Spędził lato na chrześcijańskim obozie. "Absolutne piekło"
Tiktoker Mark Roberts opowiedział, co przydarzyło mu się podczas letniego chrześcijańskiego obozu. "W takim miejscu odpowiedzią na każdy problem jest modlitwa".
Mark Roberts jest popularnym tiktorekerem i influencerem. Na TikToku obserwuje go ponad 900 tys. osób. Prowadzi content komediowo-lifestyle'owy, a szczególną oglądalnością cieszą się jego filmiki "story time", w których Mark w zabawny sposób opowiada o epizodach ze swojego życia.
Podobne
31 stycznia Roberts opublikował na TikToku materiał o jego doświadczeniu na letnim obozie chrześcijańskim. Zaznaczył, że nie wszystkie takie wyjazdy uważa za złe - ale to, co przeżył on sam, było piekłem.
"Czy kiedykolwiek byliście na obozie Jezusa"?
Mark zaczyna film, pytając się widzów, czy kiedykolwiek byli na letnim obozie chrześcijańskim. Szybko odpowiada, że on jako mały chłopiec był "i to było nienormalne". Dodaje, że jego rodzice nie powiedzieli mu dokładnie, na jakie kolonie jedzie. "Zabieramy cię na obóz, będzie super" - miał usłyszeć od opiekunów. Podkreśla, że początkowo był bardzo podekscytowany.
Okazało się, że obóz jest zlokalizowany w górach na odludziu. Tiktoker opowiada, że najbliższy sklep znajdował się dwie godziny od miejsca noclegu.
Później dowiedział się, że na chrześcijańskim obozie przebywała grupa młodzieży z zakładu poprawczego.
Chrześcijański obóz od wewnątrz: na dobranoc historia o śmierci
Mark opisuje, że tak naprawdę od samego początku powinien obawiać się opiekunów, których nazywa "chrześcijańskimi doradcami". Pierwszego dnia na obozie opiekun miał opowiedzieć dzieciom historyjkę na dobranoc. Jak można się domyślić - na chrześcijańskim obozie, musiała być powiązana z Biblią.
Tiktoker mówi, że na obozie mieli pobudkę o 6 rano. Dzieci formowały wówczas koło wokół trzymetrowego krzyża i śpiewały chrześcijańskie piosenki. Mark mówi, że dziennie była tylko jedna fajna atrakcja: gra w piłkę nożną, dwa ognie czy pływanie na kajakach. Dzieci codziennie uczestniczyły w mszach, które trwały dwie godziny.
Na chrześcijańskim obozie nie ma lepszego lekarstwa od... modlitwy
Mark opowiada, że najlepszym punktem obozu były posiłki, które były smaczne. Tiktoker napotkał jednak na pewien problem. Przyznał, że po trzech dniach na chrześcijańskich koloniach nie mógł swobodnie korzystać z toalety.
Mark dodaje, że zwrócił się o pomoc do swojego opiekuna i poprosił go o lekarstwa lub wizytę u pielęgniarki.
Czy to jest najbardziej niepokojąca część? Zapewne, aczkolwiek ma swoją kontynuację. Mark opowiedział, że tego samego dnia w kościele podczas mszy, wyciągnięto go na środek ołtarza, a kapłan prowadzący ceremonię poprosił wszystkich o modlitwę za niego, ponieważ "nie może zrobić kupy".
Mark dodaje, że przez kolejne dwa dni nie mógł się wypróżniać ani jeść. Kto mu pomógł? Jeden z dzieciaków z zakładu poprawczego, który doradził mu, aby pomieszał sok pomarańczowy z oliwą i wypił tę mieszankę. Tiktoker przyznał, że to pomogło i że uratował mu życie.
Popularne
- Problemy Oskara Szafarowicza. Pokazał wezwanie od uczelni
- Kononowicz kończy z YouTube? Pojawił się ważny komunikat
- Pochwalił się kupnem 10. mieszkania. "Psujesz rynek"
- Flipper został oszukany. Stracił kilkanaście tysięcy złotych
- Tata Maty prosi o pieniądze. "UWAGA! Jest sprawa"
- Nowy trend na TikToku. Czym jest "bananowy botoks"?
- Barbara Nowak zaczepia Katarzynę Kotulę. "Małopolska nie deprawuje"
- Koniec pomidorowego szaleństwa? Sanah ujawnia, o co chodziło
- Marcin Dubiel podpadł Roxie Węgiel. Chodzi o związek z Kevinem