Analogi wracają do łask. Mamy smartfony, więc po co się w to bawić?
Film z ograniczoną liczbą klatek, brak filtrów i konieczność wywoływania zdjęć. Co spowodowało, że coraz więcej osób wybiera klasyczne aparaty, zamiast korzystać z tych nowoczesnych?
Kiedy w 1826 roku Joseph Nicéphore Niépce po raz pierwszy w historii zrobił trwałe zdjęcie ("Widok z okna w Le Gras"), rozpoczęła się nowa era. Jej kolejny etap przypada na lata 80. XIX wieku - to wtedy powstała firma Kodak, która produkowała aparaty pudełkowe pod nazwą Kodak nr 1. Szybko stały się one bardzo popularne - miały filmy rolkowe, które nie wymagały ciągłej zmiany płyt licowych.
Podobne
- Jak fotografują młodzi Polacy? Trzymaj pion, by być na poziomie
- "To nie praca po 16 godzin wykańcza, to ludzie SAMI się wykańczają". Eliza Michalik odleciała na księżyc
- Sylwester online w domu. Po co gdzieś iść, jak macie WSZYSTKO pod ręką?
- Goha Magical po metamorfozie. Teraz to Pani Małgorzata Zwierzyńska
- Mężczyzna usunął sobie uszy. Chce upodobnić się do papugi
Żeby wywołać zdjęcia, wysyłało się aparat do fabryki, gdzie opracowywano film i przygotowywano odbitki. A wszystko to w cenie 1 dolara, co sprawiło, że fotografia stała się dostępna dla każdego.
Analog = swoboda tworzenia
Szczyt popularności fotografii analogowej nastąpił w latach 80. XX wieku. To właśnie wtedy rynkowi giganci (Canon, Nikon, Pentax, Praktica czy Minolta) produkowali swoje najbardziej zaawansowane - i do dziś cenione - modele aparatów.
No dobrze, ale jak to się stało, że coraz więcej osób szuka na targach staroci albo w piwnicach u rodziców i dziadków starych aparatów? Jest kilka powodów, dla których analogowa fotografia z powodzeniem rywalizuje z cyfrowymi aparatami i najnowszymi smartfonami.
Wielu ludzi uważa, że aparat analogowy daje swobodę tworzenia. Na efekt końcowy trzeba czekać aż do wywołania kliszy, a potem zrobienia odbitek (w przypadku negatywu samo wywołanie błony fotograficznej to etap pośredni, dopiero odbitka pokazuje właściwe zdjęcie).
"Analogowy" fotograf dużo większą uwagę przykłada do kadrowania, możliwie precyzyjnie i świadomie ustawia scenę i kieruje obiektyw tak, by nie stracić cennych klatek kliszy. Robi jedno lub dwa ujęcia tego samego obiektu lub sceny, a nie setki jak dysponujący gigabajtami pamięci użytkownicy smartfonów.
Element zaskoczenia
Wywoływane zdjęcia mają więcej charakteru i są niepowtarzalne. Nawet jeżeli masz już wywołany film, odbitki z różnych maszyn i na różnym papierze też nie będą identyczne. Niebagatelną rolę w tej pasji odgrywa również element zaskoczenia, co dla niektórych jest najważniejszą kwestią.
Nigdy do końca nie wiesz, co wyszło, zanim nie dostaniesz odbitki. Często jest też tak, że ludzie wyciągają "analoga" tylko w wyjątkowych chwilach. Nie jest to tania zabawa, więc każde zdjęcie staje się wyjątkową pamiątką dla fotografa. Do zdjęcia ze smartfona, które chwilę po zrobieniu można wysłać w świat, trudno się tak przywiązać.
Bardziej zaawansowani fotografowie cenią sobie również manualne ostrzenie i ręczne ustawianie parametrów ekspozycji. Aparaty produkowane tuż przed erą cyfrową miały już praktycznie pełną automatykę, ale w tych starszych dużo więcej zależało od samego fotografa.
Popularnością cieszą się też nieprodukowane już manualne obiektywy. Poprzez kreatywne wykorzystanie starego obiektywu możemy osiągnąć magiczne efekty. Nowe obiektywy nie są w stanie pokazać nieostrości tak pięknie jak klasyczne konstrukcje. Przykład? "Bąbelki" produkowane przez Trioplana czy bokeh Heliosa 85/1.5.
Do tego często niedoskonałe powłoki starych "szkieł" przepuszczają światło w nieoczywisty sposób, dodając zdjęciom bajkowych flar czy odblasków.
Stosunkowo niskie czułości większości filmów powodują konieczność wydłużenia czasu ekspozycji i przez to często obiekty są lekko nieostre (przez poruszenie przy naświetlaniu), co nadaje zdjęciom miękkości i klimatu. Filmy o wyższej czułości produkują też niepowtarzalne ziarno. Dlatego jeśli znajdziemy stare klisze, będziemy mogli otrzymać ciekawą i nieoczekiwaną paletę barw.
"Małpki" też są spoko
Mniej zaawansowani entuzjaści mogą zaopatrzyć się w tak zwaną "małpkę" (np. Olympus MJU II), która sama sobie świetnie radzi w robieniu zdjęć. Często takie modele możemy spotkać na imprezach czy festiwalach takich jak Open'er. Wystarczy, że wciśniemy guzik i zdjęcie jest gotowe. Możemy uchwycić niepowtarzalny moment, który zatrzymamy ze sobą na zawsze dzięki wywołanej odbitce.
Jedno jest pewne. Zrobienie dobrego zdjęcia analogowego jest dużo trudniejsze niż zrobienie zdjęcia telefonem czy aparatem cyfrowym. Jest to elitarna forma fotografii, a jeśli do tego masz dostęp do ciemni i sam wywołujesz filmy naświetlając papier, dopiero możesz poczuć się czarodziejem!
Zapraszamy do obejrzenia naszej galerii zdjęć analogowych:
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku