Spróbowałem "Zestawu Maty". Zmarnowałem pieniądze i nie dostałem naklejek

What, nie słyszeliście o nowym hicie Maka? W piątek otrzymaliśmy wiadomość, jakoby polski McDonald’s pierwszy raz w historii miał współpracować ze znanym raperem. Nie jakimś Quebo czy Taco, tylko z najmłodszym, znanym Matczakiem - Matą.

Nie potrzeba jakiegoś geniusza, aby zaczaić, co się święci. Przez wyciek info o zestawie oraz naklejkach łatwo było ogarnąć, że Mata będzie sygnował swój zestaw tak samo, jak Travis Scott czy BTS. Otrzymaliśmy normalne danie z McDonald’s, które zostało trochę podkręcone. Jego cena też, więc jest drogie, ale to normalka.

Ha! Wcześniej kilka słów o zakupie tego zestawu: nie da się go dorwać bez aplikacji. Aby go kupić, trzeba wybrać odpowiedni kupon w okazYEAH - tylko wtedy da się to zrobić. Oczywiście kupon można też zrealizować w Drive, jedynie potrzeba wpisać kod z kuponu.

Za 18 złotych otrzymujemy:

• potrójnego cheeseburgera,
• frytki,
• waniliową Matchę Latte.

I tyle. Ja nie dostałem żadnych nalepek. Tak samo jak inni, niezadowoleni smakosze McDonald’s, którzy już zaczęli zgłaszać brak wlep.

Burger jest banalny do opisania: kupcie trzy cheeseburgery, połączcie mięso i wsadźcie do jednej bułki. Oto osławiony "burger Maty". Za grosz tutaj czegokolwiek innowacyjnego. Ot, kawał "wołowiny" wlatuje do naszych ust i tam pozostaje. Dawno nie jadłem czegoś banalniejszego. Nuda do kwadratu. Chyba nawet wolałbym już zjeść normalnego hamburgera za kilka złotych, aniżeli męczyć się z tym czymś.

Frytki są… frytkami. Zjecie je i zapomnicie, że ktokolwiek dołączył je do zestawu.

A matcha? To najciekawsza część tego zestawu. Przynajmniej taka jest w teorii. Jeśli chodzi o jakość matchy, to jest... po prostu słaba.

Żebyście mnie nie zrozumieli źle: za te 18 złotych wolałbym kupić cokolwiek innego. Burger i frytki kompletnie mnie nie porywają. Za to matcha to zawsze jakaś odmiana.

Nie, kompletnie nie. Nie dość, że nie otrzymujemy nawet specjalnych nalepek, to jeszcze burger strasznie ssie. Dawno czegoś tak złego nie jadłem. Widząc cenę tego zestawu, uświadamiam sobie, że w podobnych pieniądzach dorwiemy Burgera Maestro. Też Mak, ale zawierający o wiele lepsze mięso i dodatki.

"Zestaw Maty" to taki odpowiednik stereotypowego banana z Warszawy. Niby zapowiadało się dobrze, ale nie dość, że nie otrzymałem tego, na co liczyłem, to też ogólne wrażenie jest kiepskie. McDonald’s sprzedał to danie reklamą i hajpem. Zestaw nie udźwignął ogromnych oczekiwań.

Na TikToku już zaczęły się pojawiać recenzje tego zestawu. Wszyscy zwracają uwagę na... wszystko! Ale głównie brak naklejek :c

Ale wisienką na torcie jest reklama tego zestawu:

Gdyby w tworzenie tego zestawu zostałby włożony chociażby ułamek pracy tego, co widać na reklamie, to dzisiaj nikt nie byłby niezadowolony. Papaya Films zrobiło świetny klip, który będzie hitem. A McDonald's zrobił zestaw, który będzie tylko irytował ludzi. Ogromne meh.