Podkarpacie najszczęśliwsze w Polsce. Byłem, zobaczyłem, potwierdziłem

W jakim regionie Polski żyją najszczęśliwsi ludzie? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w najnowszym raporcie serwisu Otodom "Szczęśliwy dom. Badanie dobrostanu mieszkańców Polski 2023". Wynika z niego, że tzw. przodownicy szczęścia mieszkają na Podkarpaciu.

Autorzy raportu, eksperci SWPS Innowacje i Polityki Insight, na potrzeby analiz oraz na podstawie serii pytań dotyczących poczucia szczęścia podzielili respondentów na trzy grupy:

• przodowników szczęścia - osoby o najwyższym poziomie dobrostanu,
• normalsów - osoby o przeciętnym poziomie dobrostanu,
• nieszczęśliwych - osoby o najniższym poziomie zadowolenia z życia.

Z raportu wynika, że subiektywne deklarowane poczucie szczęścia mieszkańców Polski w 2023 r. wynosi 7,07 (w 10-stopniowej skali). Przy tym tylko 12,9 proc. mieszkańców Polski deklaruje, że są maksymalnie szczęśliwi. Autorzy badania zauważają też interesujące zjawisko. Okazuje się bowiem, że występuje bardzo mała korelacja pomiędzy deklarowanym poziomem szczęścia w mieście wojewódzkim a średnią całego województwa.

Dobry przykład stanowią Katowice, które z wynikiem 3,88 zamykają listę miast wojewódzkich. Tymczasem województwo śląskie plasuje się w czołówce najszczęśliwszych regionów Polski z wynikiem 4,15.

Pojawia się więc pytanie, czy są w Polsce miejsce, gdzie zarówno w mieście wojewódzkim, jak i całym województwie ludziom żyje się szczęśliwie? W tym miejscu warto przywołać powiedzenie "rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady", bo to właśnie w województwie podkarpackim odnotowano największy udział przodowników szczęścia (ponad 30 proc.).

Mieszkająca w Rzeszowie trzydziestokilkuletnia Natalia w rozmowie z Wyborczą wskazała zalety Podkarpacia. - Baterie ładuję w Bieszczadach albo Beskidzie Niskim. Pod względem zieleni i pięknych okolic nasz region się wyróżnia. Jest zielono, czysto. Z drugiej strony dostęp do różnych usług, opieki medycznej czy komunikacja z innymi regionami są w porządku. W Rzeszowie wszyscy narzekają na korki. Ale czym są te rzeszowskie w obliczu tych w Warszawie czy Krakowie? - zastanawia się Natalia.

- Mam kochającą rodzinę, duży dom z ogrodem, a choć jestem już na emeryturze, wnuki nie pozwalają mi się nudzić. Jak tu się nie cieszyć? - dodaje w rozmowie z Wyborczą Halina Pieniążek.

Osobiście byłem w te wakacje w Przemyślu na ślubie kuzynki. Stwierdziłem, że zamiast jechać z Warszawy te kilkaset kilometrów tylko na wesele, spędzę tam trochę więcej czasu. Okazało się, że podjąłem słuszną decyzję, bo tydzień w tym zabytkowym mieście wpłynął bardzo pozytywnie na moje samopoczucie. Dużo zieleni, brak pędu charakterystycznego dla dużych miast, ciekawe lokale gastronomiczne, a także wyjątkowo uprzejmi miejscowi… To wszystko sprawiło, że coraz bardziej mam chęć faktycznie, a nie tylko żartobliwie, rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.

Źródło: Otodom/Wyborcza