Kobieta przyprowadziła pod sąd ALPAKI dla Johnny'ego Deppa. Miały go pocieszyć!

Dla osób, które przespały ostatnie dni: trwa rozprawa, w ramach której Johnny Depp domaga się 50 milionów dolarów odszkodowania od byłej żony Amber Herad i zaprzecza, jakoby kiedykolwiek używał wobec niej przemocy fizycznej. Ona natomiast wniosła pozew o 100 milionów dolarów.

Sprawa trwa, jest niesamowicie medialna, będzie zapewne trwała jeszcze przez najbliższe dni, o ile nie tygodnie. A co zrobiła jedna fanka Johnny’ego? Przyprowadziła… kilka alpak.

Co można tutaj więcej dodać? Fanka Deppa, Andrea Diaz, stała przed salą sądową z dwoma alpakami.

Pomyślałam, że alpaki mogą rozjaśnić mu dzień - powiedziała w wywiadzie.

Brzmi przedziwnie, ale kto w trudnej chwili nie ucieszyłby się z zobaczenia dwóch włochatych stworzeń? Sami sobie odpowiedzcie.

Zresztą sam Johnny kilka dni temu wspomniał o alpakach przy odmowie kontynuowania pracy z Disneyem. Mówił, że nawet za "milion zwierząt" nie powróci do roli Jacka Sparrowa.

A tymczasem miła Andrea podczas pandemii założyła firmę o nazwie "My Pet Alpaca", w której przyprowadzała dzieciom przyjazne zwierzęta, aby poprawić im nastrój. Teraz miała więc nadzieję, że będzie mogła zrobić to samo dla Johnny'ego Deppa.

Może mimo wszystko interesuje was to, jak obecnie wygląda przebieg rozprawy Depp-Amber? Wszystko jest rozrabiane w mediach społecznościowych, YouTube czy nawet TikToku. Społeczność traktuje całość poważnie, niektórzy uważają, że to jak ciekawy serial - ale czy można im się dziwić?

Tak kończy się sytuacja, w której bardzo rozpoznawalne gwiazdy idą do sądu rozwiązywać wieloletnie konflikty, które powinni przepracować między sobą. Aktualnie dochodzi do tego, że ludzie komentują nawet kopiowanie przez Amber strojów, które nosi Johnny.

Źródło: The Washington Post