Matura

Matura to najważniejszy egzamin w życiu… rodzica. Tego nie mówcie swoim maturzystom

Źródło zdjęć: © Canva, LicealnaBelferka, Twitter
Anna RusakAnna Rusak,09.05.2022 11:30

Matury trwają, czas więc porozmawiać o tym, jak trzeba do niej podchodzić. Dlaczego to najważniejszy egzamin w życiu rodzica, nie nastolatka? I czemu niezdana matura to nie "największa porażka w życiu"?

Co roku, gdy zaczyna się maj i kwitną kasztany, mijając ich na chodniku, zastanawiam się, z czym tam idą. Jakie myśli towarzyszą im, gdy siadają w ławkach, dostają arkusz i zdają sobie sprawę, że to już. Radość? Strach? A może ulga?

Co pamiętacie ze swojej matury? W końcu co roku, gdy o niej dyskutujemy, dzielimy się wrażeniami ze swojego egzaminu dojrzałości. Opowiadamy o wynikach, tematach, śmiejemy się, że ten rocznik pisał o Ekipie i że za "naszych czasów" to było nie do pomyślenia. Co ja pamiętam ze swojej matury? Przede wszystkim strach.

Nie, nie było to naturalne zdenerwowanie towarzyszące takim wielkim egzaminom. To było coś znacznie większego. W końcu przez lata wmawiano mi, że to "najważniejszy egzamin w moim życiu". Przekonywano mnie, że świadczy on o tym, jakim jestem człowiekiem, że ma ogromny wpływ na moją przyszłość. Owszem, miał, ale nie taki, jak wszyscy sądzili.

trwa ładowanie posta...

"Jak nie zdasz matury, to będzie nasza największa porażka w życiu"

Żeby wyjaśnić mój strach, muszę przywołać te wszystkie słowa, którymi pewnie wciąż są obciążani maturzyści. Co słyszą te osiemnastoletnie, dziewiętnastoletnie osoby od rodziców, nauczycieli, babci, dziadków, całej rodziny? Przede wszystkim, że nie są wystarczający.

To może być takie zdanie, jak to, którym podzieliła się jedna z użytkowniczek Twittera. Uczennica tej nauczycielki usłyszała od rodziców: "Jak nie zdasz matury, to będzie nasza największa porażka w życiu". Ile osób, siadając w ławkach podczas matur, dostając ten głupi arkusz, który o niczym nie świadczy, ma to zdanie w głowie?

trwa ładowanie posta...

Ja miałam na pewno. Czułam, że jeśli nie napisze tego egzaminu na te 80-90%, to zawiodę. Nie, nie siebie. Rodziców, dla których moje oceny były najważniejszą częścią mnie. Babcię, która nie będzie mogła pochwalić się przed sąsiadką, że jej wnuczka taka mądra. Nauczycielkę, która mówiła: "Kto, jak nie ty!". Zawiodę wszystkich tylko nie siebie.

Kto kogo zawodzi na maturach?

W końcu te wszystkie wymagania, ta wielka, przerażająca matura, to nie był mój najważniejszy egzamin w życiu. To był ich egzamin. Egzamin ich niespełnionych i chorych ambicji. Ambicji, którym nigdy nie mogłabym sprostać, choćbym nie wiem jak się starała.

Teraz już wiem, że to głupie. Ten strach, ten wstyd związany z wynikami – teraz wiem, że to wszystko nie ma znaczenia. Wiem też, że studia są nieporównywalnie lepszym okresem w życiu i żadna sesja nie jest tak straszna jak matura.

Wiem też, że matura nie świadczy o mnie. Nie mówi niczego o tym, kim jestem. Nie "wpływa na całe moje życie". Nie definiuje mojej przyszłości. Możliwe, że to, co będziecie studiowali, w ogóle nie będzie miało niczego wspólnego z tym, co zdawaliście na maturze.

trwa ładowanie posta...

Ja pisałam rozszerzoną biologię i chemię. Skończyłam na polonistyce. Czy żałuję? Tak, ale tylko tego, że tak bardzo przeżywałam egzaminy, których wyniki w ogóle nie wpłynęły na moje życie. Pamiętajcie, że to nie koniec świata i zawsze możecie zmienić wybrany przez was kierunek. Sama zmieniłam studia. Z ulgą porzuciłam narzuconą mi chemię, zrobiłam sobie rok przerwy i zaczęłam na nowo z polonistyką, która była już moim, i tylko moim wyborem.

Jeśli ktoś ma się czegoś wstydzić, to tylko oni. Rodzice, dla których matura jest prawdziwym testem dojrzałości. Naprawdę nie wiem, ile bym dała za to, żeby wtedy, w maju, usłyszeć: "Cokolwiek się stanie, będziesz dla nas wystarczająca" oraz "Matura, to tylko egzamin. Wciąż jesteś ważna, mądra, dobra. To jest dla nas najważniejsze".

Najważniejsza jestem ja, nie jakieś wyniki matur

Jest maj, matury trwają, gdzieś tam ktoś właśnie siada w ławce i dostaje swój egzamin. Oto one - te wszystkie lata w szkole zamknięte w jednym arkuszu papieru. To tak dużo i tak mało jednocześnie. Tak mało, bo to przecież śmieszne, że całe lata nauki mieszczą się w tych kilku godzinach wypełniania zadań pod klucz. Tak dużo, bo to doświadczenie, które zostaje na długo.

Nie, nie dlatego, że matura jest "najważniejszym egzaminem w życiu". Raczej dlatego, że ona to życie zmienia, ale nie w sposób, w jaki mówiono wam, że je zmieni. Jeśli czegoś nauczyła mnie matura, to właśnie tego – to ja, tylko ja, decyduję o moim życiu. Nie jakieś śmieszne procenty z egzaminu, nie marzenia i ambicje otoczenia. Tylko ja i to, o czym ja sama marzę, czego ja chcę.

trwa ładowanie posta...

Gdybym teraz podchodziła do matury, to chciałabym z niej zapamiętać nie strach, ale wolność. Poczucie, że teraz to ja będę decydowała o swoim życiu i że w tym życiu nie liczy się żaden egzamin z matematyki czy polskiego. Liczy się to, jaka jestem, czego chcę, kim chcę się stać. A matura? Matura to tylko wyblakłe wspomnienie na tej ścieżce i to tylko ja mogę zdecydować, czym ona dla mnie jest/była.

Jeśli więc jesteście rodzicami, a wasze dzieci właśnie zdają maturę, to naprawdę weźcie to sobie do serca. Sprawcie, by wasi maturzyści z tego dnia zapamiętali, że byliście dla nich wsparciem. Niech nie wynoszą z tego wydarzenia strachu. Niech odkładając długopis myślą, że są wystarczający. Bez względu na to, jaki wynik pojawi się w systemie w lipcu.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 7
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0