Filip Zabielski może dalej wychwalać PiS. UOKiK nic mu nie zrobi

Filip Zabielski jest jednym z najpopularniejszych autorów filmów na TikToku w Polsce. Jego konto obserwuje ponad 4,6 mln osób. Influencer zdobył sławę takimi materiałami, jak przekopywanie kopców kreta w ogrodzie, tarzanie się w śniegu, pokazywanie pleców na basenie lub spoglądanie na zachód Słońca.

Zabielski zaczął w styczniu nową serię filmów. Są to treści o charakterze politycznym. Największą sensację wzbudził klip, w którym tiktoker wychwala PiS. Twórca mówi o zrealizowanych lub planowanych inwestycjach w infrastrukturę energetyczną. Jednocześnie atakuje Donalda Tuska, lidera PO. Między słowami sugeruje, że polityk powinien 13 lat temu przewidzieć wojnę w Ukrainie.

W kolejnym filmie Zabielski pochwalił rządzących za pomoc Ukrainie. - To, jak Polska zachowała się w obliczu wojny na Ukrainie, napawa mnie dumą - powiedział tiktoker. Wspomniał o 300 czołgach, które Polska wysłała do odparcia rosyjskiej agresji. W tym samym materiale skrytykował Niemcy za współpracę z rosyjskim Gazpromem.

W kolejnych klipach Zabielski zabrał głos w sprawie nowo powstającego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. - Dla mnie jest ono paskudne. Jak to wygląda? Ej, ale tak szczerze mi to przypomina jakiś magazyn czy halę produkcyjną - ocenił tiktoker.

W kolejnym materiale influencer zaatakował media za to, że opisały jego wielbiące PiS materiały. Zabielski zaprzeczył, że współpracuje z partią. Na następnym nagraniu skrytykował Szymona Hołownię, lidera opozycyjnej Polski 2050, za wypowiedź dla "Radia Zet" o tym, że trzeba przyjąć pieniądz cyfrowy. - To mnie rowścieczyło! - powiedział Zabielski.

Wielu internautów podejrzewało, że Zabielski nie nagrywa politycznych filmów bezinteresownie. Pod adresem tiktokera padły oskarżenia o nieoznaczoną współpracę z PiS. Część oburzonych osób oznaczyła w mediach społecznościowych oficjalne konto Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Regulator zabrał głos w sprawie.

Urząd nie zamierza podejmować działań w sprawie politycznych treści publikowanych przez influencerów. "Niezgodne z przyjętymi zasadami promowanie idei partii politycznych, przekonań, zachowań etycznych, a także treści religijnych czy np. nawołujących do zmiany postawy - nie podlegają ocenie przez prezesa UOKiK" - przekazał Urząd w komentarzu przesłanym dla portalu wirtualnemedia.pl.

Urząd wyjaśnia, że zajmuje się sprawami, w których influencerzy wprowadzają konsumentów w błąd poprzez nieoznaczanie treści handlowych i publikowanie kryptoreklamy. Regulator monitoruje rynek i działania reklamodawców. "Konsumenci nie kupują produktów lub usług od partii politycznych, nie zawierają z nimi umów sprzedażowych" - tłumaczy UOKiK w komentarzu dla portalu wirtualnemedia.pl.

Wypowiedź UOKiK skomentował ekspert ds. komunikacji Wojtek Kardys. "UOKiK nic nie zrobi z influencerami, którzy promują dane ugrupowanie polityczne. No cóż, można było to przewidzieć. Decyzja polityczna. Teraz się zacznie. Nie pozostaje nam nic innego jak wytykanie palcami i biznesowa "czarna lista" - napisał Kardys na Twitterze.