TOP 2020: dramy na polskim YouTube

Powiedzieć, że w 2020 roku wiele się wydarzyło, to jak nic nie powiedzieć. Mimo że debatę publiczną zdominowały tematy takie jak koronawirus, wybory, protesty, to na youtubowym grajdołku było po staremu – drama za dramą dramę goniła. Powiedzmy otwarcie, że większość z dram, o jakich za chwilę przeczytanie to są "gównoproblemy". Ale cóż poradzić, skoro uwielbiacie (uwielbiamy) o nich czytać?

Cofnijmy się do początku 2020 roku, kiedy maseczki nosili jedynie chirurdzy na salach operacyjnych, a koronawirus był newsem ze środkowych stron gazet. Pod koniec stycznia poznaliśmy, kim jest "największy polski crusher" (Kacper Blonsky, jakby ktoś miał wątpliwości). Nowa piosenka ówczesnego członka Teamu X wygenerowała milionowe wyświetlenia oraz lawinę krytycznych komentarzy.

Jednym z influencerów, którzy ocenili piosenkę Blonsky'ego, był Friz. Youtuber powiedział, że kiedy odsłuchał "Crushera", od razu zachciało mu się "srać". Reakcja Kacpra była natychmiastowa. W Instastories napisał "Frizoluszek nie pajacuj bo już Ci się w główce zaczyna przewracać". Następnie Blonsky udostępnił krótki filmik, w którym powiedział "Uważaj, Karolku, tylko w internecie jesteś mocny".

Na początku października szeryf polskiego YouTube’a, czyli Gargamel, przygotował nowy materiał. Youtuber prześwietlił działalność Daniela Rusina, określającego siebie jako Reżyser Życia. W materiale ujrzeliśmy dowody wskazujące nie tylko na to, że Rusin oszukuje swoich widzów, ale i pozyskuje budżet od Funduszu Sprawiedliwości, który wspiera inicjatywy dyskryminujące osoby nieheteronormatywne.

Swoje trzy grosze do sprawy dorzucił Sylwester Wardęga. Jeden z najpopularniejszych polskich youtuberów powiedział w filmiku, że Rusin miał wpłynąć na producentów jednej z kampanii reklamowych, aby do promocji produktu nie zatrudniali Weroniki Sowy, tylko dziewczynę Reżysera Życia. Jak to się wszystko skończyło? Wardęga i Rusin mieli dać sobie po gębach w Fame MMA, ale temat ostatnio ucichł.

Zgadnijcie, jak dorośli ludzie rozwiązują konflikty? Umawiają się na rozmowę w cztery oczy? Angażują mediatora? Zrywają ze sobą kontakt? Nic bardziej mylnego, co udowodnił duet Blonsky i Dubiel. Panowie, byli członkowie Teamu X, czuli do siebie tak wielką awersję, że wyszli do oktagonu w formule Fame MMA, by napierd*lać się po mordach. Efekt walki? Influencerzy nadal się nienawidzą.

W całej dramie chodziło o ustalenie tego, kto był winny rozłamowi w Teamie X. Marcin Dubiel powtarzał jak mantrę “To twoja wina, twoja wina, twoja wina”, a Blonsky odpowiadał argumentami na równie wysokim poziomie. Z perspektywy czasu trudno nie odnieść wrażenia, że cała drama była po to, aby o youtuberach było głośno i by wyświetlenia się zgadzały.

Do pewnego momentu udawało mi się być z tą dramą na bieżąco. Fagataa zarzuciła Kamerzyście, że ten jest dwulicowy – z jednej strony chłopak twierdzi, że jest w związku, podczas gdy na boku bajeruje małolaty. Potem pojawiły się oskarżenia o zabicie psa, człowieka (!). Kamerzysta odpowiadał, że Fagataa jest chora psychicznie, nie bierze leków, chodzi z nożem, jest niebezpieczna…

Następnie do dramy wkroczył Marek Kruszwil, były współpracownik Kamerzysty. Nagrał filmik, w którym opowiedział się po stronie Fagaty, dokładając doliwy do ognia i prezentując dowody na to, że Kamerzysta ma problemy z narkotykami. A potem już nie było youtubera, który nie stworzyłby materiału wideo na temat tej dramy. Gdyby ktoś chciał być ze sprawą na bieżąco, musiałby non stop oglądać YouTube.

2020 rok zdecydowanie należał do Teamu X. Pierwszą połowę minionego roku spędziliśmy na wyjaśnianiu przyczyn rozpadu ekipy. Kto zawinił? Kto z kim miał konflikt? Dubiel z Blonsky’m? To oczywiste. Lexy Chaplin ze Stuu? Być może. Na jakich warunkach agencja Spotlight podpisała umowę z influencerami? I kiedy wydawało się, że nic nas już nie zaskoczy, zobaczyliśmy zwiastun 2. sezonu Teamu X.

Gdyby nie Leksiu, absolutnie nikt nie interesowałby się nowym Teamem X (change my mind). Nowy członkowie ekipy influencerów to kopia postaci z oryginalnego, pierwszego składu. Bezbarwni, bez charyzmy, bez pomysłów. Jedynym powiewem świeżości jest Leksiu – sympatyczny, uśmiechnięty grubasek, przed którym czeka wielka przyszłość na YouTube.