"Gen V" - recenzja 2. sezonu. Krwawa jazda, zapnijcie pasy
Uniwersytet Godolkina ma nowego szefa, a studenci problem, który może przerosnąć wszystko, co dotąd widzieli. Czy jednak jeden genialny antagonista jest w stanie udźwignąć sezon, w którym krew leje się gęściej niż kiedykolwiek? Recenzujemy 2. sezon serialu "Gen V".
"Gen V" to serial rozgrywający się w uniwersum "The Boys", który jest pełen komiksowej przemocy, żartów po bandzie i popkulturowych odniesień. Produkcja skupia się na przygodach młodych bohaterów - supków, podopiecznych Uniwersytetu Godolkina, gdzie studenci uczą się panować nad swoimi mocami i walczą o wysokie pozycje w uczelnianym rankingu.
Podobne
- 2. sezon "1670" nie spełnił oczekiwań? Mam problem z oceną [RECENZJA]
- "Strefa gangsterów". Tom Hardy idzie spuścić ci łomot [RECENZJA]
- "Clark" - Patryk Vega po roku w Szwecji i zupie z psychodelików [RECENZJA]
- Nowe seriale 2025. Co obejrzeć jesienią? [LISTA PREMIER]
- 9 najbardziej wyczekiwanych seriali 2025 r. Nie odejdziesz od ekranu
Pierwszy sezon śledził Marie Moreau, studentkę z mocą kontrolowania krwi, która odkryła na uczelni tajne laboratorium, gdzie Vought więzi i eksperymentuje na młodych supkach. Finał sezonu przynosi krwawą rzeź, zdrady wśród przyjaciół oraz ingerencję Homelanderna i Butchera, mocno wiążąc fabułę ze światem "The Boys". Istotną zmianą jest śmierć Andre, która została wymuszona przez przedwczesną śmierć aktora wcielającego się w tę rolę.
Gen V Sezon 2 | Oficjalny Zwiastun | Prime Video Polska
Recenzja 2. sezonu serialu "Gen V"
W 2. sezonie bohaterowie ponownie zasiadają w ławkach Uniwersytetu Godolkina, gdzie władzę obejmuje nowy, enigmatyczny dziekan. Promuje on kontrowersyjny projekt mający wynieść studentów na niespotykany dotąd poziom mocy. Cate i Sam zostają okrzyknięci idolami, natomiast Marie, Jordan i Emma wracają na uczelnię z ciężarem traumatycznych przeżyć i strat. Między superbohaterami a zwykłymi ludźmi narasta konflikt. Wkrótce grupa odkrywa istnienie tajnego programu działającego od założenia uczelni, którego skutki mogą przerosnąć ich wyobrażenia. Co gorsza, Marie jest z nim nierozerwalnie związana
Historia przedstawiona 2. sezonie rozkręca się powoli, ale im bliżej finału, tym wydarzenia nabierają takiej prędkości, że trudno się oderwać od ekranu. Bohaterowie próbują poradzić sobie z traumą po stracie Andre. Ich smutek bywa jednak nieprzekonujący, bo szybko ginie w zalewie brutalnych scen walki, szokujących żartów czy głównej zagadki tego sezonu. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że przypominanie o śmierci Andre jest elementem, który twórcy musieli odhaczyć w scenariuszu, ale niekoniecznie mieli pomysł na pogłębienie tego tematu.
Marie jest 2. sezonie najważniejszą postacią. To, jak rozwija swoje umiejętności, robi ogromne wrażenie, ale - w porównaniu do innych bohaterów "Gen V" i świata "The Boys" - brakuje jej wyrazistości. Jedynym pazurem dziewczyny są jej moce, natomiast charakter kompletnie nie zapada w pamięci. Sceny z nią są ciekawe wtedy, gdy konfrontuje się z Cipherem, bo to właśnie dziekan Uniwersytetu Godolkina jest najjaśniejszą stroną 2. sezonu "Gen V".
Cipher jest rolą fenomenalną. Na początku sezonu wydaje nam się, że jest to dość schematyczna postać, jednak kolejne odcinki odkrywają, jak bardzo złożony jest to antagonista. Obserwowanie, jak arogancki, ironiczny i nieprzenikniony Cipher radzi sobie w różnych sytuacjach - od życia na uczelni, przez rozmowy z bohaterami, po mniej lub bardziej udane pojedynki - sprawia masę frajdy. Hamish Linklater stworzył wyróżniającą się, niejednoznaczną rolę, jedną z najciekawszych postaci dziekana w produkcjach telewizyjnych tak w ogóle.
2. sezon "Gen V" odrzuci widzów, którzy nie lubią przemocy na ekranie. Ja do takich się nie zaliczam i świetnie się bawiłem, bo ten sezon przypomina czasami rzeźnię - ktoś płonie, komuś odcinają głowę, innego rzucają o ścianę, krew i wnętrzności leją się po ścianach, a w to wszystko jest wpleciony czarny humor. Fani "The Boys" lubią to.
Momentami można odnieść wrażenie, że 2. sezon "Gen V" w zbyt dużym stopniu rozsmakował się w przemocy, przez co wątki polityczne czy rozterki wewnętrzne bohaterów mają słabszy wydźwięk. Zresztą, kiedy serial próbuje być komentarzem społecznym czy politycznym, nie jest specjalnie odkrywczy ani przełomowy.
Czy warto obejrzeć 2. sezon "Gen V"?
2. sezon "Gen V" to udany rozwój serialu, ale nie jest przełomowy ani odkrywczy. Na pewno pozycja obowiązkowa dla fanów "The Boys", ale miałbym problem z poleceniem go komuś, kto nie siedzi w tym uniwersum.
2. sezon "Gen V" - ocena: 6/10
Popularne
- Co oznacza 67? Zagadkowa liczba opanowała internet
- Julia Wieniawa - "Światłocienie" nudzą i bawią [RECENZJA]
- Antyki, czyli kuchnia babci na TikToku. Wywiad z ikonicznym twórcą
- Wejdą nowe smaki Wojanków? Internet huczy od pogłosek
- Test sosu do hot-doga o smaku Sprite'a. Czy to może być dobre?
- Monika Kociołek nie dostała paczki od Apple. Ma pretensje do firmy?
- Nowa dziewczyna Wardęgi została youtuberką. Ujawniła swój cel
- Religia będzie obowiązkowa w szkole? Burza wokół projektu
- Dawid Podsiadło zagra sekretny koncert dla wybrańców. Trzeba było zbierać tipy...