Dramat na weselu. Piekło rozpętało się przez jazz
Wesele jak u Wyspiańskiego. Wokalistka opowiedziała o rodzinnej awanturze.
"Jak się żenić, to się żenić!" - mówi Pan Młody do Radczyni w dramacie Stanisława Wyspiańskiego. "Wesele" bazuje na prawdziwych zdarzeniach i opowiada o ślubnej imprezie poety Lucjana Rydla z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną. W bronowickiej chacie wspólnie bawi się śmietanka towarzyska z miasta wraz z rodziną panny młodej pochodzącej ze wsi.
Podobna sytuacja wydarzyła się naprawdę - ponad sto lat później. Wokalistka, która śpiewa na weselach, opowiedziała na TikToku historię, której była świadkinią na jednej z obsługiwanej przez siebie zabaw. Wesele przerodziło się w prawdziwy dramat, który poniekąd przypominał ten z dzieła Wyspiańskiego.
"Śpiewałam kiedyś na weselu w karczmie"
Historia zaczyna się niewinnie. Wokalistka, która śpiewa na weselach, podzieliła się ze swoimi obserwującymi jednym z pamiętnych incydentów ze swojej pracy.
- Rodzina pani młodej pochodziła z miasta, zaś pana młodego z takiej... wiecie - rasowej wsi. Na weselu graliśmy muzykę jazzową, bo tego sobie zażyczyła para młoda. Jednak już na dzień dobry wyczuwałam lekki kwas - powiedziała Kasia, zarysowując atmosferę panującą na imprezie. Dodała, że goście nieustannie kierowali do zespołu prośby o zmianę repertuaru.
- Co chwilę ktoś podchodził z prośbą o disco polo, no ale nie graliśmy tego. W końcu dziadek pana młodego nie wytrzymał i wyszedł na scenę z flaszką w ręce, jeszcze zagryzał tę wódę tłustą kiełbasą. Dziadek był w takim amoku, że wyrwał mi kabel i przewrócił cały pulpit z tekstami piosenek - opowiadała Kasia już bez nerwów z niemalże komediowym zacięciem.
Dramat czy wesele? Gości było coraz mniej
- Byłam taka zeżenowana - podkreśla wokalistka - a rodzina pana młodego, słuchajcie, nareszcie zaczęła się dobrze bawić. Nagle wbiegła wnerwiona pani młoda, a za nią jej matka. I zrobiły niezłą interwencję - relacjonowała wokalistka awanturę na imprezie.
- Pani młoda mówi: "Źle wam? To do widzenia. Wracajcie do swojej obory!". A dziadziuś mówi: "Lalunia, to wesele, a nie bankiet! My się chcemy bawić!". Na co pani młoda: "To jest moje wesele i będzie jazz. Jeśli wam się nie podoba, to możecie wyjść".
Wokalistka dodaje, że tak właśnie się stało i z biegiem czasu weselna sala coraz bardziej pustoszała.
"Za to mieszczanie udawali, że się tak bawią" - gestykulowała tiktokerka, ewidentnie powątpiewając w wypełnienie potrzeby rozrywki uczestników imprezy.
Wesele dla pary młodej czy dla gości?
Opisana historia rodzi pytanie: dla kogo tak naprawdę jest wesele? Obecnie teorie są różne: jedne na piedestale stawiają młodą parę, inne zaproszonych gości. Dotyczy to zarówno kwestii doboru muzyki, jak w ww. przypadku (komu ma się podobać?), menu (czy para wegetarianów powinna się przełamać i podawać mięso dla swoich wszystkożernych znajomych i rodziny?) czy zapraszania dzieci. Internauci nie są zgodni i wydają różne werdykty. Nie ulega jednak wątpliwości, że wesele, które potoczyło się w sposób opisywany przez wokalistkę, nie wpisze się w kanon najlepszych imprez.
Popularne
- PiriPiri zrobiło pierwsze w Polsce lody z kebabem. To nie jest żart
- Wersow wypuściła "Dorosłe serce". Śpiewa, że otrzymała chłód
- Rosyjski youtuber przesadził z prankami. Policja nie miała litości
- Pierwszy na świecie wyścig plemników. Będą zakłady, kamery, a nawet komentator
- "Best feeling, pozdro z fanem". O co chodzi w tym trendzie?
- Bombardiro Crocodilo i inne brainroty AI. Ten trend wyżre ci mózg
- Sylwester Wardęga przegrał z Marcinem Dubielem. Musi zapłacić 350 tys. zł?
- Gimpson (Gimper) ogłosił swój ostatni koncert. Klub wyprzedał W GODZINĘ
- Julia Żugaj ma nowego chłopaka? "Jest dla mnie teraz ogromnym wsparciem"