Wsparł osoby LGBTQ+, zabijając parę gejów - "Halloween Kills" oskarżone o homofobię

Halloweenowe szaleństwo trwa i jeśli nie wybieracie się na żadną imprezę, nie potrzebujecie stroju w stylu Squid Game, to może postawicie na film? Kina kuszą "strasznym" repertuarem, ale jedna produkcja wyróżnia się na tle innych tym, że została oskarżona o… homofobię.

"Halloween Kills" to sequel filmu "Halloween" z 2018 roku, który z kolei jest częścią innych, dwunastu filmów z całej serii "Halloween". W każdym razie tutaj znowu śledzimy losy Laurie Strode i Michaela Myersa. Ten ostatni został przez internautów nazwany homofobem.

Zastanawiacie się może dlaczego? A no dlatego, że zabił parę gejów. Sorka za spoiler, ale nie jest on jakoś bardzo znaczący dla fabuły, więc na spokojnie możecie wybrać się na "Hallowen Kills" do kina.

Choć twitt, który spowodował całe to zamieszanie, początkowo miał mieć raczej prześmiewczy, trochę ironiczny wydźwięk, sprawił, że w Internecie rozgorzała dyskusja. Czy Myers rzeczywiście jest homofobem? Czy o homofobię można oskarżyć fikcyjną postać?

Część osób dość trzeźwo stwierdziła, że przecież Myers zabija każdego, kogo napotka na swojej drodze, więc nic dziwnego, że para gejów też straciła w tym filmie życie. Inni zastanawiali się, czy takie zabójstwo nie jest przypadkiem przejawem homofobii? Co twórca chciał nam tą śmiercią przekazać?

Ja, podobnie jak część użytkowników, uważam, że właśnie gdyby ich nie zabił, można by go było posądzić o homofobię. W końcu osobom LGBTQ+ przede wszystkim chodzi o to, byśmy traktowali ich na równi. Zabicie pary gejów jest zatem aktem sympatyzowania z osobami nieheteronormatywnymi, nie odwrotnie. Twórca pokazuje, że traktuje ich na równi z pozostałymi postaciami "Halloween Kills".

Teraz już spokojnie możecie pójść do kina na "Halloween Kills" i nie bać się homofobicznych wątków. Jak widzicie śmierć bohaterów LGBTQ+ może mieć czasem pozytywny wydźwięk…