"Zmentzony" Mentzen uciekał przed kamerą. Piwo mu nie smakowało?

- Czy piwo, które pan pił w Poznaniu, smakuje tak dobrze, jak z pana browaru? - zapytała Mentzena reporterka Faktu. Na to pytanie nie poznamy jednak odpowiedzi. Sławomir Mentzen obrócił się bowiem na pięcie i ewakuował z imprezy zakrapianej piwem, gdy dziennikarka próbowała z nim porozmawiać przed kamerą.

W piątek 15 września w Poznaniu odbył się wiec Konfederacji. Prowadzili go Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak. Nagle pojawił się tam niespodziewany gość. Był nim Ryszard Petru, który zadał liderowi Konfederacji kilka pytań. Po odpowiedziach na odczepkę Mentzen zaczął parafrazować kultowy monolog z filmu "Chłopaki nie płaczą".

Później przyszedł czas na zdjęcia z fanami. W międzyczasie zdarzyło się jednak coś, co w sieci cieszy się równie dużą popularnością, co starcie Mentzena z Petru. Mianowicie do lidera Konfederacji kilkukrotnie podchodziła reporterka Faktu, prosząc o rozmowę. Ten, mimo że wcześniej narzekał, że dziennikarze nie poświęcają mu czasu, najwyraźniej nie miał ochoty na wywiad.

- Nie udzielam wywiadów, bo nie mam ochoty - rzucił Menzten na widok kamery, machając przy tym rękami. Wtórował mu pomocnik, który stwierdził, że teraz czas na zdjęcia.

Dziennikarka cierpliwie czekała, ale gdy Mentzen skończył robić zdjęcia z fanami, obrócił się na pięcie i ewakuował z imprezy w towarzystwie - jak nazwał to Fakt - "goryla". W tle było jedynie słychać pytanie, czy trunek w kuflu, którego kosztował podczas spotkania, był równie dobry, jak słynne piwo z jego browarów. Potem polityk w samotności i milczeniu udał się do hotelu.

- Tak wygląda właśnie wizyta Sławomira Mentzena w Poznaniu - skwitowała na koniec materiału dziennikarka.