Konopski próbuje wyjaśnić aferę z blokowaniem Wardęgi. Ale coś mu nie wychodzi...

Dla przypomnienia: afera z twórcą Konopskyy dotyczy rzekomego usuwania i wyciszania komentarzy. W ostatnich miesiącach on lub jego moderatorzy mieli dodać na tzw. czarną listę słów zakazanych pod jego filmami m.in. nazwę innego popularnego kanału commentary - Revo, a shadowbana miał otrzymać Wardęga.

Czym jest shadowban? Jest to nic innego, jak ukrycie danego użytkownika pod filmami jednego twórcy, który może dać takiego bana. Shadowban sprawia, że komentarz od użytkownika jest niewidoczny dla każdego, oprócz niego samego.

Miał on otrzymywać shadowbany po pisaniu komentarzy. Tak, aby internauci zobaczyli jego komentarz w pierwszych chwilach i dali mu kilka łapek w górę. Potem komentarz magicznie znikał i nie był dostępny dla nikogo. Druid opisał to najszerzej w ostatnim filmie od ~7 minuty:

To samo później miało spotkać Mandzia, o czym Wardęga wspominał na Stories w poniedziałek:

Jak chodzi o ukrywanie komentarzy, wciąż podtrzymuję, że komentarze Wardęgi nigdy nie były ukrywane ani usuwane z tego kanału. Wszedłem nawet na moje 2 konto na YouTube i po przescrollowaniu kilkuset komentarzy bez problemu byłem w stanie znaleźć to, co pisał, mimo że podobno to ukryłem. Też możecie to zrobić ze swoich kont. Ostatnio nawet przybijałem mu serce do komentarza, aby po prostu u pozycjonował się wyżej.

I tutaj jedynym logicznym rozwiązaniem tej sytuacji jest to, że jego komentarze dostają pod moimi filmami łapki w dół. Dlatego pozycjonują się bardzo nisko i może się wydawać, że są ukryte.

Fragment pochodzi z nowego filmu ~2:03 min:

Nie żeby coś, ale Konop mówi o sytuacji tak, jakby Wardęga sobie wymyślał całą sprawę. A Druid potwierdził, miał shadowbana. I tutaj dochodzimy do cudownej funkcjonalności, jaką jest odwieszenie tego shadowbana. Tak, wchodząc w YouTube Studiu, można odukryć (odkryć?) użytkownika - oto przykład, że to JEST możliwe:

Moja teoria: Konopski ukrył Wardęgę na początku, a jak Druid zauważył, że coś nie gra, to Konop (lub jego moderator) odkrył go. Banalne, ale spora część osób się na to nabiera.

Sprawa w pigułce: podczas nagrywania z informatorką, która opowiadała o moderatorze Ewrona, Konopski nie dopełnił swojej powinności o ukryciu tożsamości rozmówczyni. Dowalił jeszcze tym, że… nie zamazał jej nicku z Discorda, czyli odnalezienie jej było super proste.

Jak Konop rozwiązał tę sprawę? Przedstawił to tak: Mandzio po publikacji filmu się z nim skontaktował, twórca miał rozpocząć proces… chciał pisać do supportu YouTube, aby oni podmienili film "bez cenzury" na taki "z cenzurą"... Uwaga, cytując oficjalny support:

Konopski chciał zrobić coś, na co YouTube nie pozwala nikomu xD Starał się zrobić coś, co jest niemożliwe. Jakby Make Life Harder chciało odzyskać 70 mln zł od Sasina za wybory, które się nie odbyły.

A potem były problemy ze zmianami przeprowadzonymi w wewnętrznym edytorze YouTube - i finalnie, po "jednym dniu", Konopski ściągnął materiał z platformy. Powinien był to zrobić od razu, gdy pojawiły się problemy, a nie "na następny dzień" w imię swojej dobroduszności. Potem dopiero obrobić film, dobrać odpowiednią cenzurę i go wydać.

Zdradzę wam jeden sekret: gdy film na YouTube ustawimy jako prywatny/niepubliczny, to i tak można go edytować. Na tej platformie, przy contencie newsowym, najważniejsze są pierwsze godziny po publikacji.

Do tych komentarzy na pewno odniesie się Wardęga, może też inni. Męcząca saga o komentarzach dalej trwa, niestety.