Dostała mandat za... miałczenie kota. Jest oburzona decyzją pracowników kolei
W mediach społecznościowych zrobiło się głośno o nietypowym mandacie, który otrzymała pewna kobieta z Francji. Musiała zapłacić sporo pieniędzy, ponieważ jej koty za głośno miałczał...
Camille to kobieta mieszkająca we Francji, o której zrobiło się głośno w zagranicznych mediach. Wszystko z powodu nietypowego mandatu, otrzymanego podczas jazdy pociągiem. Francuska wraz ze swoim partnerem wybrała się w podróż z Vannes do Paryża. Niestety miły wyjazd zakończył się wysoką karą finansową.
Podobne
- Dream of the Desert. Na ten pociąg nigdy nie będzie cię stać
- Szokujące nagranie z pociągu. Polacy kochają przygody na kolei?
- Posłanka Matysiak nie dostała biletu na pierwszą klasę. To część szerszego problemu
- Zmiany w słynnej promocji PKP. Kluczowe jest siedem dni
- Polscy konduktorzy nie wiedzą o InterRail? Uznali Anglika za VIP-a
Kobieta zabrała ze sobą kota o imieniu Monet. Zwierzę znajdowało się w transporterze, a na jego przejazd został wykupiony wymagany bilet. Mimo to właścicielka usłyszała od konduktora, że złamała zasady, i otrzymała mandat w wysokości 110 euro, czyli około 470 złotych.
Dostała mandat za... miałczenie kota
Powodem interwencji był głośne miałczenie kota, który zwrócił uwagę współpasażerów. Kilka osób zgłosiło się do obsługi pociągu, skarżąc się na hałas. Konduktor zaproponował Camille przeniesienie się do innego wagonu, gdzie były wolne miejsca. Kobieta odmówiła, argumentując, że przestrzega regulaminu przewoźnika i nie ma obowiązku zmieniać miejsca.
W efekcie wystawiono jej mandat. W uzasadnieniu wskazano uciążliwość dla współpasażerów oraz brak współpracy przy próbie rozwiązania problemu. Koleje SNCF - do których należał dany skład - potwierdziły zasadność decyzji załogi. Rzecznicy przewoźnika podkreślili, że pasażerce zaproponowano alternatywę, a odmowa została potraktowana jako naruszenie obowiązujących reguł.
Francuska jest oburzona decyzją pracowników kolei
Camille jest oburzona decyzją pracowników kolei. Jak podkreśla - posiadała wszystkie wymagane dokumenty i dopełniła formalności związanych z przewozem zwierzęcia. Jej zdaniem kara była bezpodstawna, a cała sytuacja - niesprawiedliwa.
Sprawa szybko trafiła do mediów społecznościowych, gdzie wywołała liczne komentarze. Wielu internautów skrytykowało decyzję kolei, uznając ją za przesadzoną. Wśród opinii pojawiały się porównania do podróży z dziećmi, które również potrafią być głośne, a jednak nie skutkuje to mandatami dla rodziców. Pasażerka zapowiedziała, że odwoła się od kary. Zgodnie z procedurą SNCF ma na to trzy miesiące. Na razie przewoźnik podtrzymuje stanowisko, że reakcja konduktora była właściwa i zgodna z regulaminem.
Źródło: Interia Biznes
Popularne
- Mężczyzna wyrwał chłopcu czapkę, którą ten dostał od tenisisty. Fejkowe oświadczenie lata po X
- McDonald's przywraca kultowe produkty. Klasyki wracają już wkrótce!
- Nowy obrzydliwy trend. Szon Patrol ruszył na polowanie
- Rodzice Lily Phillips szczerze o córce. Nie powstrzymali łez
- Wyrzuciła go z hotelu. Reakcja Karoliny z DRE$$CODE na piosenkę Eryka Moczko
- VIRAL Kebab On Tour - kultowy foodtruck zawita do Kielc oraz wróci do korzeni w Krakowie!
- Nostalgiczny finish wakacji. Highlightsy Santander Letnie Brzmienia 2025 [RELACJA]
- Uczniowie załamani planami lekcji. Szkoła do późnego wieczoru?
- Szokujące słowa księdza. W małżeństwie "pod groźbą grzechu nie można odmówić współżycia"