ChatGPT zamiast dietetyka? Ekspert mówi, na co warto uważać [WYWIAD]
"AI absolutnie nie zastąpi specjalisty" - uważa dietetyk kliniczny Sebastian Dzuła, znany z rozprawiania się z mitami żywieniowymi. W rozmowie z Vibez opowiada, jak zmieniło się jego podejście do AI, gdzie technologia może realnie pomóc, a gdzie wciąż zawodzi. Rozmawiamy też o aplikacjach, błędnych pomiarach i o tym, dlaczego nawet najinteligentniejszy algorytm nie wyczuje emocji.
Sztuczna inteligencja staje się nieodłącznym elementem naszego codziennego życia. Od rewolucji w biznesie, po zmiany w edukacji i medycynie - AI wpływa na wiele dziedzin. W serwisie Vibez staramy się nadążać za tymi zmianami w ramach CASE FOR AI. To cykl, w którym kompleksowo i w przystępny sposób omawiamy tematy dotyczące AI, dostarczając rzetelnej wiedzy i praktycznych wskazówek. Możecie przeczytać m.in. wywiad z mentorką kariery, rozmowę z psychoterapeutką czy lekarzem rodzinnym.
Podobne
- ChatGPT twoim nowym terapeutą? Ekspertka ostrzega [WYWIAD]
- ChatGPT zamiast lekarza? Ekspert o nowym trendzie wśród Polaków [WYWIAD]
- Jak pokonać bossa dezinformacji? Poradnik gry "Internet"
- Jak szukać pracy z pomocą AI? Popularne błędy i złote rady [WYWIAD]
- Pokolenie Z dałoby sobie wszczepić chip? Zaskakujące badanie
Tym razem zajmiemy się rolą sztucznej inteligencji w dietetyce. Do rozmowy zaprosiliśmy Sebastiana Dzułę - dietetyka klinicznego, edukatora i twórcę internetowego, znanego z krytycznego podejścia do żywienia oraz obalania mitów dietetycznych w mediach społecznościowych.
Jakub Tyszkowski, Vibez.pl: Kiedy po raz pierwszy spotkałeś się z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w kontekście żywienia?
Sebastian Dzuła: - AI weszła do świata dietetyki naturalnie, tak jak wszędzie indziej. Po raz pierwszy zetknąłem się z nią kilka lat temu, poznając pewną aplikację wykorzystującą sztuczną inteligencję do komponowania posiłków i przeliczania ich wartości odżywczych. Było to jeszcze przed erą ChatGPT, więc taki pomysł wydawał się przełomowy. Sztuczna inteligencja działa w dietetyce już od dobrych kilku lat, choć na taką skalę jak teraz nie było jej nigdy wcześniej.
Jak zmieniało się twoje podejście do AI na przestrzeni lat?
- Na początku w ogóle z niej nie korzystałem, bo pojawiało się mnóstwo błędów. I to takich, które uniemożliwiały sensowne użycie. Jednak od mniej więcej półtora roku, gdy dopracowano tę technologię i błędów jest znacznie mniej, moje podejście ewoluowało. Pamiętajmy o jednym: AI trzeba odpowiednio "nauczyć". ChatGPT wie to, co znajdzie w internecie, czyli dosłownie wszystko.
Jeszcze dwa i pół roku temu, kiedy zadawałem mu różne pytania, potrafił udzielać odpowiedzi zupełnie oderwanych od rzeczywistości. AI nie umiała wtedy selekcjonować informacji pod względem jakości. Jeśli gdzieś było napisane, że jakiś produkt jest dobry na odchudzanie - bez uwzględnienia kontekstu czy deficytu kalorycznego - AI twierdziła, że warto go jeść i że to absolutnie najważniejsze. Sztuczna inteligencja zapominała o kontekście, o prawach biologii i fizyki, wyciągając po prostu wycinek z przypadkowego artykułu czy bloga. To było bardzo prymitywne. Od jakiegoś czasu jednak, jeśli umiemy zadawać pytania we właściwy sposób, to i odpowiedzi AI mogą być całkiem trafne.
Wiele mówi się o AI jako rewolucji albo zagrożeniu. Jakie jest twoje zdanie?
