Oskar Szafarowicz starszy cenami podręczników szkolnych

Afera o podręczniki. Szafarowicz podkręca, Nowacka uspokaja

Źródło zdjęć: © Adam Burakowski / East News
KIW,
19.08.2024 16:30

Rodzice są zdezorientowani, gdy okazuje się, że starsze podręczniki rzekomo teraz nie są akceptowane. Oskar Szafarowicz podkręca te donosy, wskazując różnice między rządami PiS i PO. Tymczasem Barbara Nowacka stara się uspokoić sytuację, apelując o rozwagę przy zakupie nowych książek.

Rozpoczęcie nowego roku szkolnego zbliża się nieubłaganie, a rodzice stają przed wyzwaniem finansowym związanym z zakupem podręczników. Wiele osób stara się zaoszczędzić, kupując używane książki, ale obawy związane ze zmianą podstawy programowej rosną.

Rodzice w wiadomościach przesłanych do Wirtualnej Polski wykazują obawy, że kilka lat temu kupione podręczniki szkolne okazują się teraz niewłaściwe, ponieważ mają inne numery zatwierdzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN). Jednakże Barbara Nowacka, ministra edukacji, uspokaja rodziców, mówiąc, że zmiany są jedynie kosmetyczne, więc można korzystać z używanych podręczników.

Rodzice mają wątpliwości, co do nowych podręczników

Jeden z zaniepokojonych rodziców zauważył, że podręczniki wydane w zeszłym roku mają inne numery dopuszczenia przez MEN, pomimo iż ich treść jest praktycznie identyczna. Zwraca uwagę, że różnice między wydaniami to tylko kilka dodanych lub usuniętych zdań oraz drobne poprawki graficzne - donosi serwis WP Kobieta.

Rodzice apelują o zaprzestanie marnotrawienia pieniędzy, podkreślając, że książki powinny być używane przez dłuższy czas. Rozważają, czy podręczniki, które były używane w poprzednich latach, rzeczywiście są teraz przestarzałe z powodu zmiany numeru dopuszczenia. Oskar Szafarowicz podsyca ich obawy na X. Tymczasem ministra edukacji rozwiała te wątpliwości, wskazując na możliwość zakupu książek z drugiej ręki.

Szafarowicz podsyca emocje ws. podręczników

Oskar Szafarowicz, działacz PiS i student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, porównał system edukacji za rządów PiS i PO. W swoim wpisie na platformie X napisał, że w czasach rządów PiS wprowadzono program "Dobry start 300+" oraz darmowe podręczniki dla wszystkich uczniów, podczas gdy za PO "uczniowie muszą wydawać nawet 600 zł na nowe podręczniki". Dodał również zrzut ekranu z newsem na ten temat.

Za PiS: Wyprawka "Dobry start 300+" oraz darmowe podręczniki dla wszystkich uczniów. Za PO: "Awantura o podręczniki. Uczniowie będą musieli wydać nawet 600 zł na nowe"

- oznajmił Szafarowicz.
trwa ładowanie posta...

Warto jednak zauważyć, że program "Dobry start", który został wprowadzony przez rząd PiS w 2018 r., polega na jednorazowej wypłacie 300 zł na każde dziecko uczące się w szkole podstawowej i średniej. Jest to pomoc finansowa na rozpoczęcie roku szkolnego, jednak nie pokrywa wszystkich kosztów związanych z zakupem podręczników, odzieży i innych materiałów szkolnych.

Szafarowicz w swoim wpisie pomija też fakt, że to właśnie rząd PO-PSL rozpoczął proces wprowadzania darmowych podręczników, który kontynuował rząd PiS. Darmowe podręczniki dla uczniów szkół podstawowych zaczęły być wprowadzane stopniowo od 2014 r., za rządów PO-PSL. Proces ten objął najpierw klasy I-III, a następnie kolejne roczniki. Wprowadzenie bezpłatnych podręczników było odpowiedzią na rosnące koszty edukacji, co umożliwiło wielu rodzinom odciążenie budżetu domowego. W 2017 r. program ten objął już wszystkie klasy szkół podstawowych, a rząd PiS kontynuował jego realizację.

Barbara Nowacka studzi obawy rodziców

Ministra Edukacji Barbara Nowacka w odpowiedzi na narastające obawy rodziców, zaapelowała na portalu X, aby nie ulegać panice i nie kupować nowych podręczników bez potrzeby. Ministra zaznaczyła, że nie ma powodu, by wymieniać podręczniki tylko z powodu kosmetycznych zmian w podstawach programowych.

Nie ma powodu, by wymieniać podręczniki lub kupować nowe ze względu na uszczuplone podstawy programowe. Tak dokonywane były zmiany, by nie narażać nikogo na dodatkowe koszty

- przekazała Nowacka.
trwa ładowanie posta...

Zaapelowała również, by uważać na wszelkie informacje o konieczności zakupu nowych podręczników.

Uważajcie na oszustów naciągaczy, którzy twierdzą, że zmiany wymagają nowych podręczników!

- podkreśliła ministra.

MEN potwierdza słowa Nowackiej

Mimo tych zapewnień niektórzy rodzice obawiają się, że nauczyciele będą wymagać nowych książek niezależnie od stanowiska ministerstwa. Sytuację dodatkowo komplikują nieuczciwi sprzedawcy, którzy starają się przekonać rodziców do zakupu nowych podręczników pod pretekstem rzekomych zmian w programie nauczania.

