Monika Kociołek pokonana przez matematykę dla dzieci. Nie umie mnożyć?

Ostatnio influencerka Monika Kociołek nie ma najlepszej passy. Była członki Teamu X podpadła internautom szkodliwą współpracą z Shein i została skrytykowana za nieodpowiednie reklamowanie kosmetyków.

Fanom nie do końca podobało się też to, że Kociołek w odcinku na kanale Natsu skrytykowała umiejętności muzyczne Julii Żugaj. Teraz wyśmiewają się z niej, bo źle rozwiązała zadanie matematyczne dla dzieci w drugiej klasie podstawowej.

W zasadzie ostatnia działalność influencerki z Teamu X to drama za dramą. Przed chwilą Kociołek tłumaczyła się z krytykowania umiejętności wokalnych Julii Żugaj - powiedziała u Natsu, że nie potrafiąc śpiewać, zrobiła spoko płytę i pochwaliła ją za ciężką pracę. Monika na stories wyjaśniała, że Żugaj wie o jej opinii i chce wypowiadać się w taki sposób, jaki czuje, nie okłamując widzów.

Na kanale influencerki pojawił się filmik "Zamieniam się w mini Monę n 24 godziny". W pewnym momencie youtuberka rozwiązuje zdanie matematyczne dla uczniów 2 klasy szkoły podstawowej. Przed nią dodawanie, mnożenie i odejmowanie. Influencerka pod koniec stwierdza, że 100x200 to 30 tys.

Choć początkowo jest przekonana, że wynik jest prawidłowy, wątpliwości rozwiewa Czajnik, który podaje prawidłowe rozwiązanie. Wtedy Kociołek zaczyna się śmiać sama z siebie i stwierdza: "Zapomniałam, że 2x1 to jest dwa, a nie trzy".

Jak można się tego było spodziewać, w sieci pojawiło się mnóstwo wyśmiewających Kociołek postów. Internauci radzą jej, żeby skończyła liceum i sugerują, że jest mało inteligentna.

"Naturalne zachowania przeciętnego człowieka w ciągu dnia by Kociołek: 2x1=3. Tych influencerów to powinni zbanować. Nie ma głupszej grupy społecznej" - pisze jedna z osób.

"Coraz bardziej uświadamia mnie, że serio jest tak mało inteligentna, jak mówią ludzie" - dodaje inna osoba.

"Dlaczego Monika Kociołek ma jeszcze dostep do internetu" - zastanawia się kolejna internautka.

Kociołek dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że jej pomyłka wywoła takie emocje w sieci, bo na stories napisała, że ten fragment "znowu ją pogrąży". Zdecydowała się go jednak zamieścić w filmie, bo chce pokazywać "naturalne zachowania".

"My zastanawiający się, czy zostawić w filmie fragment, który znowu mnie pogrąży. Odpowiedź brzmi: tak, bo chce wam pokazywać naturalne zachowania przeciętnego człowieka w ciągu dnia" - czytamy na Instagramie Kociołek.

Jak widać, niektórych postępowanie Kociołek przekonuje. Jedna z fanek w wiadomości prywatnej napisała Monice, że właśnie dlatego jest według niej najlepszą influencerką - nikogo nie udaje i mówi, co myśli.

Czy hejt na Kociołek jest słuszny? Wyśmiewanie się z kogoś z powodu błędu matematycznego nie przyniesie niczego pozytywnego i pewnie każdemu z nas zdarzyło się kiedyś mieć takie zaćmienie umysłu, popełnić jakiś głupi, banalny błąd. Ludzka rzecz. Nie wydaje mi się, żeby w tym wypadku Monika zasłużyła na aż tak wielki hejt. Osobiście bardziej oburza mnie współpraca z Shein...

Dziwi mnie tylko, że Kociołek ostatecznie zdecydowała się wstawić ten fragment do filmu. Jasne, chce być "naturalna", ale przecież jeszcze parę dni temu pisała, że hejt ją przytłacza i sobie z nim nie radzi. Świadome wrzucanie takiego fragmentu wydaje mi się w tym wypadku jakimś masochistycznym rozwiązaniem.