Bezos w kosmosie to nie początek "kosmicznej turystyki". To tylko Jeff śmiejący się Wam w twarz
Nie, nie ma się z czego cieszyć - nie polecicie w kosmos jak Jeff Bezos. Jeśli jeszcze wierzycie w to, że wczorajszy lot był początkiem "kosmicznej turystyki", to mogę Wam tylko powiedzieć, że niedługo Jeff zostawi Was na płonącej, zaśmieconej Ziemi i tyle będzie z Waszej radości
W Niemczech i Chinach wielkie powodzie, w Kanadzie susze, w Polsce trąby powietrzne i podtopienia, a my? My zachwycamy się wielkim "triumfem" Jeffa Bezosa. Naprawdę, jest się z czego cieszyć! W końcu, jak już nie będzie się dało żyć na tej planecie, to Jeff wsiądzie w swój statek i powie nam: "Nara, dzięki za pomoc".
Podobne
- Seks w kosmosie? NASA zamierza sprawdzić, czy to możliwe. Robi to dla nas czy dla milionerów?
- Jeff Bezos twierdzi, że odda majątek na rzecz klimatu. To kolejna ściema?
- Starlinki nad Polską. Kiedy oglądać kosmiczny pociąg?
- Popołudniowe niebo zrobi wrażenie. Spójrz na kosmiczny pociąg
- Jeff Bezos chce wysłać pierwszą kobietę na Księżyc w 2024 roku
Oliwier pisał już o tym, jak Bezos wspaniałomyślnie podziękował swoim pracownikom za to, że ufundowali mu lot w kosmos. Spokojnie, my też będziemy mogli mu pewnie wkrótce "podziękować". Za co? Za to, że kosztem zabawy i kasy przybliża nas nieuchronne i - może co gorsza - zupełnie bezrefleksyjnie do końca.
Śmiech przez łzy
Nie wiem, jak Was, ale mnie wczorajsza wiadomość o tym, że Jeff poleciał sobie w przestrzeń kosmiczną i chwilę później z niej wrócił, jakoś specjalnie nie ucieszyła. Wręcz jak część osób marzyłam po prostu o tym, żeby już nie wracał. Choć to chyba bardzo samolubne z mojej strony - pewnie za jakiś czas doprowadziłby kosmos do tego samego stanu, w jakim jest teraz Ziemia. Przypominam, że na orbicie już jest za dużo śmieci.
Oczywiście teraz trochę przesadzam, bo Bezos nie jest odpowiedzialny za cały kryzys klimatyczny, ale jego postawa i podejście do życia, pracowników i świata w ogóle, znacząco oddziałuje na naszą sytuację. Miliarder raczej nie przejmuje się tym, że niedługo życie na Ziemi wkrótce będzie niemożliwe, a ten jego wczorajszy lot jest na to najlepszym dowodem.
Po co to właściwie?
Wiecie, gdyby ta jego podróż miała jeszcze jakikolwiek sens, gdyby wnosiła coś do świata nauki, to rozumiem, moglibyśmy się jakkolwiek cieszyć. Ale po co Jeff w ogóle udał się na tę orbitę? Dla zabawy, prestiżu, dla własnego ego. Nie przyświecała mu żadna, absolutnie żadna wartościowa myśl. Aha, nie no, przepraszam, może się wkrótce na tym wzbogaci.
Nie wierzę w to, że wkrótce nasz wielki miliarder nie będzie chciał stworzyć jakiegoś kosmicznego hotelu albo nie zbuduje firmy, która będzie organizowała takie turystyczne wycieczki w kosmos. Bo serio - kto z Was kiedyś, choć raz, nie pomyślał o locie w kosmos? Właśnie.
Ach, te "nieistotne" emisje CO2
Nie chcę mówić, że to głupie marzenia (bo nie ma czegoś takiego), ale jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie okoliczności, to naszym podstawowym marzeniem powinno być w ogóle przetrwanie na tej planecie, którą już mamy. Ewentualne emisje, które będą związane z takimi turystycznymi lotami, naprawdę nie zrobią niczego dobrego.
Eloise Marais w The Guardian powiedziała, że podczas lotu rakietą emituje się średnio 200-300 ton węgla. Loty samolotem długodystansowym emitują od 1 do 3 ton. To dość znacząca różnica, nie sądzicie? Szczególnie, gdy taka "wycieczka" nie ma niczego wspólnego z rozwojem nauki i jest jedynie "dobrą" rozrywką.
Teraz się cieszycie, ale jak Was zostawi na płonącej planecie, to nie będzie tak wesoło
Wydaje mi się, że każda świadoma osoba, która zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się na świecie - patrz: kryzys klimatyczny, powodzie, susze, tornada - raczej nie skakała wczoraj z radości. Zastanawia mnie w ogóle, dlaczego ludzie tak sympatyzują z Jeffem Bezosem. Chyba bliżej im jest, przynajmniej pod względem sytuacji materialnej, do tych wyzyskiwanych pracowników.
Tak, wiem, pieniądze i władza. Do tego jakieś dziecięce marzenia o locie w kosmos. Tylko kurczę, przecież jak dojdzie co do czego, to Jeff zostawi nas tutaj na stercie śmieci i sam wyleci sobie w jakieś nowe, idealne do zniszczenia miejsce. Przepraszam, ewentualnie zorganizuje konkurs i zabierze tam z dziesięć osób, żeby można było nimi jakoś na tej nowej planecie zarządzać.
To nie jest nowa era, to tylko jakaś ironiczna część końca
Także nie, nie ma co się łudzić, że to początek jakiejś nowej ery i niedługo wszyscy będziemy mogli kupić sobie bilet w kosmos. Gdy myślę o ludziach, których cieszy ten lot i "sukces" Jeffa Bezosa, to przed oczami mam tylko ten słynny mem z pieskiem w płonącym pokoju. Jakoś uśmiech zamiera mi wtedy na ustach.
Dla mnie to po prostu kolejna smutna historia o tym, jak "wielcy, biali i bogaci" mężczyźni bezrefleksyjnie próbują zaspokoić swoje ego kolejnymi podbojami, bo po prostu mają na to ochotę. A cała reszta? Cała reszta może siedzieć przed telewizorem i ich podziwiać. Potem, ewentualnie, zostanie im już tylko ugotowanie się na tej planecie, którą wspaniałomyślnie im kiedyś (gdy już będą bezpiecznie prywatyzowali jakieś inne miejsce w kosmosie) zostawią.
Popularne
- Znamy przyczynę śmierci sowy Duolingo. Dua Lipa opłakuje ptaka
- Stuu został pobity? Szokujące nagranie obiegło internet
- Kotolga jest viralem na TikToku. Kim jest i co o niej wiadomo?
- Sowa Duolingo nie żyje. Wszyscy możecie ją mieć na sumieniu
- Żugajki na tropie nowego partnera Julii. Kim jest tajemniczy mężczyzna?
- Powstał tłumacz z polskiego na deweloperski. "Zrozum groźne gatunki"
- Sprawa korepetytora trafiła do Rzeczniczki Praw Dziecka. Co dalej?
- Damiano David wystąpił w Polsce. Zagrał nowy kawałek
- Jak pachną perfumy Skolima BEBECITA? Ekspert zabrał głos