Mentzen wielbi medycynę ludową. "Wiejska baba" lepsza od lekarza?

W internecie krąży nagranie, na którym Sławomir Mentzen kreśli wizję swojego idealnego państwa. Porusza kwestię służby zdrowia, do której podchodzi w stylu, jakiego nie powstydziłby się rektor Uniwersytetu Chłopskiego Rozumu.

Mentzen przytacza anegdotę z życia swojego brata. Ten podczas wakacji u babci złamał rękę. Chłopiec nie trafił jednak do szpitala, ale do "wiejskiej baby".

- [Babcia] wzięła go do wiejskiej baby, która to w tym miasteczku od dziesiątek lat leczyła ręce. Ta baba wzięła tą rękę mojego brata, coś tam ponaciskała i ręka zaczęła działać. Ja nie wiem jak, czary to nie były, po prostu ta kobieta od pokoleń, jedna baba uczyła drugą babę, potrafiła naprawiać ręce. Kiedyś tak było - zapewnia Mentzen.

Następnie Mentzen przyznaje, że przez wieki medycyna ludowa działała lepiej niż medycyna uniwersytecka. Potem dochodzi do wniosku, że dyplomowani lekarze nie są niezbędni w jego wizji idealnego państwa.

- Jestem przekonany, że gdyby pozwolić leczyć ludzi każdemu, a nie tylko komuś, kto poszedł na uniwersytet, to wielu ludzi byłoby zdrowych, którzy tak zdrowi nie są - przyznaje Mentzen.

W dalszej części nagrania pada jeszcze jedna kuriozalna propozycja:

- Jeżeli ktoś kupuje porsche za milion złotych, to je ubezpiecza, żeby mu nie skasowali, tak? To może się od raka mózgu ubezpieczyć, co za problem? - pyta Mentzen.

Mentzen znajdzie w szeregach Konfederacji przynajmniej jednego fana potencjalnego programu "wiejska baba plus". Może nim być Marcin Sowiński, lekarz rodzinny z Dębna i antyszczepionkowiec, który jest kandydatem na listach wyborczych Konfederacji do Sejmu.

Jak ustalił portal wiadomosci.wp.pl, Sowiński zachwala kosztujący kilka tysięcy złotych sprzęt służący rzekomo do leczenia depresji i autyzmu. Lekarze ostrzegają, że urządzenie nie służy do pomocy potrzebującym, ale do zarabiania pieniędzy.