- AI w dietetyce nie jest ani zła, ani dobra. Wszystko zależy od tego, jak z niej korzystamy. Na pewno nie ma sensu demonizować sztucznej inteligencji, choć niektórzy specjaliści, broniąc własnych interesów, straszą: "to dramat, nie korzystajcie z tego, lepiej przyjdźcie do mnie i mi zapłaćcie". A przecież nie każdy człowiek potrzebuje indywidualnej opieki dietetyka. Często komuś trzeba tylko pomóc poukładać przepisy czy nawyki żywieniowe i w takich przypadkach technologia może naprawdę dużo pomóc. Tak więc ani nie demonizuję sztucznej inteligencji, ani też nie jestem jej bezkrytycznym entuzjastą. Staram się podchodzić do niej z otwartą głową, ale i z należytą ostrożnością.
W jaki sposób korzystasz z AI w codziennej pracy?
- Szczerze mówiąc, nie opieram pracy na AI. Kiedy prowadzę konsultacje na żywo, trudno wpleść w to sztuczną inteligencję. Bezpośredni kontakt i czynnik ludzki są na tę chwilę najważniejsze. Nie korzystam też z dostępnych na rynku aplikacji, które samodzielnie układają jadłospisy za pomocą AI, choć wielu dietetyków otwarcie to robi. Używam AI przy tworzeniu treści na Instagramie i TikToku. Służy mi do wymyślania pomysłów na materiały o charakterze zarówno rozrywkowym, jak i merytorycznym, do koncepcji, schematów działania, utrzymywania uwagi widza. W pracy z pacjentami korzystam z AI minimalnie.
Co sądzisz o aplikacjach wykorzystujących AI w dietetyce?
- Oceniam je bardzo pozytywnie. Spójrzmy na potrzeby ludzi i problemy, z jakimi się borykają - nie tylko z nadmierną masą ciała, ale po prostu brakiem wiedzy, jak poukładać sobie posiłki. Dlatego, jeśli można wykorzystać technologię, żeby poczuć się lepiej, to oczywiście będę to każdemu polecał. Nawet mimo pewnych błędów będzie to lepsze niż w ogóle nic nie robić ze swoimi problemami. Poza tym są to narzędzia stosunkowo tanie lub czasami darmowe, a nie każdego stać na współpracę z dietetykiem. Na podstawowym poziomie, przy braku poważniejszych problemów zdrowotnych, przeciętny Kowalski może śmiało z nich korzystać i wyjdzie mu to na dobre.
Z jakimi rodzajami problemów można zwracać się do AI? Innymi słowy, kiedy można jeszcze pytać ChatGPT o radę, a kiedy lepiej od razu pójść do specjalisty?
- AI sprawdzi się przy kwestiach prozaicznych. Na przykład: jak zrobić zdrowy posiłek? Choć brzmi to trywialnie, wiele osób naprawdę nie wie, jak się do tego zabrać. Albo można zrobić zdjęcie zawartości swojej lodówki i poprosić AI: powiedz mi, co zdrowego mogę przygotować z tych produktów. Można też podać swoje parametry - wagę, wzrost, poziom aktywności - oraz preferencje żywieniowe, a AI ułoży dla nas cały przykładowy jadłospis na tydzień. Do takich zastosowań, jak komponowanie posiłków czy planowanie diety, AI nadaje się jak najbardziej. Natomiast gdy pojawiają się konkretne problemy zdrowotne, np. kłopoty z trawieniem, choroby tarczycy, poważne niedobory, to tutaj już bym uważał. AI, działając bez pełnego obrazu stanu zdrowia, może po prostu się pomylić.
A co jeśli ktoś ma poważniejsze problemy zdrowotne i sięga po "pomoc" ChatGPT zamiast iść do dietetyka?
- Tu już podchodzę z większą ostrożnością. Sztuczna inteligencja działa dość wybiórczo i bez pełnego kontekstu, więc w kwestiach zdrowia mogą pojawić się poważne błędy. Oczywiście nadal uważam, że nawet niedoskonała pomoc AI bywa lepsza niż żadna, jednak gdy w grę wchodzi zdrowie i samopoczucie, AI absolutnie nie zastąpi specjalisty. Może wyciągać wnioski na podstawie fragmentarycznych informacji, co bywa ryzykowne. Do układania posiłków czy odchudzania AI jest okej. Natomiast w przypadku bardziej złożonych problemów zdrowotnych korzystanie z niej zamiast z lekarza czy dietetyka może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Wracając do tematu aplikacji wykorzystujących AI - polecasz jakieś konkretne?
