Aktywistka LGBT na Marszu dla Życia i Rodziny. Organizatorzy zaskoczeni

Aktywiści na rzecz rodzin raz po raz spierają się z działaczami prolife. Jedni krzyczą, że dzieci są największym szczęściem rodziny, inni podkreślają, że najważniejszy powinien być wybór. Zazwyczaj grupy te spotykają się, gdy jedna z nich organizuje marsz, paradę lub protest, jednak często dyskusje przenoszone są do strefy internetowej, gdzie każda ze stron wydaje się być bardziej odważna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na toruńskim Marszu dla Rodziny i Życia pod hasłem "Wierni dziedzictwu Jana Pawła II - zjednoczeni dla życia, rodziny i ojczyzny" pojawili się posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Kandydat do Parlamentu Europejskiego Kosma Złotowski skomentował swój udział w Marszu dla Życia i Rodziny na Facebooku.

Polityk napisał: "Podczas jednego z ostatnich głosowań w tej kadencji Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do zapisania prawa do aborcji w Karcie praw podstawowych UE. To oczywiście nie jedyny, ale chyba jeden z najsmutniejszych przykładów zupełnej dominacji skrajnej lewicy w Brukseli w sferze wartości. Wydarzenia takie jak dzisiejszy Marsz dla Życia i Rodziny w Toruniu są potrzebne, żeby pokazywać publicznie nasz sprzeciw wobec polityki walki z życiem na każdym etapie jego rozwoju. Rodzina jako przestrzeń wolności i bezpieczeństwa jest zagrożeniem dla ideologii, które chcą mieć nad nami pełną kontrolę. Polska ma dzisiaj prawo kształtować swoją politykę rodzinną i zdrowotną sama, bez oglądania się na UE. Tą swobodę daje nam konstytucja i unijne traktaty. Stawką wyborów czerwca jest to czy będzie tak nadal. Choćby z tego powodu warto wziąć w nich udział".

Waldemar Furmanek, organizator Marszu dla Życia i Rodziny w Toruniu, powiedział w rozmowie z "Wyborczą": - Wybrałem formę marszu, wspólnego bycia i pokazania, że rodzina jest fajna, że fajnie być razem. Jak jest bezstresowe wychowanie, to mamy stresujące życie. W życiu mamy sytuacje takie jasne i radosne, ale czasami trzeba powiedzieć o rzeczach smutnych - dodał odnosząc się do krwawych, antyaborcyjnych plakatów.

W tłumie uczestników Marszu dla Życia i Rodziny wyróżniała się aktywistka Cyryla Wilczyńska. Kobieta miała ze sobą czarny parasol, który ozdobiła napisami: "Krzyczymy o pomoc", "Wspieramy rodziny LGBT", "Dwóch tatusiów = mama i tata", "Życie i rodzina dla osób LGBT", "Wolę swoją trans córkę od martwego dziecka".

W rozmowie z "Wyborczą" aktywistka powiedziała, że jej obecność to nie prowokacja: - Chcę uświadomić, że osoby LGBT żyją w Polsce w ciągłym stanie wojennym. Są atakowane codziennie. Krzyczymy o pomoc. Potrzebujemy pilnie ustawy o zakazie mowy nienawiści wobec osób LBGT. Umieramy codziennie. Dzieci LGBT umierają codziennie.

Źródło: "Wyborcza"