Oświecona Nicki Minaj edukuje, że opuchnięte JĄDRA zniechęciły ją do szczepionek

Już prawie 2,4 mld ludzi otrzymało czipa 5G od Billa Gatesa... tzn. zostało w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19. Mimo potwierdzonego naukowo korzystnego efektu szczepionek na odporność człowieka, nie wszyscy są jeszcze przekonani, że warto się szczepić. Podczas gdy w Polsce ruchowi antyszczepionkowemu przewodzą tuzy intelektu pokroju Ivana Komarenko i Justyny Sochy, w USA coś się zepsuło z Nicki Minaj.

Sześciokrotna laureatka "American Music Awards" wyjawiła na Twitterze, dlaczego nie pojawiła się na tegorocznej Met Gali w Nowym Jorku, na której brylowały m.in. Kim Kardashian, Billie Eilish i Rihanna. Piosenkarka zakomunikowała, że jej nieobecność na ściance jest spowodowana wymogiem zaszczepienia się na COVID-19. "Jeśli się zaszczepię, nie zrobię tego na potrzeby Met Gali" - stwierdziła Nicki Minaj.

Nicki Minaj twierdzi, że prowadzi research na temat szczepionek, który to research jest jeszcze na zbyt wczesnym etapie, aby stwierdzić, czy szczepionki są bezpieczne. Brzmi poważnie, prawda? Niemniej warto pochwalić artystkę, że bez względu na to, jakimi wynikami zakończy się jej research, już teraz apeluje do grona 22 mln obserwujących ją fanów na Twitterze, aby nosili maski na twarzy.

Nicki Minaj w ramach poparcia swojego stanowiska, aby się nie szczepić, przedstawiła dowód anegdotyczny. Napisała, że: "Mój kuzyn z Trynidadu się nie zaszczepi, bo jego kumpel się zaszczepił i został impotentem. Jego jądra stały się opuchnięte. Było to zaledwie kilka tygodni przed jego ślubem i teraz narzeczona odwołuje uroczystość. Po prostu więc módlcie się i czujcie się komfortowo ze swoją decyzją".

Trudno powiedzieć, dlaczego Nicki Minaj szerzy dezinformację na temat szczepionek. Jak czytamy bowiem na stronie WHO, ani opuchnięte jądra, ani impotencja nie są skutkami ubocznymi szczepienia. Sugerujemy, aby Nicki Minaj wypowiadała się publicznie na temat COVID-19 dopiero wtedy, jak skończy robić swój research. Albo wcale.