Budda kpi z aresztowania. Prawdziwe życie czy gra w Monopolu?

Aresztowanie Kamila L. "Buddy" i Aleksandry K. "Grażynki" bez wątpienia stało się jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń końca 2024 roku. Influencerzy, razem z kilkoma innymi osobami, zostali oskarżeni o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, pranie pieniędzy i oszustwa podatkowe. Sprawa wzbudziła ogromne emocje i lawinę komentarzy w internecie.

Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Budda i Grażynka opuścili areszt po wpłaceniu odpowiednio dwóch i jednego miliona złotych kaucji. Znani z działalności w sieci, szybko powrócili do internetowej aktywności. Pierwsze kontrowersje wzbudził film Grażynki z podsumowaniem zeszłego roku. Kolejnych emocji dostarczył sam Budda z materiałem, który wyraźnie stawia go w pozycji bossa. W najnowszym przesłanym wideo influencer stara się utrzymać wokół siebie tę otoczkę.

Influencer odkąd uzyskał z powrotem dostęp do swoich mediów społecznościowych, kozaczy w sieci. Wdał się w pyskówkę z internautami, zmienił nazwę kanału nadawczego na "Przekaz Ojca VATeusza", a wcześniej ustawił triggerujący opis "psy szczekają, kiedy Pana nie ma na posesji". To jednak nie koniec poddymiania.

- Bezczelne by było, a przecież bezczelnością się brzydzę, żeby nie podziękować za pomoc, mordo. No, to dzięki - powiedział Budda, korzystając z modulatora głosu. Jednocześnie pokazał swój tatuaż Pana Monopoly, jego figurę, a także kartę "szansy" znaną z planszowej gry. Na tej widniał oczywiście pozytywny los, czyli "wychodzisz bezpłatnie z więzienia". Na nagraniu Buddy "bezpłatnie" zostało przekreślone długopisem. Chamsko? Na maksa. Czyżby influencer tylko pozował na to, że areszt i dozór policyjny go nie ruszają?