Twitter nie widzi problemu w TALIBACH, ale banuje byłego prezydenta USA

Kuba wczoraj wyjaśnił sytuację związaną z talibami w lunaparku. W ostatnich 20 latach nowi przywódcy Afganistanu nauczyli się robić dobry PR. Teraz wychodzi na to, że są jedynie takimi "fajnymi i heheszkowymi" siłami, które są cool. Całość możecie przeczytać tutaj.

Talibowie nie są "dobrzy". Powrót ich władzy oznacza powrót do średniowiecza, gdzie kobiety były traktowane jak niewolnice, a większość swobód może zostać mocno ograniczona.

Problemem mogą być platformy, które podchodzą różnie do samych talibów.

Parafrazując słowa rzecznika prasowego Twittera, talibowie są okej i nikt nie ma z nim problemu, jedynie niech nie promują przemocy i stosują się do zasad. Konta rzeczników prasowych mają po kilkadziesiąt tysięcy obserwujących na platformie.

Więc jednocześnie Twitter nie ma problemu z organizacją terrorystyczną, ale ma problem z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Donald Trump, który odszedł z Białego Domu w tym roku, nie ma wstępu na amerykańską platformę.

Fajnie, co? Osoba, która była kontrowersyjna nie ma wstępu na amerykańską platformę dostępną na całym świecie. A talibowie, czyli jednostki, które oznaczają śmierć dla m.in. osób LGBT+ czy kobiet, które chcą dalej prowadzić swoje stare życie, są kompletnie okej.

Facebook obiecał, że będzie egzekwował zakaz prowadzenia kont, które chwalą, wspierają lub reprezentują talibów na wszystkich swoich platformach, w tym na Instagramie.

Talibowie są uznawani za organizację terrorystyczną zgodnie z prawem USA i zakazaliśmy im dostępu do naszych usług w ramach naszej polityki Niebezpiecznej Organizacji. Oznacza to, że usuwamy konta prowadzone przez lub w imieniu talibów i zakazujemy chwalenia, wspierania i reprezentowania ich - powiedział BBC rzecznik Facebooka.

YouTube obiecał telewizji CNN, że będzie kasować każde konto, które będzie prowadzone przez talibów. A TikTok… też! Wszystkie treści, które wspierają lub chwalą terrorystów, będą usuwane.

Źródło: BBC, The Guardian