Obserwator Netflix czy warto

"Obserwator" hitem Netfliksa. Czy warto obejrzeć?

Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marta MuniakMarta Muniak,31.10.2022 22:00

Najnowszy serial Ryana Murphy’ego to jego kolejna produkcja dla amerykańskiego giganta streamingowego. Historia oparta na faktach z imponującą obsadą. Co mogło pójść nie tak?

Ryan Murphy wyrósł na czołowego twórcę Netfliksa. Amerykański filmowiec, mający w swoim dorobku takie produkcje jak "American Horror Story", "American Crime Story" czy "Glee", stoi za ostatnim hitem Netfliksa "Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera". Serial o seryjnym mordercy-kanibalu wzbudził ogromne emocje. I niestety nie chodzi tutaj o wyjątkową jakość tej produkcji.

Nie opadły jeszcze emocje związane z serialem o Dahmerze, a na platformie Netflix mamy kolejne dzieło Murphy’ego.

"Obserwator": serial oparty na faktach

"Obserwator" jest oparty na faktach, a właściwie jednej historii opisanej w 2014 roku przez "New York Magazine". Artykuł opisywał losy pewnego małżeństwa, które zakupiło przepiękny dom przy 657 Boulevard w mieście Westfield w stanie New Jersey. Rodzina szybko zaczęła otrzymywać listy z groźbami.

Sparaliżowana strachem para chciała sprzedać dom. Problemem był jednak fakt, że wymarzone gniazdko pochłonęło całe ich oszczędności. Rodzinie udało się sprzedać posiadłość dopiero po 3 latach. Oczywiście policji nigdy nie udało się ustalić, kto był autorem listów.

"Obserwator": obsada serialu robi wrażenie

Historia zainspirowała Murphy’ego do stworzenia 7-odcinkowego serialu, w którym również mamy małżeństwo. W rolę Brannocków wcielają się Naomi Watts i Bobby Cannavale, ale to niejedyne mocne nazwiska w obsadzie. W serialu gra również długo niewidziana Mia Farrow, czy też uwielbiana przez widzów Jennifer Coolidge. Obsada robi wrażenie, niestety tego samego nie można powiedzieć o scenariuszu.

The Watcher | Official Trailer | Netflix

Zgodnie ze wszystkimi prawidłami, po przeprowadzce Brannocków na suburbia Westfield, atmosfera gęstnieje, a marzenie o domu na przedmieściu przeradza się w koszmar. Rodzina zaczyna otrzymywać listy o bardzo niepokojącej treści, z których wynika, że są pod ciągłą obserwacją tytułowego Obserwatora. Jak gdyby tego było mało, dochodzą wścibscy sąsiedzi mający wyraźną obsesję na punkcie ich domu.

W pewnym momencie wszystko wydaje się po prostu naciągane. Dlaczego rodzina Brannocków po prostu nie wyniesie się z tego piekła? Narastająca obsesja Deana Brannocka na punkcie autora listów i kłopoty finansowe nie tłumaczą wszystkiego.

"Obserwator" czy warto obejrzeć?

Jednak największą wadą "Obserwatora" jest niezdecydowanie twórców w najważniejszej kwestii, a mianowicie: czym ten serial właściwie miał być? Serialem grozy? Dreszczowcem z elementami noir? A może tak naprawdę pastiszem true crime? Przerysowani sąsiedzi są żywcem wyrwani z innych bardziej komediowych dzieł Murphy’ego. Chociażby taka Jennifer Coolidge w autoironicznej roli przebiegłej agentki nieruchomości.

Z drugiej jednak strony mamy całkiem poważną kryminalną historię, piętrzące się zagadki i detektywkę (Noma Dumezweni), która próbuje rozwikłać całą tę łamigłówkę. Naprawdę trudno się połapać w zamyśle autorów scenariusza.

Warto też wspomnieć, że wszystko (prócz osi całej historii) zostało wymyślone przez twórców. Można więc było bardziej przemyśleć pewne sprawy. Wszystko jednak wskazuje na to, że mimo wyraźnych braków scenariuszowych, serial już jest hitem. A dom przy ulicy Boulevard 657 w Westfield jest oblegany przez ciekawskich.

Jeśli jednak nie jesteście jakimiś maniakami twórczości Ryana Murphy’ego, omijajcie ten serial szerokim łukiem. Po prostu szkoda czasu na kolejnego netfliksowego średniaka.

5/10

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 17
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 1
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 5
Darek,zgłoś
Super !! Mega mi się podobał.
Odpowiedz
2Zgadzam się0Nie zgadzam się