Jelly Frucik mocno o "Dzień Dobry TVN". "Wyszedłem na patolę"

Niekorzystne zdjęcia, programy, w których krytykuje się daną postać czy plotki wyssane z palca to norma w życiu celebrytów czy influencerów. Bycie na świeczniku ma zarówno jasne, jak i ciemne strony, o czym raz po raz przekonują się piosenkarze, aktorzy, muzycy, artyści czy twórcy internetowi. Niektóre osoby doskonale wiedzą, jak radzić sobie z krytyką. Dla innych, początkujących w życiu publicznym, każda uwaga jest niemalże ciosem w samo serce. Przekonał się o tym Jelly Frucik, o którym materiał wyemitowano w "Dzień Dobry TVN".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po porannym materiale wszyscy czekali na komentarz jego gwiazdy, czyli Jelly Frucika. Influencer odezwał się do fanów po tym, jak wrócił ze szkoły i chwilę ochłonął. Kwestia niepochlebnego programu została poruszona na Instastory tiktokowej gwiazdy.

Jelly Frucik powiedział: - Obejrzałem sobie ten wywiad. (...) Byłem na początku w szoku, potem zacząłem ryczeć, nie wiem czemu w sumie, bo teraz jak tak sobie o tym myślę, to mam to w d*pie i c*pie szeroko i głęboko w poważaniu. (...) Oni to pokazali, jakbym był jakimś patusem, że non stop przeklinam i tak dalej. Każdy przeklina, nie oszukujmy się. Tam był też temat, że ja przeklinam, a oglądają mnie dzieci, ale kurde, rodzice też przeklinają w domu przy dzieciach, na ulicy, w sklepie, wszędzie dzieci słyszą przekleństwa, więc nie wiem dlaczego ja jestem najgorszą osobą, a oni tak mnie przedstawili. (...) W tym programie wstawili dwie najgorsze scenki, a nie pytania, które były miłe, np. o tym, jaką mamy relację na live'ach, jak was mocno kocham i tak dalej. Tego w ogóle nie pokazali, pokazali tylko złe rzeczy o mnie, więc dlatego tak mnie to zszokowało.

Influencer dodał, że jego reakcja była podyktowana ekscytacją, którą odczuwał w związku z byciem gwiazdą "Dzień Dobry TVN". Wyemitowany materiał znacznie odbiegał od założeń, jakie miał Jelly Frucik: - Ja się cieszyłem na ten wywiad i nagle szok. Wyszedłem na patolę i g*wno, ale co by nie było, mam to w d*pie. Ten reporter gadał mi o tych przekleństwach, gdzie on na pewno sam przeklina przy swoich dzieciach w domu, bo nie wierzę, że jest jakimś świętoszkiem, bo nikt nie jest święty. (...) Chciałem to wyrzucić z siebie, bo siedziałem struty i nie wiedziałem co robić, bo nagrywali bardzo dużo dobrych rzeczy o mnie, które nie zostały pokazane. Zamiast tego pokazali same negatywne rzeczy. Szczerze? Zawiodłem się trochę, bo to TVN, więc miało być zarąbiście, ale z tyłu głowy miałem, że mogą pokazać mnie w takim świetle.

Na końcu Jelly Frucik zwrócił się do swoich fanów: - Kochani, chciałem wam bardzo podziękować, bo dostałem masę, ale to masę wiadomości, że widzieliście program. Mówiliście, że mam się nie przejmować i w ogóle takie wsparcie od was. Kocham was totalnie, mega mi to dało powera do działania. Dziękuję za wszystko myszulki. Ta sytuacja pokazała kolejny raz, że jesteście najlepszymi osobami. Wspieracie mnie bezwarunkowo. Tak, jak możecie liczyć na mnie zawsze, tak ja mogę liczyć na was i to jest przepiękne.