Streamerka Sidneuke potrąciła psa, a DIOZ zawiadomił prokuraturę. Nie ma racji?

Sidneuke to polska streamerka, znana jako Sidney, która jeszcze do niedawna aktywnie działała na Twitchu. Jej profil na platformie obserwuje ponad 7,1 tys. osób. Dziewczyna prowadzi również konto na YouTube. W najbliższym czasie najprawdopodobniej nie zobaczymy jej streamów.

Konto Sidneuke zostało zbanowane na Twitchu. Dziewczyna 17 lutego podczas transmisji na żywo potrąciła psa. W związku z tym wydarzeniem Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt złożył zawiadomienie do prokuratury. Czy streamerka naprawdę porzuciła zwierzę?

Jak podaje "Dziennik Łódzki" do zdarzenia doszło w piątek 17 lutego. Sidneuke prowadząc samochód, odpaliła transmisję na żywo na Twitchu. W trakcie jazdy streamerka patrzyła w telefon, sprawdzając powiadomienia. Wtedy potrąciła psa.

Na dostępnym w mediach społecznościowych wideo słychać, jak dziewczyna mówi o tym, że na ulicy jest wiele biegających psów. Gdy w pewnym momencie streamerka zerka na telefon, na nagraniu słychać uderzenie i pisk psa. Sidneuke wysiada, by sprawdzić, co się stało. Jak informuje wiele portalów informacyjnych, kobieta nie udzieliła pomocy zwierzęciu, wsiadła do samochodu i dalej prowadziła transmisję. Za potrącenie psa obwiniła właścicieli, którzy nie dopilnowali zwierzęcia.

- Te psy są non stop na ulicy. Od razu mówię, że nie powinny psy być na wolności. Jest to złe i niezgodne z prawem. Nie możecie zostawiać psów bez opieki - powiedziała Sidneuke.

Nagranie zniknęło z Twitcha, a konto Sidneuke zostało zbanowane. To jednak nie koniec konsekwencji, z jakimi najprawdopodobniej będzie musiała zmierzyć się streamerka. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury.

"Zdecydowaliśmy zawiadomić w tej sprawie prokuraturę. Pierwsza kwestia, która nie ulega wątpliwości to taka, że psy nie powinny biegać samopas. Jednak skoro już biegały, to: po pierwsze 'Gwiazda' powinna się zatrzymać i zareagować - mówi o tym empatia i społeczny obowiązek" - przekazuje DIOZ.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt dodaje, że jeśli Sidneuke nie udzieliła potrąconemu psu pomocy i opieki weterynaryjnej, może zostać oskarżona o znęcanie się nad zwierzęciem. Grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo grozi jej mandat w wysokości 500 zł za używanie telefonu komórkowego w trakcie jazdy.

Jak możemy usłyszeć w nagraniu youtubera Konpskyy’ego, który dotarł do całego nagrania ze streama, Sidneuke tak naprawdę chciała udzielić pomocy zwierzęciu. Właścicieli psa nie było jednak w domu. Dziewczyna rozmawiała z ich sąsiadką, która umożliwiła jej skontaktowanie się z opiekunami psa. Zwierzę miało przeżyć i uciec z miejsca zdarzenia. Streamerka uszkodziła mu jedynie łapę.

- Dzień dobry, możliwe, że łapkę przejechałam jednemu z piesków, które były na drodze. Państwa nie ma w domu, one gdzieś uciekły, nie wiem, gdzie są nawet - słyszymy w nagraniu ze zdarzenia, które udostępnił Konopskyy.

Nie jest również prawdą, że stremerka nie zainteresowała się potrąconym psem. Skontaktowała się z właścicielami, dopytywała o jego stan i zaoferowała pokrycie kosztów leczenia zwierzęcia. Oczywiście nie zmienia to faktu, że Sidneuke w trakcie jazdy powinna być skupiona na drodze, a nie na swoim telefonie.

Źródło: Konopsky, Dziennik Łódzki