Recenzja filmu "Dobry piesek"

"Dobry piesek!" cię zniszczy. Horror dla furasów? [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © Velvet Spoon / YouTube
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,18.10.2023 09:00

"Dobry piesek!" brzmi jak tytuł lekkiego, familijnego filmu, prawda? Nie daj się zwieść pozorom. Dzieło norweskiego reżysera Viljara Bøe to chora jazda bez trzymanki, po której długo się nie pozbierasz.

Christian szuka miłości. Ma wszelkie predyspozycje, by ją znaleźć. Jest młody, przystojny, czarujący, wysportowany, absurdalnie bogaty i mieszka w luksusowej posiadłości. Przegląda potencjalne partnerki na Tinderze, aż trafia na studentkę o imieniu Sigrid. Umawiają się na randkę w restauracji. Do tego momentu fabuła brzmi jak początek typowej komedii romantycznej. Nic bardziej mylnego.

Spotkanie przebiega świetnie. Na tyle dobrze, że Sigrid przystaje na zaproszenie partnera, by pójść do jego domu. Wtedy odkrywa, że milioner nie mieszka sam. Christian uwielbia psy i opiekuje się swoim pupilem, Frankiem. Ten nie jest jednak zwyczajnym psem. Jest dorosłym mężczyzną przebranym w kostium psa, którego Christian traktuje jak zwierzę. To dopiero początek serii bardzo dziwnych wydarzeń, które oferuje seans "Dobrego pieska!".

"Dobry piesek!" najdziwniejszym filmem roku? Recenzja horroru

Debiutanckie dzieło Viljara Bøe czerpie inspirację ze społeczności furry. Są to osoby, które upodabniają się charakterem, zachowaniem lub wyglądem do zwierząt. Spotykają się na zlotach furries, podczas których organizują gry terenowe, prelekcje, konkursy i zabawy. W Polsce najstarszym konwentem furries jest Futerkon.

Frank bynajmniej nie jeździ na zloty furries. Jest upiornie milczący. W jego oczach widać, że skrywa mroczny sekret. Postać ilekroć pojawia się na ekranie, wywołuje dyskomfort. Reżyser stara się oswoić widza z tą sytuacją. Uśpić czujność. Przez połowę filmu wkręca odbiorcy, że ogląda komedię romantyczną o nietypowym trójkącie. Jest dość dziwnie, ale kto bogatemu zabroni żyć z gościem w kostiumie psa, który pałaszuje karmę z miski? Ludzie mają różne upodobania. Widz raczej czuje ciekawość, co wydarzy się w następnej scenie albo w którym kierunku rozwinie się relacja.

DOBRY PIESEK! - oficjalny polski zwiastun - w kinach od 27 października

Recenzja filmu "Dobry piesek!"

Bøe co jakiś czas sugeruje, że historia nie zakończy się ślubem przy zachodzie słońca i grubą wixą w schronisku dla zwierząt - chociaż tak byłoby najlepiej, chyba zgoda? Reżyser nieśpiesznie buduje atmosferę lęku i tajemnicy aż do pewnego momentu, gdy prawda wychodzi na jaw. Wtedy twórca wali widza pięścią w twarz, łapie za włosy i zaciąga do piwnicy, gdzie pastwi się do samego końca.

"Dobry piesek!" mimo niedługiego metrażu (trwa godzinę i 16 minut) jest rollercoasterem wrażeń. Od specyficznej komedii romantycznej, przez thriller, po horror. Być może dlatego film czasami jest płytki i naiwny. Zarzut ten dotyczy tak charakterystyki postaci, jak ich motywacji, po wyjaśnienie, dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło.

Dzieło norweskiego reżysera zalicza się do kategorii filmów, które ryją banię. Widz na końcu filmu zostaje z rozdziawioną paszczą i zadaje sobie pytanie, czym było to, co przed chwilą obejrzał? Wielu się od niego odbije, bo trzeba mieć ochotę, żeby zmierzyć się z taką dawką dziwności. Debiut Bøe przypadnie do gustu tym, którzy szukają w kinie grozy czegoś innego i nietypowego. "Dobry piesek!" na pewno wyróżnia się wśród mainstreamowych, kliszowych horrorów. Nie zyska kultowego statusu, ale będzie ciekawym urozmaiceniem halloweenowego maratonu. Przekonacie się o tym już 27 października, kiedy film wchodzi do polskich kin.

Ocena: 6/10

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 1
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 6