"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją". Obejrzeliśmy nowy film z Julią Wieniawą, żebyście Wy nie musieli
Nazwisko Julii Wieniawy sprawiło, że produkcja Jana Belcla już od dawna budziła spore zainteresowanie. Warto poświęcić 1,5h na seans, by przekonać się, czy hype był zasłużony? Nie. Wystarczy, że zrobiłam to ja.
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" to film z gatunku czarnej komedii, co oczywiście od razu narzuca nam pewne oczekiwania co do fabuły, dialogu czy samego klimatu. Fabuła? Mamy tu historię grupy młodych ludzi, którzy postanowili razem spędzić sylwestra. Podczas imprezy dochodzi jednak do całej serii dziwnych wydarzeń, które ciężko wytłumaczyć.
Podobne
- Wszyscy Moi Przyjaciele Nie Żyją 2: dostaniemy sequel filmu z Julią Wieniawą 👻
- Brawo Julia! Obejrzałem "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" i znalazłem jedną rzecz godną pochwały
- Obejrzałam "Smoleńsk", żebyście Wy nie musieli. Niech mi ktoś odda dwie godziny życia
- Nowa opowieść z Julią Wieniawą i Maciejem Musiałowskim w rolach głównych
- "Hity w Sieci" według Szafarowicza. Obejrzeliśmy je, żebyście wy nie musieli
Tutaj ktoś może mi zarzucić, że pewnie tak ma być - w końcu to czarna komedia, więc elementy groteski i absurdu są obowiązkowe. Zwłaszcza że nie jest to gatunek łatwy do zrealizowania - utrzymanie balansu między nonsensem (w dobrym tego słowa znaczeniu) a totalnym cringem udaje się tylko niektórym.
Mimo wszystko znamy przykłady ze świata kinematografii, gdzie taki balans udało się zachować - co zaowocowało ogromnym sukcesem. Wystarczy zagłębić się w kino Quentina Tarantino ("Pulp Fiction"!) czy uwielbianego przez wszystkich Tima Burtona ("Gnijąca panna młoda"), by przekonać się, gdzie twórcy "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" popełnili błąd.
Wszyscy moi przyjaciele nie żyją | Oficjalny zwiastun | Netflix
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" - co poszło nie tak?
Nie będę ukrywać, że moje oczekiwania od samego początku były raczej niskie. Po pierwsze, zwiastun specjalnie mnie nie zachęcił. Po drugie - już pierwsza scena sprawiła, że byłam zażenowana poziomem żartu.
[SPOILER ALERT] Jeśli nie chcecie spoilerów - w tym momencie przestańcie czytać:)
W jednej z pierwszych scen widzimy Julię Wieniawę wynoszoną z domu na noszach przez ratowników medycznych. Mamrocze ona: Koniec świata. Wszyscy moi przyjaciele nie żyją. To był jedyny moment w całym filmie, kiedy szczerze się zaśmiałam - w tak komiczny sposób bohaterka wypowiedziała te słowa.
Później możemy jeszcze usłyszeć kilka bardzo nieśmiesznych żartów autorstwa aspiranta Dąbrowskiego. Następnie cofamy się w czasie do imprezy sylwestrowej i stajemy się świadkami wydarzeń z tej szalonej nocy. Co tam się nie dzieje… Główna bohaterka, obsesyjnie zainteresowana energią, astrologią i nie wiadomo czym jeszcze, zdradza swojego chłopaka rapera.
Uprawiając seks z nowo poznanym kolegą, Anastazja zabija organizatora imprezy (strzeliła pistoletem przez drzwi). Tutaj ukłon w stronę twórców - plama krwi na obrazie, która została porównana do obrazów Beksińskiego, to bardzo udany tekst. Następnie morderczyni ze stresu chowa się w pralni. Jej monologi i ataki paniki są przeplatane dużą ilością seksu, alkoholu i… kompletnie przypadkowych dram.
Na tym mniej więcej polega cały film. Przykład? Jeden z gości oświadczył się swojej dziewczynie, która w odpowiedzi zrobiła aferę o to, że on nigdy nie doprowadził jej do orgazmu. Później jeden z uczestników imprezy przyłapuje swoją matkę na uprawianiu seksu z jego rówieśnikiem.
Jednocześnie rozgrywa się dramat dostawcy pizzy, który nie dostał pieniędzy za przywiezione jedzenie (właściciel domu został zabity w międzyczasie, więc raczej nie miał jak zapłacić...). Dostawca wiesza się więc w łazience na lampkach choinkowych.
Koniec końców, wszyscy uczestnicy imprezy umierają - oczywiście oprócz Anastazji (Julii Wieniawy). Jak to się stało? Część bohaterów została zastrzelona, część zakatowana, a cała reszta zmarła w wyniku porażenie prądem, które było spowodowane wylaniem się wody z pralki niedomkniętej przez Anastazję.
Mimo wszystko moją "ulubioną" sceną, która zasługuje na szczególną uwagę, był moment, w którym kobiecie wybuchł implant.... po uderzeniu jej piersi kijem bejsbolowym.
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" najgorszym filmem roku?
Podsumowując, pozwolę przytoczyć sobie słowa jednego z filmwebowych krytyków:
Jest to naprawdę bardzo kiepski film. Miał jednak potencjał i mógł być naprawdę solidną produkcją z tego gatunku. Śmiem twierdzić, że tak się nie stało, a półtorej godziny, które spędziłam na jego obejrzeniu, mogłam przeznaczyć chociażby na inny serial Netflixa - "Bridgertonów".
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" jest kolejną porażką polskiego kina na Netflixie zaraz po "W lesie dziś nie zaśnie nikt" - mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Zgadzacie się z tym? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii! Napiszcie w komentarzach, czy też mieliście takie wrażenia podczas seansu, czy jednak Wam się ten film podobał.
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Sara James doświadczyła rasizmu? Jej wyznanie szokuje