Nastolatki uskuteczniają "Jehowwing". Nowy sposób na dręczenie rówieśników
Wycieki danych niosą ze sobą różne negatywne konsekwencje. Jednak polskie nastolatki wykorzystują je w wyjątkowo infantylny sposób. Eksperci od cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed zjawiskiem "jehowwingu".
Ostatnie doniesienia z serwisu Niebezpiecznik.pl rzucają światło na nowy, niecodzienny sposób wykorzystywania wycieków danych przez polskich nastolatków. Zamiast posługiwać się nimi w sposób kryminalny, młodzi ludzie wykorzystują je do bardziej infantylnych celów: dokuczenia swoim rówieśnikom.
Podobne
- Szokujące widoki na drodze. Pasażer auta sikał przez okno
- Uważaj, co wręczasz na komunię. Rodzice mogą zapłacić podatek
- Kagańce dla polityków. Barbara Nowak nie zawodzi na X
- Na porodówce z pizzą. "A typy później się dziwią, że laski wybierają niedźwiedzie zamiast nich"
- Twoje dane wyciekły z ALAB? Teraz możesz to sprawdzić
Nastolatki wykorzystują wycieki danych do dokuczenia rówieśnikom
Zgodnie z relacją czytelnika portalu, uczniowie szkół średnich pobierają bazy danych, które wyciekły z różnych firm, a następnie wyszukują w nich nazwiska swoich znajomych. Wykorzystując te informacje, docierają do dodatkowych danych teleadresowych, często dotyczących rodziców swoich rówieśników. Zaskakująco, z tej zbieranej w ten sposób wiedzy, wybierają adresy, na które za pośrednictwem specjalnej strony umawiają wizyty Świadków Jehowy.
Nazwana "jehowwingiem", ta forma żartu może wydawać się niewinna, ale dla niektórych może być kłopotliwa. Niemniej jednak jest to raczej bardziej irytujące dla organizacji niż dla samych ofiar. Wizyta Świadków Jehowy zwykle kończy się krótką wymianą zdań lub pożegnaniem już na etapie domofonu. W porównaniu z bardziej agresywnymi formami stalkingu czy nawet fałszywymi zgłoszeniami na policję (tzw. swattingiem), "jehowwing" wydaje się nie tylko mniej groźny, ale również mniej stresujący dla ofiar. Marnuje za to czas członków związku wyznaniowego.
"Jehowwing" niesie ze sobą negatywne konsekwencje
Mimo że "jehowwing" obecnie może wydawać się jedynie ciekawostką, istnieje obawa, że tego typu zabawy mogą przerodzić się w masowy trend, szczególnie na platformach takich jak TikTok. Dlatego ważne jest, aby społeczeństwo oraz organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo internetowe były świadome tego rodzaju zachowań i podejmowały odpowiednie kroki, aby zapobiegać ich eskalacji.
Zastanawiające też, czy taki rodzaj żartu jest znakiem współczesności? Dziś adresy kolegów czy koleżanek rzadziej są powszechnie znane, a bardziej muszą być pozyskiwane z różnych źródeł, w tym z wycieków danych takich jak choćby ostatni głośny przypadek PandaBuy.
W kontekście takich sytuacji rodzice powinni być świadomi potencjalnych konsekwencji, jakie mogą wynikać z działania ich dzieci. Pobieranie wycieków danych nie tylko niesie ryzyko infekcji komputerowej, ale także może prowadzić do prawnych konsekwencji. Incydenty takie jak wykorzystanie danych z wycieków mogą skończyć się nawet zatrzymaniem przez organy ścigania. Niebezpiecznik zachęca rodziców, których dzieci mogły być zaangażowane w podobne incydenty, do dzielenia się informacjami. Celem jest lepsze zrozumienie i zbadanie skali tego zjawiska, przy zachowaniu anonimowości zgłaszających.
Popularne
- To oni pozwali Sylwestra Wardęgę. Lista jest bardzo długa
- W 12 godziny spała z 1000 facetów. Onlyfansiara twierdzi, że pobiła rekord
- Dubajska czekolada trafiła do Żabki. Limitowana i ekstremalnie droga
- AI Iga Świątek wali szoty w reklamie pubu Mentzena. Będą pozwy?
- "Fazolandia" sprzedana. Koniec marzenia słynnego youtubera
- Jelly Frucik spał z Wojtkiem Golą? Żaden 20-stronnicowy dokument tego nie wymaże
- Dawid Podsiadło z AliExpress. Hubert jak Maciej Musiał - też posprząta mieszkanie
- Koniec z wagarami? MEN chce walczyć z niską frekwencją
- 19 stycznia krytyczną datą dla TikToka. MrBeast zabrał głos