Największe przegrane Grammy 2025. Billie Eilish miała łzy w oczach

Grammy - teoretycznie najważniejsze nagrody w przemyśle muzycznym, praktycznie? Czy kogoś obchodzą? Czy cokolwiek znaczą? Czy Akademia jest stronnicza? Czy ma swoich ulubieńców?

Kilka lat temu The Weeknd zapoczątkował potężny beef z organizacją i szanownym jury, oskarżając ich o korupcję. Podczas tegorocznego rozdania Grammy konflikt zakończył się jego występem podczas ceremonii. Szczegóły pozostają nieznane, ale być może znamy już przyszłego triumfatora przyszłorocznej gali (abstrahując od tego, że "Hurry Up Tomorrow" to świetny album).

Grammy nie gwarantują wyprzedania stadionu ani areny, ale miło wspomnieć o nominacji czy pochwalić się fotką z ikoniczną figurką na Instagramie. Nie da się jednak ukryć, że dla artystów wyjście z pustymi rękami z rozdania nagród naturalnie może okazać się trudne i przykre. W Polsce mieliśmy przypadek Vito Bambino, który po tym, jak nie otrzymał wyróżnienia w żadnej z ośmiu kategorii podczas Fryderyków 2024, w których był nominowany, szalenie zdenerwował się na ZPAV. Artysta dwie poprzednio wygrane statuetki wystawił na charytatywną licytację dla WOŚP.

Po Grammy 2025 takich dymów nie było (jeszcze?), lecz wyłoniły się trzy artystki, które najbardziej ucierpiały na niezbadanych wyrokach Akademii. Chodzi oczywiście o Taylor Swift i Billie Eilish (i Arianę Grande).

Billie Eilish była nominowana aż w siedmiu kategoriach, w tym kilku uważanych za najważniejsze m.in. Albumu Roku za "Hit Me Hard And Soft", Piosenkę Roku za "Birds of a Feather", Nagranie Roku za "Birds of a Feather", Najlepszy Album Pop za "Hit Me Hard and Soft" czy Najlepsze Grupowe Wykonanie - Pop za "Guess" z Charlie XCX. Nagrody straciła odpowiednio na rzecz Beyoncé, Kendricka Lamara, Sabriny Carpenter oraz Lady Gagi i Bruno Marsa. Biorąc pod uwagę, jak "Billboard" potraktował Billie, nie uwzględniając jej w pierwszej 10. najważniejszych popowych gwiazd XXI ze względu na jej późny debiut (ergo: młody wiek), do Akademii też można mieć zarzuty. Najwięcej zastrzeżeń budzą oczywiście laury dla Queen B - "Cowboy Carter" zwyczajnie nie rezonuje z słuchaczami na całym świecie tak, jak z Amerykanami.

Bez statuetki pozostała także Taylor Swift nominowana w sześciu kategoriach. "The Tortured Poets Department" na pewno nie jest największym bopem w karierze artystki, lecz przypuszczalnie i ona i jej fani liczyli na coś więcej, a zostało im obejść się smakiem. Konkurencja spora; "Fortnite" z Post Malone'em też nie podołał. Znowu, słusznie czy niesłusznie? Na kanwie podejrzeń o faworyzację amerykańskich ulubieńców, Taylor śmiało mogłaby zgarnąć wszystko jak leci.

Niedoceniono także Ariany Grande (czy nadrobi na Oscarach?), która była nominowana m.in. w kategorii Najlepszy Album Pop za "eternal sunshine" oraz Najlepsze Nagranie Dance/Pop za "yes, and?".

Przykro, przykro. Na kogo wypadnie, na tego bęc?