Straszne, co influencerka zrobiła dziecku. Nie musiała pracować

Koszmar rozgrywał się w Sunshine Coast, w australijskim stanie Queensland. 34-letnia influencerka regularnie publikowała filmy z udziałem rocznego dziecka, które wyglądało na chore i cierpiące. Kobieta żerowała na dobroci fanów, prosząc ich o pieniądze na leczenie dziewczynki. Niczego nieświadomi widzowie sponsorowali influencerkę, wierząc, że datki poprawią los rodziny. Według policji kobieta otrzymała łącznie ponad 60 tys. dol. (ok. 250 tys. zł).

Prawda o życiu matki i dziecka była całkiem inna, niż wynikało z filmów publikowanych w internecie. Policja oskarżyła kobietę, że podawała dziewczynce truciznę i ją torturowała. W ten sposób wywierała wrażenie na widzach, że jej dziecko było chore, podczas gdy w rzeczywistości to matka miała doprowadzać pociechę do tak tragicznego stanu.

Badanie krwi wykazało w organizmie dziecka obecność niedozwolonych leków. Influencerka podawała dziewczynce nawet leki przeznaczone dla innej osoby, która mieszkała z nimi w domu.

Śledczy byli pod wrażeniem, jak kobieta maskowała prawdę o sytuacji w domu. Policję zaalarmował dopiero personel szpitala. Wówczas sprawą zajęły się organy ścigania. Nazwisko matki z koszmaru nie trafiło do publicznej wiadomości.

"Nie da się usprawiedliwić krzywdzenia dziecka, zwłaszcza rocznego niemowlęcia, które we wszystkim jest zależne od innych. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby temu dziecku już nie działa się krzywda, a każdego przestępcę spotkała kara" - oświadczył inspektor Dalton z australijskiej policji.

W internecie krąży nagranie z zatrzymania influencerki. Kobieta była wyraźnie zaskoczona przybyciem funkcjonariuszy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Źródło: New York Post