Lorde

Lorde i "Solar Power", czyli letnia płyta, o której szybko zapomnę

Źródło zdjęć: © Lorde, Solar Power
Anna RusakAnna Rusak,24.08.2021 09:35

Na "Solar Power" Lorde przyszło nam trochę poczekać. Czy było warto? Cóż chyba nie mam najlepszych informacji…

Album, na który wszyscy fani Lorde czekali cztery długie lata, w końcu się pojawił. Najpierw dostaliśmy klimatyczny singiel "Solar Power", potem przyszedł czas na trochę bardziej melancholijny utwór "Stoned at the Nail Salon". Do tego momentu wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze…

W końcu miało być trochę lżej, trochę bliżej natury - przypominam też o eko pomyśle na wydanie płyty - ogólnie: nastroje były raczej pozytywne. W końcu Lorde przyzwyczaiła nas już do tego, że warto na nią czekać. Cóż, tym razem było trochę inaczej.

Letnie brzmienia, letnia płyta, czyli nudy

Dostaliśmy prawie 45 minut, na które składa się 12 piosenek i jeśli miałabym być szczera, to nie pamiętam zbyt wielu z nich. Niestety, pierwsze wrażenie, które tylko potęgowały kolejne odsłuchania, nie było najlepsze. Dlaczego?

Lorde - Solar Power

Chociażby dlatego, że wszystko zlało mi się na tym albumie w jedną całość. I to nie w tym przyjemnym znaczeniu, gdy jedna piosenka dopełnia drugą, a cały odsłuchany album nagle nabiera sensu (nawet jeśli jest na nim kilka kawałków, które jakoś w ogóle "nie grają"). Cóż, tutaj niestety to zlanie się w jedną całość, opiera się raczej na podobnych brzmieniach, przez co album wypada dość nudno.

Szczególnie, że na poprzednich krążkach w ogóle tego nie słychać. Wręcz przeciwnie - każde kolejne kawałki "Melodrama" potrafiły zaskoczyć i przyznam, że wciąż wracam do nich z dużą przyjemnością. Tutaj prawie w ogóle tego nie słychać (może poza kawałkiem "Fallen Fruit").

Lorde - Fallen Fruit (Visualiser)

Dobrze znany i ograny folk

Co za to słychać? Folk. Gdybym miała to jakoś porównać, to na poprzednich krążkach artystka zabierała nas na dobrą imprezę, na której można się było spodziewać wszystkiego - i mam tu na myśli zarówno uczucia, jak i brzmienia. "Solar Power" to raczej taki album… ogniskowy. Tutaj zamiast imprezy i pociągającego chaosu dostajemy lekkie, bujające, niekiedy melancholijne dźwięki, które dobrze wybrzmiałyby gdzieś na plaży przy ognisku. Ewentualnie w jakiejś kawiarni jako tło…

Z jednej strony pasuje to do konceptu całego albumu (wystarczy spojrzeć na teledysk do "Solar Power") i nie ma też w tej zmianie klimatu w stosunku do poprzednich albumów niczego złego - w końcu Lorde ma prawo do zmian i szukania innych dźwięków czy stylów tylko… niestety w tych poszukiwaniach nie oferuje nam niczego innego.

Lorde - Big Star (Visualiser)

Z drugiej strony bowiem ostatnio dostaliśmy już kilka dobrych, folkowych i przy tym odświeżających krążków (nie mogę tutaj nie wspomnieć o dwóch ostatnich płytach Taylor Swift), a Lorde nie ma nam do zaoferowania w tym nurcie niczego pociągającego, co jakkolwiek utkwiłoby w pamięci czy przyciągnęło. Może mieć na to wpływ też postać Jacka Antonoffa, który ostatnio często pojawia się przy takich produkcjach (tutaj niestety chyba na niekorzyść).

Jakieś plusy?

Niech o tych letnich odczuciach w stosunku do całości, chociażby świadczy to, że prawie nie pamiętam już poszczególnych piosenek, które jakkolwiek przykuły moją uwagę i dość szybko - mimo intensywnego odsłuchiwania - zapomniałam o tej całej podróży, w którą chciała zabrać nas Lorde. Przyznam, że jest to odrobinę rozczarowujące.

Oczywiście znajdzie się na tym krążku kilka utworów, które pewnie każdemu jakoś tam wpadną do głowy (u mnie to było "Big Star", które jest formą pożegnania się z ukochanym pieskiem Lorde), pojawi się kilka wartych odnotowani fraz np. ta z "Secrets From a Girl": "Your emotional baggage can be picked up at Carousel No. 2 / Please be careful so that it doesn’t fall onto someone you love" , ale całość jest dość… letnia.

Rozumiem, że taki był plan i album miał oddawać ducha ostatnich dni lata, ale cóż… Niestety nie będą to dni, które zapamiętam. W tym rozczarowaniu na szczęście znajduję sojuszników/sojuszniczki:

trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...

Dla równowagi też kilka pozytywnych opinii!

trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...

Jak można podsumować ten album?

Proste życie w prostych dźwiękach, które szybko ulatuje z pamięci. Może to też jest jakiś klucz do całego albumu - w końcu te dobre, zwykłe chwile zazwyczaj szybko nam umykają? Niemniej, jeśli liczycie na jakieś zaskoczenia, to raczej nie będą one pozytywne. Oczywiście najlepiej będzie, jeśli po prostu sprawdzicie to sami i przesłuchacie "Solar Power". Może ten późno sierpniowy klimat akurat do Was trafi?

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0