- Ostatnio pojawiła się Fitedo, nowa aplikacja autorstwa dr Pauliny Ihnatowicz. Ma funkcję skanowania posiłków: robimy zdjęcie, a aplikacja rozpoznaje produkt i na tej podstawie pomaga komponować jadłospisy, pokazuje też przykładowe menu. Co ważne, oferuje również wsparcie "żywego" specjalisty. Jest też aplikacja Alloweat, która od kilku lat jest na rynku. To dość innowacyjne narzędzie, które od początku wykorzystywało sporo AI. Z tą aplikacją też współpracują specjaliści, którzy monitorują, co klient robi w aplikacji, i wyciągają z tego wnioski. Mamy więc kontrolowane użycie aplikacji i jest to bardzo dobre podejście. Klient uczy się samodzielnej pracy, ale jednocześnie ryzyko błędu jest mniejsze, bo ktoś nad wszystkim czuwa. To moim zdaniem mądre i profesjonalne korzystanie z AI w dietetyce.
Jak odróżnić rzetelną, profesjonalną aplikację od takiej, która może zaszkodzić?
- Na pewno trzeba uważać na czysto marketingowe komunikaty. Jeżeli aplikacja, po wpisaniu zaledwie kilku danych (typu waga, wzrost, wiek, płeć), od razu wylicza ci kaloryczność i prezentuje gotowy jadłospis, podchodziłbym do niej ostrożnie. Im bardziej dosadny i cudowny przekaz marketingowy, tym większy zapala mi się znak zapytania. W tych wspomnianych przeze mnie aplikacjach też pojawiają się różne komunikaty, ale ważny jest szerszy kontekst. Przykładowo, jeśli aplikacja każe bezwzględnie unikać jakiegoś produktu albo obiecuje złote góry po dodaniu innego w dużych ilościach, to już brzmi podejrzanie.
W internecie fakty mieszają z dezinformacją na temat odżywiania. Jakie widzisz pole dla AI, aby pomogła użytkownikom odróżnić szkodliwe treści od prawdy na ten temat?
- Najprostsza formułka, jaką warto napisać do ChatGPT, brzmi: "Napisz merytoryczną, zgodną z nauką odpowiedź na to pytanie..." - i tu wstawiamy konkretne pytanie. Dzięki temu mamy 99 proc. pewności, że odpowiedź będzie o wiele lepsza niż bez takiego wstępu. Można doprecyzować polecenie, prosząc o język przystępny dla laika, ale kluczowe jest zaznaczenie, że chcemy odpowiedzi opartej na faktach naukowych. Wtedy AI jest ukierunkowana na jakościową odpowiedź. Bez tego często dostajemy po prostu coś w rodzaju wyniku z Google czy losowego bloga, a z tą formułką odpowiedź jest zupełnie inna, dużo bardziej wiarygodna.
Jakie trendy lub gadżety wykorzystujące AI zwróciły ostatnio twoją uwagę?
- Ostatnio dużą popularność zdobywa opaska-tracker o nazwie Whoop. Zbiera dane o natlenieniu organizmu, jakości i długości snu, poziomie obciążenia treningowego i na tej podstawie daje ci informację zwrotną. Sugeruje odpoczynek, regenerację lub intensywniejszy wysiłek. Pojawia się jednak pytanie, na ile te wskazówki są adekwatne do tego, co faktycznie czujesz. Może być tak, że czujesz się świetnie, ale patrzysz na opaskę, a tam wykres pokazuje "dramat". To wszystko działa na zasadzie statystyki i algorytmów AI, które analizują pomiary i wyciągają wnioski. Prostsze smartwatche, jak chociażby Garmin, też oferują podobne funkcje, ale w mniejszym zakresie. Whoop jest teraz niesamowicie popularny nie tylko wśród zaawansowanych sportowców. Wszyscy mówią o performance i optymalizacji. Ludzie chcą być jak najlepsi, więc sięgają po takie urządzenia, w których AI przetwarza dane i doradza. Tylko pytanie, jeśli czujesz się dobrze, a urządzenie podpowiada coś odwrotnego - słuchać go czy nie?
