Maraton w -52 stopniach. Bieg na Syberii wygrał student

Maraton to bieg na dystansie 42 km i 195 m, który stał się również dyscypliną olimpijską. Przebiec taki kawał to nie byle fraszka - nawet półmaraton jest sporym wyzwaniem dla organizmu. Niektórzy próbują się w ekstremalnych wariantach tej dyscypliny: startują w zwielokrotnionym dystansie, bez przygotowania lub podczas wyjątkowo trudnych warunków atmosferycznych.

Przykładem najbardziej hardkorowego maratonu bez dwóch zdań jest ten organizowany w syberyjskiej osadzie Ojmiakon, która słynie z bardzo niskich temperatur. Wieś bywa nazywana "biegunem zimna". Najniższa odnotowana tam temperatura wynosiła -71,2 stopni Celsjusza.

Portal bieganie.pl donosi, że uczestnicy przed startem przeszli kompleksowe badania lekarskie. Dodatkowo na trasie maratonu były zapewnione gorące napoje, rosół oraz przekąski wysokoenergetyczne. Biegacze startowali w kilku warstwach ubrań, ale jak donoszą tamtejsze media, nie byli wystarczająco przygotowani na zimno. Podczas biegu temperatura w Ojmiakon wynosiła -52 stopnie.

"Przez pierwsze 10 kilometrów ciężko było biegać. Potem było łatwiej, bo już wiesz, jak oddychać, pamiętasz, że trzeba usunąć lód z oczu, bo oczy się nim zakrywają. Naprawdę cieszę się, że założyłem maskę termiczną i podgrzewane wkładki, to naprawdę mnie uratowało" - powiedziała jedna z uczestniczek cytowana przez bieganie.pl.

Maraton wygrał 24-letni student. Konstatin Dragonov przeciął metę, uzyskując czas trzy godziny i siedem minut.