"Miłość, śmierć i roboty". Drugi sezon - recenzja

"Miłość, śmierć i roboty". 2. sezon to prześliczna nijakość [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © YouTube @Netflix / YouTube @Netflix
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,17.05.2021 15:31

Netflix udostępnił 2. sezon kultowej antologii animacji pt. "Miłość, śmierć i roboty". Nowe epizody wizualnie trzymają rewelacyjny poziom odcinków z 1. sezonu, ale fabularnie nie przedstawiają niczego odkrywczego.

Kiedy w 2019 roku "Miłość, śmierć i roboty" zadebiutowało na Netflixie, serialomaniacy poczuli powiew świeżego powietrza. 1. sezon serialu, nad którym czuwali Tim Miller i David Fincher, składał się z 18 niepowiązanych ze sobą epizodów. Historie ukazane w odcinkach rozgrywały się w różnych, fantastycznonaukowych uniwersach i podejmowały jeden z motywów przewodnich – miłości, śmierci i robotów.

Na 2. sezon serialu musieliśmy czekać ponad dwa lata (Netflix zapowiedział, że już trwają prace nad kolejnym sezonem, który w bibliotece serwisu ma się pojawić w 2022 roku). Nowych epizodów jest zaledwie 8, co – w porównaniu do 18 odcinków z 1. sezonu – jest sporym rozczarowaniem. 2. sezon "Miłość, śmierć i roboty" ogląda się więc przyjemnie, szybko… i szybko się o nim zapomina.

2. sezon "Miłość, śmierć i roboty" – wizualna perełka

Oglądanie światów zaprezentowanych w nowych epizodach serialu sprawia ogromną przyjemność. Mimo że ukazanych uniwersów jest zaledwie 8, są one niezwykle zróżnicowane i przedstawione w odmiennych stylach. Od skąpanych w promieniach słońca pustkowi w "Śniegu na pustyni", przez arktyczny chłód w "Lodzie", po wnętrze kosmicznego schronu w "Life Hutch" – jest to popis umiejętności studiów animacji.

2. sezon "Miłość, śmierć i roboty" – fabularna miałkość

Walory wizualne 2. sezonu serialu są dla mnie wystarczająco przekonujące, aby poświęcić nowym odcinkom swój czas. Niemniej jednak trzeba zaznaczyć, że 2. sezon "Miłości, śmierci i robotów" cierpi na ideową nijakość. Nowe odcinki nie podejmują żadnych problemów, o których nie powstałyby już dziesiątki innych filmów, książek lub seriali. Gdyby nie forma, treść serialu byłaby zwyczajnie nudna.

2 odcinki nowego sezonu – "Automatyczna obsługa klienta""Life Hutch" – biorą na tapet motyw buntu maszyn. Ciekawsza z tego duetu jest "Automatyczna obsługa...", bo ukazuje problem w humorystycznej konwencji. Niezwykle zabawny jest również "Straszny dom" – bohaterami odcinka są dzieci, które odkrywają, że Święty Mikołaj wygląda zupełnie inaczej, niż postać znana z popularnych wyobrażeń.

Mam wrażenie, że "Lód" powstał wyłącznie po to, aby pokazać latające wieloryby. "Regulator" jest połączeniem filmów "Siedem", "Blade runnera" i książki "Futu.re". "Śnieg na pustyni" to opowieść o cenie, jaką płaci się za nieśmiertelność (puenta jest dość przewidywalna). Najbardziej nieoczywiste, zmuszające do zastanowienia się epizody to "Wysoka trawa""Olbrzym, który utonął".

Czy 2. sezonowi "Miłości, śmierci i robotów" warto dać szansę? Jak najbardziej, o ile nie będziecie oczekiwać po 8 epizodach fajerwerków. Są to przyjemne w odbiorze animacje, które umilą Wam wieczór. Jeśli potrzebujecie takiej właśnie rozrywki, nowy sezon "Miłości, śmierci i robotów" Wam ją zapewni.

LOVE DEATH + ROBOTS VOLUME 2 | Official Trailer | Netflix

Skoro jesteśmy w tematach science fiction... wiecie, że Chińczycy wylądowali na Marsie? xD

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 2
  • emoji kupka - liczba głosów: 0