Afera o plakat wyborczy Ewy Zajączkowskiej-Hernik. Pokazała nogi

Polacy zamknęli za sobą etap wyborów parlamentarnych, krótko później żyli wyborami samorządowymi, a polityczne koło wciąż nie zatoczyło pełnego kręgu. Przed politykami i wyborcami stoi aktualnie duże wyzwanie - wybory do europarlamentu. Warto wspomnieć, że stawka jest wysoka, a miesięczna pensja europosła kilkukrotnie przebija zarobki polskiego parlamentarzysty.

Nie trudno się dziwić, że wiele osób ma chrapkę na to stanowisko. Na listach znajduje się kilka kontrowersyjnych nazwisk: PiS wystawił m.in. Daniela Obajtka, byłego prezesa Orlenu, Macieja Wąsika, Mariusza Kamińskiego oraz Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP.

Z ramienia Konfederacji wystartuje m.in. Grzegorz Braun, Konrad Berkowicz oraz Ewa Zajączkowska-Hernik. Plakat wyborczy obecnej rzeczniczki prasowej partii Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena spowodował rozłam w prawicy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sławomir Mentzen podzielił się w serwisie X banerem wyborczym Ewy Zajączkowskiej-Hernik, który można zauważyć w Warszawie. Polityk zachęcał do oddawania głosów na reprezentantkę Konfederacji. Co mogło pójść nie tak?

Nie wszystkim spodobała się poza, w jakiej uwieczniono polityczkę na plakacie. Wykorzystano zdjęcie, na którym Zajączkowska-Hernik ma na sobie czarną prostą sukienkę i siedzi, trzymając nogę na nodze.

Wpis Metnzena wywołał falę emocji. Nikodem Berneciak z ultrakatolickiej organizacji Ordo Iuris nie gryzł się w język.

Podobnych komentarzy nie brakuje. Stwierdzenie, że plakat to "softporno" aż wylewa się z dyskusji pod wpisem. Nie braknie również innych komentarzy w podobnym stylu.

"Mam nadzieję, że kolejne zdjęcia będą odważniejsze". "Oj, Pani Ewa to potrafi przyciągnąć uwagę". "Dobra fota, niech się niesie".

Przeciwnicy Konfederacji nazywają plakat dosadnie "lepem na sp*rmiarzy". Nie brakuje też sugestii, by Ewa Zajączkowska-Hernik zajęła się reklamowaniem rajstop.