewnętrznych narządów płciowych np. łechtaczki czy warg sromowych mniejszych. Zabieg pozbawia kobiety możliwości czerpania satysfakcji seksualnej. Nie są znane żadne pozytywne skutki zdrowotne. Prawidłowa terminologia nazywania zabiegów FGM to okaleczanie seksualne kobiet.

"Szpital i kulturalna amputacja". Dziennikarz chce "bardziej moralnego" okaleczanie kobiet

"Obrzezanie" kobiet niesie za sobą szereg konsekwencji. Zaburzone zostaje naturalne funkcje organizmu, takie jak miesiączkowanie czy oddawanie moczu. Równocześnie zwiększa to możliwość zarażenia się tężcem czy wirusem HIV. Obrzezanie wywołuje ryzyko niepłodności, a także w niektórych przypadkach uniemożliwia naturalny powód. Jeśli kobieta została poddana inflabulacji (usunięciu wszystkich zewnętrznych narządów płciowych i zszyciu ran), jej partner podczas pierwszego stosunku musi rozerwać ranę lub naciąć ją ostrzem czy nożyczkami. Oprócz dolegliwości fizycznych zabieg FGM wywołuje także szereg urazów psychicznych.

Tomasz Klim, redaktor naczelny magazynu "Payload" o bezpieczeństwie w IT, na X [Twitterze] podzielił się bardzo kontrowersyjnym stanowiskiem dotyczącym przeprowadzania zabiegów okaleczania żeńskich narządów płciowych.

Stwierdził, że "nie uważa obrzezania za coś dobrego, ale stara się nie wartościować". Według rozumowania Klima, skoro problemu przeprowadzania FGM nie można zwalczyć, należy osobom okaleczanym "pomóc przynajmniej połowicznie".

Dlatego wskazuje na legalizację zabiegów i pozwolenie na przeprowadzanie ich w szpitalach.

"Szpital i kulturalna amputacja, ze znieczuleniem, z dostępnymi lekami i bez powikłań, byłyby jak najbardziej dopuszczalne. Zarówno w przypadku obrzezania kobiet (którego celem NIE jest sprawienie bólu a wyłącznie pozbawienie przyjemności wynikającej z seksu i tym samym ograniczenie motywacji do zdrady małżeńskiej), jak i w przypadku kar. [...] To zachodnia cywilizacja to blokuje, nie Islam" - napisał Klim.

Usprawiedliwia brutalne zabiegi "obrzezania kobiet"
Usprawiedliwia brutalne zabiegi "obrzezania kobiet" (Twitter)

Ceremonialne okaleczenie. Ten mężczyzna chce tylko ulgi dla cierpiących kobiet

Logiki w rozumowaniu Klima brak. To tak, jakby stwierdzić, że przecież kibole zawsze i wszędzie będą się naparzać, nie ma potrzeby piętnowania agresji. Wystarczy zapewnić im do tego bezpieczne warunki i fachową pomoc. Absurd.

Mężczyzna proponuje, aby zaniechać chałupniczego obrzezania za pomocą wielorazowego ostrza czy żyletki dokonywanego przez miejscową znachorkę. Zamiast tego podsuwa wręcz "wybitny" pomysł na realizację "zabiegów" w szpitalach.

"Gdyby można to było robić w szpitalach, nie byłoby żadnego wiązania i zmuszania, tylko raczej ceremonie na wzór naszej pierwszej komunii". [...] W szpitalu byłby to po prostu kulturalny zabieg. No i XX lat później brak przyjemności z seksu, ale kilkuletnia dziewczynka nie musi jeszcze wiedzieć, co to w ogóle jest" - napisał.

trwa ładowanie posta...

Rozumowanie @Payload jest absolutnie niedopuszczalne - mężczyzna twierdzi, że "nie popiera obrzezania", po czym wypisuje, że "gdyby było robione w szpitalu, byłoby bezpieczniejsze, sterylne". Dziękujemy bardzo za takie wstawiennictwo wobec kobiet. I "połowiczne rozwiązanie problemu" ponad 200 mln osób, które są okaleczone wbrew woli.

Źródło: portal/abczdrowie.pl, Twitter

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 1
  • emoji kupka - liczba głosów: 1
Anna,zgłoś
W szpitalu kulturalnie i w sposób cywilizowany... To znaczy za zgodą, na życzenie czyje? Nie wolno dziewczynki czy kobiety zmuszać do poddania się okaleczeniu. Mała dziewczynka jest za młoda by świadomie podjąć decyzję. A co jeśli się sprzeciwi? O jakiej cywilizacji i tolerancji dla innej kultury mówi ten Klim? Chyba o akceptacji niewolnictwa kobiet.
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się