IGNACY - recenzja albumu "Central Park"

IGNACY: "Central Park", czyli dzień komfortu w 30 minut [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © Bartosz Kordek / materiały prasowe
Maja Kozłowska,
12.11.2023 16:00

IGNACY naczekał się na swój debiut, ale w jakiś przedziwny sposób "Central Park" jest niezwykle naturalny, w ogóle niewymuszony. To najbardziej zaskakująca część tego albumu.

Pierwszy album bywa dla artysty kwestią życia i śmierci i czasami przeważa o przyszłości na scenie. Co czeka IGNACEGO, który pod koniec października wydał debiutancką płytę "Central Park": trampolina czy bolesne lądowanie?

Nie odpowiem na to pytanie, ale mogę obiecać na mały paluszek, że muzyka artysty jest z gatunku tych, które zagnieżdżają się w głowie nawet wtedy (albo zwłaszcza), gdy się tego nie chce. Efekt radia to jedno (nie jeżdżę autem, więc go nie słucham). Dużą rolę odgrywa tam dystrybucja uczuć, które odwołują się do bardzo podstawowych ludzkich potrzeb, a więc: komfortu, bezpieczeństwa oraz rozrywki.

To tak z grubsza, bo emocji w "Central Parku" jest znacznie więcej i nie wszystkie kuszą ciepłem. Haczyk jednak został zarzucony, a nowoczesne popowe opakowanie jest przynętą ostateczną. Wędkowanie nie jest zbyt etycznym sportem, aczkolwiek słuchanie IGNACEGO nikogo nie zrani. Może jednak pomóc, także na to złamane serce.

IGNACY - "Central Park" - okładka albumu
IGNACY - "Central Park" - okładka albumu (Bartosz Kordek , materiały prasowe)

IGNACY - "Central Park" sprzyja kolektywnemu słuchaniu

To, co najbardziej intryguje mnie w "Central Parku" to jego lekkość. Muzyka, teksty, kompozycje, wokale - gigantyczna praca, której nieintencjonalnie odbieram zasługi, bo brzmi jak fraszka. Nie kpię w tym momencie, wręcz przeciwnie. Nie mogę wyjść z podziwu z tego, jak zgrabnie i naturalnie brzmi kilkuletni wysiłek IGNACEGO.

Przeskok czasowy praktycznie nie istnieje, utwory są spójne. Ewentualnie po barwie głosu można wytypować najstarszy numer z płyty, czyli "Koniec". Historie z "Central Parku" i tak są zawieszone w czasie, a przez to bardzo uniwersalne. Ostatecznie narracja IGNACEGO pozwala na nieograniczone fikołki interpretacyjne. Empatia rozwinięta na maksa, jakby nie patrzeć, muzyka jest słuchana kolektywnie (zawsze są przynajmniej dwie osoby: ty i artysta), więc zaproszenie do współodczuwania można potraktować bardzo personalnie.

IGNACY - Koniec

Ja osobiście preferuję więcej twistu i silniejszego zaznaczenia jednostki, ale w żaden sposób to nie boli. W zamian za to mogę entuzjazmować się wprawnym składaniem słów (nie jakich, tylko jak), które momentami zahaczają o rapowe niuanse. W ilu różnych kontekstach można użyć czasownika "zachodzić" i na dodatek sprawić, że nikt nie ośmieli się rzucić oskarżenia o brak rymu?

Tytułowa piosenka, czyli "Central Park" jest zresztą jedną z moich ulubionych. Operacja "translacja Beatlesów" udała się znakomicie, chociaż była ryzykowana. "Strawberry Fields Forever" ogołocone do podstawowego znaczenia brzmią w ustach IGNACEGO atrakcyjnie, ale zachowały też cząstkę metafory w tej redystrybucji.

IGNACY - Central Park

IGNACY: na skraju popowej skali?

Beatlesi nie są u IGNACEGO wymienieni tylko po słowie - trochę słychać ich vibe w całym albumie. Dziaderskie inspiracje? Nic z tych rzeczy, po prostu to, co najlepsze. Po drodze w kompozycjach przecierają się też inspiracje Jamesem Blakiem, a momentami "Central Park" przywodzi mi na myśl Jakoba, którego ostatnio sporo słucham. "Velvet Light" czy "You Might Be Sleeping" (z Clario) są co prawda dużo bardziej offowe, ale przewijają się w nich podobne oniryczne motywy. Aktualnie mam do nich ogromną słabość. Pop robi się coraz ciekawszy - także w kontekście różnorodności brzmienia na jednym albumie. Rozstrzał od "Roślinek" poprzez "Niepewność" do "Central Parku" jest wyraźny, a przy tym nie zakłóca spójności płyty.

IGNACY - Niepewność (Official Video)

Wątpliwości budzi we mnie duet z Zalią, bo o ile piosenkę z Pauliną Przybysz konsumuje się gładko, tak przy "Niedosycie" są wyboje. Zalia zostawia IGNACEGO w tyle i słychać to szczególnie w refrenach. Artystka zdominowała gospodarza - nie na tyle, by przypisać jej ten utwór, ale na tyle, by przyznać jej w głowie pierwsze skrzypce. Zamknięcie albumu na szczęście następuje po ich duecie i finisz "Bzem" jest strzałem w dziesiątkę.

IGNACY przypomina tam o swoich atutach: wrażliwości tekściarza też, ale przede wszystkim o skali. Cóż mogę powiedzieć - jest wysoko i odrobinę patetycznie.

IGNACY - Niedosyt feat. Zalia

Zazwyczaj od debiutów niczego nie oczekuję, nawet gdy bardzo na nie czekam. W przypadku "Central Parku" i tak dostałam to, na co nie czekałam, ponieważ album naturalnie rozszerzył single. Pierwsza płyta IGNACEGO działa jak muzyczna szafa kapsułowa: jedenaście utworów na każdą okazję.

Dodatkowo ma właściwości kojące i znakomicie uzupełniłaby boo basket czy starterpak każdej jeseniary. Muzyka IGNACEGO to nie typowo jesienno-moodowe numery, zupełnie nie. Wszystko robi w niej specyficzny cozy vibe. Po prostu chce się mu zaufać.

IGNACY rusza w trasę koncertową

Już w przyszłym tygodniu IGNACY wyruszy w trasę koncertową ze swoim debiutanckim albumem. "Central Park" wybrzmi na żywo w siedmiu polskich miastach:

  • 17 listopada w Krakowie (support Igor Herbut),
  • 18 listopada w Katowicach,
  • 24 listopada we Wrocławiu,
  • 25 listopada w Poznaniu,
  • 3 grudnia w Warszawie,
  • 8 grudnia w Gdańsku,
  • 9 grudnia w Szczecinie.

Bilety oraz więcej szczegółów znajdziecie na stronie wydarzeń na Facebooku.

IGNACY rusza w trasę z albumem "Central Park"
IGNACY rusza w trasę z albumem "Central Park" (materiały prasowe)
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 3
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 1