Inna nowinka to modne ostatnio pseudointeligentne wagi, które rzekomo mierzą poziom tkanki tłuszczowej i inne parametry. Tu ryzyko błędnych informacji jest naprawdę spore. Działanie takiej wagi opiera się na algorytmach i uśrednionych danych, które AI interpretuje. Zdarza się, że ktoś dokonuje pomiaru i widzi na ekranie wzrost poziomu tłuszczu, mimo że w rzeczywistości to nieprawda. Zalecam podchodzić do tego z dystansem. Często tłumaczę podopiecznym, żeby nie wyciągali pochopnych wniosków. Weźmy sytuację: spada poziom wody w organizmie, waga chwilowo wzrasta (np. w trakcie cyklu menstruacyjnego), a urządzenie interpretuje to jako przyrost tkanki tłuszczowej. Osoba patrzy na wynik i załamuje się, bo myśli, że przytyła, choć to nieprawda. Gdyby nie miała obok specjalisty, który wyjaśni, że to błąd pomiaru, mogłoby dojść do niepotrzebnego stresu czy złych decyzji. A takie "inteligentne" wagi są teraz bardzo popularne ze względu na niską cenę.
Skoro AI staje się inteligentniejsza, to czy w przyszłości zapotrzebowanie na dietetyków będzie większe, czy mniejsze? Każdy może przecież zapytać ChatGPT o swoje zdrowie. Czy nie czujesz się zagrożony jako specjalista?
- Nie czuję zagrożenia. Wiem, że wielu dietetyków ma obawy, bo wydaje się, że jest nas bardzo dużo, a klientów nie wystarczy dla wszystkich. Ale spójrzmy na statystyki: problem otyłości, nadwagi oraz zaburzeń zdrowia metabolicznego czy hormonalnego jest ogromny i ciągle rośnie. Dla mnie i dla innych dietetyków, którzy potrafią współpracować z klientem korzystającym z aplikacji, AI stanowi raczej narzędzie pomocnicze niż konkurencję. Obecnie ludzie i tak nie są na tyle pewni AI, by całkowicie jej zaufać. Może zrobią to za 50 lat, ale na razie traktują ją tylko jako wsparcie i sami nie wiedzą, czy dobrze podpowiada.
Problemów zdrowotnych i ludzi potrzebujących pomocy będzie tylko przybywać. Dietetycy wciąż będą potrzebni, choć forma ich pracy na pewno będzie się zmieniać i dostosowywać do nowych czasów. Dobry dietetyk musi świetnie radzić sobie w bezpośredniej rozmowie i kontakcie z drugim człowiekiem. Tu nie chodzi tylko o przekazywanie planu dietetycznego. Ważna jest relacja z pacjentem. Jedzenie to nie tylko kalorie, białka i węglowodany, ale też emocje, nawyki, relacja z samym jedzeniem, różne zaburzenia odżywiania i inne pozatechniczne kwestie. Tych rzeczy AI może w ogóle nie wyczuwać, to dla niej abstrakcja, bo nie ma ich w swoim kodzie.
Popularne
- Natalia Magical założyła niebieską platformę. Ile kosztuje miesięczny dostęp?
- Zbanowali ją z niebieskiej platformy. "Dwa tysiące obcych. Bez żadnych limitów"
- Cameraboy oszukuje pary młode? Nie wysłał im filmu ze ślubu
- Daniel Magical dostał bana na kicku. Już nie wróci na platformę?
- Cameraboy oburzony niebieską platformą Natalii? "Magical jest hipokrytą"
- Edzio Rap drugi raz wbił na O'Block. Nawinął z lokalsami (i przeżył)
- Jak smakuje nowy zestaw w KFC "Squid Game"? "Cena jest mega wysoka"
- Mochi OKIego już w sklepach. To jak gra w rosyjską ruletkę
- Young Leosia i Kacper Błoński mają "dziecko". Ich wspólne lody już w sklepach