Ze stadionu na wielki ekran. "Dawid Podsiadło - Dokumentalnie" [RELACJA]

Dawid Podsiadło to artysta, którego nikomu w Polsce przedstawiać nie trzeba. Piosenkarz już dawno stracił anonimowość na ulicach naszego kraju. W utworze "Trofea" sam zauważa: "W kraju nad Wisłą każdy mówi mi na ty. A moje nazwisko to czytany głośno szyld". Nieustannie rosnąca popularność pozwoliła mu zorganizować projekt, który na długo zostanie w pamięci zarówno jego fanów, jak i tzw. mas.

Artysta zorganizował siedem wyjątkowych koncertów na czterech największych stadionach w naszym kraju. Podczas trasy odwiedził gdańską Polsat Plus Arenę, wrocławski Stadion Tarczyński Arena, poznański Enea Stadion oraz chorzowski Stadion Śląski. Show Podsiadło łącznie obejrzało aż 600 tys. osób. Piosenkarz postanowił pokazać widzom, jak to wszystko wyglądało od drugiej strony. 3 grudnia w kinach w całej Polsce wyświetlony był film, który przeniósł ich za kulisy Trasy Stadionowej 360.

Gdy wszyscy zasiedli w kinowych fotelach, na ekranie pojawił się on - Dawid Podsiadło. Nie obyło się bez kilku słów wprowadzenia, które wygłosił w swoim stylu. Zero patetycznej mowy, bez uniesień, czyli standardowy Dawid. Zdradził, że już w lutym przyszłego roku ponownie zaprosi fanów do kina, tym razem na zapis finałowego koncertu z trasy, który odbył się w Chorzowie. Dodatkowo potajemnie zapowiedział festiwal, który zorganizuje w przyszłoroczne wakacje.

Cały dokument był utrzymany w bardzo autentycznym tonie. Nie brakowało charakterystycznego humoru wąsacza, ale i stresu czy łez wzruszenia. Na filmie były pokazane również problemy, z jakimi mierzyli się artyści oraz ekipa techniczna np. choroba jednego z muzyków, ucieczka wielkiego wieloryba czy mini pożar.

Fragmenty koncertów i nagrania zza kulis przeplatały szczere rozmowy Dawida ze znanym dziennikarzem muzycznym oraz muzykami z zespołu. W wywiadach piosenkarz wyznał, że m.in. nie tęskni za dawnymi czasami oraz że nie będzie chciał robić kariery za granicą. Na ekranie oprócz piosenkarza mogliśmy zobaczyć innych artystów: Darię Zawiałow, Vito Bambino, Brodkę, Edytę Bartosiewicz, Artura Rojka, Ralpha Kaminskiego, Korteza czy Kaśkę Sochacką. Na koniec materiału fani obecni na sali usłyszeli przedpremierowo nową piosenkę Dawida, która niedługo potem pojawiła się na streamingach.

Szczerze powiedziawszy, mocno obawiałam się filmu Dawida. Zawsze ceniłam w nim autentyczność i bałam się, że kamery onieśmielą go na tyle, że będziemy oglądać zupełnie innego człowieka. Na szczęście tak się nie stało. Kamerzyści oraz montażyści zdali test na piątkę. Tak samo osoby pojawiające się w dokumencie nie zachowywały się jak wyreżyserowani aktorzy, a realni ludzie, pracujący nad potężnym projektem. Były momenty, w których puszczały komuś nerwy, a nawet polały się łzy przed rozpoczęciem finałowego koncertu z trasy. Każda emocja znalazła swoje miejsce.

Z perspektywy osoby, która miała przyjemność widzieć na żywo dwa koncerty ze Stadionowej Trasy 360, jestem pozytywnie zaskoczona efektem końcowym materiału. Dzięki niemu mogłam doświadczyć koncertu z dwóch różnych perspektyw - widza i zza kulis. Dokument był potrzebnym dopełnieniem całości.