Obejrzeliśmy nowy film Dzikiego Trenera, żebyście wy nie musieli

Michał Bodzioch występuje w internecie pod pseudonimem Dziki Trener. Mężczyzna zawodowo zajmuje się sportami siłowymi i dietetyką, ale hobbystycznie uwielbia wypowiadać się na tematy niezwiązane z jego profesją w sposób głośny i wulgarny. To prowadzi do tego, że jego widzowie są przekonani, że twórca jest autorytetem w dziedzinie, o której mówi. Czyli, umówmy się, w każdej.

Krytycy Bodziocha kpią z jego fanbazy i zadają pytania w stylu: "Kiedy Dziki Trener wydrze się na temat x, bo nie wiem, co o tym myśleć?". Bodzioch zasłynął wydzieraniem się m.in. w sprawie problemów w związku Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka, wojny w Ukrainie czy milionerów. W filmie z 10 października wydziera się temat podziałów w polskim społeczeństwie.

Bodzioch zaczyna monolog od przywołania przykładu górników, którzy otrzymają rekompensaty inflacyjne. Według Dzikiego jest to jedyna grupa zawodowa, która tak potrafi się zmobilizować, że władza musi się liczyć z jej postulatami.

Mężczyzna mówi, że jak ktoś ponad dwie dekady temu robił remont, to sąsiedzi przychodzili zapytać, czy nie trzeba pomóc. Jak kogoś potrącił samochód, to świadkowie biegli w skarpetkach na miejsce wypadku, by pomóc rannym. Czyli standardowe biadolenie w stylu Jakuba Czarodzieja, że kiedyś to było. Jak jest teraz?

Dziki Trener mówi, że jako naród jesteśmy podzieleni. Zdaniem mężczyzny należy za to winić polityków, którym zależało, aby podzielić Polaków na każdej płaszczyźnie. - Aborcja, Lex TVN, potem kto z kim sypiał, znowu aborcja, Kościół, Smoleńsk, czy przyjąłeś igłę w ramię. Nauczyciele na rolników, rolnicy na lekarzy, lekarze na przedsiębiorców, aborcja, emigranci z Afryki - wylicza Dziki Trener.

Bodzioch na poparcie tezy, że Polska jest podzielona, podaje dowody anegdotyczne. Mówi, że jak grupa osób czeka na przystanku, to nikt nie zwraca uwagi na leżącego na ziemi człowieka. Mówi, że jak przywozisz matkę ze szpitala i parkujesz w miejscu niedozwolonym, to sąsiad od razu dzwoni na straż miejską. Mówi, że ludzie w każdym innym kraju są bardziej serdeczni i radośni niż w Polsce.

- Żyjemy w kraju wiecznie kipiącej, wylewającej się żółci, złości, zazdrości i braku zrozumienia. Rzygać tym się chce! Anonimowe donosy, każdy pierwszy, żeby ci wytknąć palcem, co źle robisz. (...) W autobusach, przychodniach, w sklepach jest bardzo mało ludzi, którzy się uśmiechają - mówi Dziki Trener.

Dziki Trener mówi, że młodzi ludzie nie mają żadnego zdania na żaden temat: - W Stanach policjant dusi jakiegoś faceta, to w Polsce, człowieku, są protesty. Dziewczynki kładą się pod ambasadami. Ale za to w najbardziej strategicznych momentach u nas w kraju, kiedy przepychane są ustawy, za pomocą których życie tych młodych ludzi kiedyś może rozsypać się na milion kawałków, to oni siedzą w domach, nikt nigdzie nie wychodzi, nie ma żadnych protestów. Wysyłają sobie memy albo śmieszne kotki - mówi Dziki Trener i dodaje:

- U nas bardzo chętnie ludzie wychodzą na ulice, żeby pokazać z transparentami, że solidaryzują się z krajem, który leży tysiące kilometrów stąd. Potem składają transparenty, wracają do domu i plują na sąsiada, który jest zaraz za ścianą.

Mamy nadzieję, że Dziki Trener otworzył wam oczy, bo mądrego aż miło posłuchać, co? Nie ma to jak złożona analiza rzeczywistości na Uniwersytecie Chłopskiego Rozumu. Praca domowa dla was - opamiętajcie się, przestańcie wysyłać sobie nawzajem memy i pluć na sąsiadów za ścianą. Kiedyś tego nie było i było lepiej.