Sinsay poszerza rozmiarówkę. Wielka zmiana czy konieczność?

Problem z dostępem do odpowiednich ubrań dla osób plus size jest naprawdę poważny. W rozmowie z Vibez.pl mówiła o tym ciałopozytywna modelka Joanna Cesarz. Zwracała uwagę na to, że znalezienie odpowiednich ubrań w sieciówkach w większym rozmiarze jest bardzo trudnym zadaniem.

Wychodzi na to, że niektóre marki rzeczywiście postanowiły wziąć tę kwestię pod uwagę. Sinsay, czyli firma której właścicielem jest jeden z największych koncernów odzieżowych w Polsce, ogłosiła, że poszerzy swoją rozmiarówkę. Czemu to taka istotna wiadomość?

Marka Sinsay ogłosiła, że zamierza zmienić swoją rozmiarówkę. W nowej, damskiej kolekcji marki znajdziemy teraz ubrania, których rozmiary będą poszerzone od dwóch do ośmiu centymetrów. Odzież od rozmiaru XS do M zostanie poszerzona o 2 cm. Ubrania L i XL zostaną zwiększone od 4 do 6 cm. Natomiast odzież w rozmiarze XXL będzie większa o 8 cm.

Wszystko po to, by jak najwięcej kobiet mogło nosić to, co chce, bez względu na swój rozmiar. Sinsay planuje nawet kolekcję plus size i jak podkreśla, chce by ciałopozytywność stała się ważną częścią ich firmy. Pod postem marki pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy użytkowniczek, które tylko potwierdzają, jak słuszny jest to krok.

- Decyzja o wprowadzeniu zmian w tabelach rozmiarowych Sinsay została podjęta na bazie informacji uzyskanych od naszych klientek - komentarzy dotyczących rozmiarów naszych ubrań, analiz sprzedaży, analiz powodów zwrotów towaru oraz potrzeby dopasowania się do standardów rozmiarowych powszechnie występujących w branży odzieżowej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Magdalena Banacka, dyrektor komunikacji wizualnej Sinsay.

Zmiany, które w rozmiarówce chce wprowadzić Sinsay, są naprawdę istotne. Przede wszystkim dlatego, że osoby plus size bardzo często były do tej pory dyskryminowane przez sieciówki. A przecież to, że ktoś ma trochę większy rozmiar, nie oznacza, że nie ma ochoty na to, by eksperymentować z modą.

Joanna Cesarz w rozmowie z Vibezem zwracała uwagę na to, że ciężko jest mówić o ciałopozytywności w Polsce w kontekście rynku modowego. Sama uwielbia bawić się ubraniami i wyrażać się poprzez nie, ale wizyty w sieciówkach zazwyczaj tylko pogarszają jej nastrój.

- Ciałopozytywność sobie, a rynek modowy w Polsce sobie. Uwielbiam modę, a jednocześnie nienawidzę chodzić po sklepach, zwłaszcza po sieciówkach. W większość rzeczy się tam nie mieszczę, więc to tylko pogarsza mi nastrój. Do wyboru mamy w Polsce: sieciówki, które mają już oczywiście działy plus size, ale zazwyczaj nie ma tam zbyt dużego wyboru. Jakby wszystkie ich pozostałe ubrania nie mogły być produkowane w większych rozmiarach. Poza tym mamy sklepy typu 'modnisia xxxl', 'pulchna pani', czyli takie z ubraniami, jak na starszą panią czy klasykami, które były modne z 20 lat temu - tłumaczyła w rozmowie z Vibez.pl Cesarz.

Pewnie, sieciówki nie są najbardziej ekologicznymi miejscami na zakupy, o czym pisaliśmy nie raz i nie dwa. Warto jednak zaznaczyć, że osoby plus size naprawdę mają mało alternatyw do wyboru. Znalezienie pasujących ubrań w lumpeksach również nie jest najłatwiejsze. Co prawda w niektórych z nich można znaleźć specjalne działy dla osób plus size, wciąż jest to jednak rzadkość.

Źródło: WP Kobieta