Ministerstwo Edukacji Narodowej konsekwentnie podkreśla, że rodzice mogą bez obaw kupować podręczniki z drugiej ręki, gdyż wprowadzone zmiany mają na celu jedynie uproszczenie treści, a nie ich całkowitą rewizję. Jak czytamy na stronie gov.pl, w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych obowiązują dotychczasowe podręczniki i nie ma potrzeby kupowania nowych.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
Artykuł ma już 3 lata, ale trzeba to napisać. Sytuacja z finansowaniem podręczników jest chora: po pierwsze cała logistyka dystrybucji i odzysku spada na bibliotekarzy szkolnych. W niektórych wypadkach taka osoba jest całkiem sama, bo są braki kadrowe. Nawet jeśli są osoby do pomocy to przy odzyskiwaniu podręczników bibliotekarze to sobie mogą tworzyć tony papierów, protokoły, wysyłać maile z ze zdjęciami zniszczonych egzemplarzy i inne pisma. Odzyskanie zgubionego lub zniszczonego podręcznika zależy tak naprawdę od dobrej woli rodzica i jego poczucia przyzwoitości. Zapis o tym, że szkoła "może zażądać odkupienia"... może, ale nie ma tu żadnego zapisu o obowiązku dla rodzica, I w ten sposób pod koniec roku szkolnego, uczeń pozalicza to co ma pozaliczać. Zniknie sobie i zjawi się jedynie na zakończeniu aby odebrać jak gdyby nigdy nic świadectwo i tyle go widziano. A następny rocznik idzie, a ty świeć oczami przed rodzicami. No przecież wydanie zdewastowanego podręcznika to w zasadzie wstyd. A wstyd powinien miec uczeń , który po 1 roku użytkowania będąc I użytkownikiem kompletnie o niego nie dbał. Jedni ignorują mail i pisma, a drudzy jeszcze dyskutują i standardowo grożą kuratorium. Uczeń i rodzic nie mają po swojej stronie praktycznie żadnego przymusu. Oczywiście dyrekcja może wspierać bibliotekarza i podsyłać wezwania, ale nie mają one mocy prawnej i rodzic o tym doskonale wie. I efekt jest taki, że szkoła z własnych środków musi sama zafundować nowe egzemplarze, bo ta garstka rodziców rżnie głupa. Więc jak ktoś głupio pyta dlaczego brakuje podręczników to ma odpowiedź jest taka: MEN nie raczył wyznaczyć windykatora ze skutecznymi narzędziami, uczeń i rodzice wiedzą, że podręcznik się "należy", ale już nie przechowują w głowie, że należy go zwrócić nie zalanego, nie z wyszczerbionymi grzbietami, nie z porwanymi i brakującymi kartami i z nie wymalowanymi "intymnymi częściami ciała" w losowych miejscach. Dotację należy wycofać w takiej formie. Rodzicom proszę wydawać bony na zakup tych podręczników w księgarniach online lub stacjonarnie. Wreszcie coś nauczy uczniów i rodziców odpowiedzialności i zaczną znowu kojarzyć, że wrzesień to nie kolejny miesiąc wakacji i wyjazdów. Dość przerzucania nieodpowiedzialności wielu na garstkę osób. Z resztą nasza genialna ministra dawszy bezmyślnie przywilej braku prac domowych jeszcze utwierdziła niektóre bombelki w tym, że w zasadzie po co im podręcznik a już nie ważne po co o niego dbać...
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Wycofać.,zgłoś
Artykuł ma już 3 lata, ale trzeba to napisać. Sytuacja z finansowaniem podręczników jest chora: po pierwsze cała logistyka dystrybucji i odzysku spada na bibliotekarzy szkolnych. W niektórych wypadkach taka osoba jest całkiem sama, bo są braki kadrowe. Nawet jeśli są osoby do pomocy to przy odzyskiwaniu podręczników bibliotekarze to sobie mogą tworzyć tony papierów, protokoły, wysyłać maile z ze zdjęciami zniszczonych egzemplarzy i inne pisma. Odzyskanie zgubionego lub zniszczonego podręcznika zależy tak naprawdę od dobrej woli rodzica i jego poczucia przyzwoitości. Zapis o tym, że szkoła "może zażądać odkupienia"... może, ale nie ma tu żadnego zapisu o obowiązku dla rodzica, I w ten sposób pod koniec roku szkolnego, uczeń pozalicza to co ma pozaliczać. Zniknie sobie i zjawi się jedynie na zakończeniu aby odebrać jak gdyby nigdy nic świadectwo i tyle go widziano. A następny rocznik idzie, a ty świeć oczami przed rodzicami. No przecież wydanie zdewastowanego podręcznika to w zasadzie wstyd. A wstyd powinien miec uczeń , który po 1 roku użytkowania będąc I użytkownikiem kompletnie o niego nie dbał. Jedni ignorują mail i pisma, a drudzy jeszcze dyskutują i standardowo grożą kuratorium. Uczeń i rodzic nie mają po swojej stronie praktycznie żadnego przymusu. Oczywiście dyrekcja może wspierać bibliotekarza i podsyłać wezwania, ale nie mają one mocy prawnej i rodzic o tym doskonale wie. I efekt jest taki, że szkoła z własnych środków musi sama zafundować nowe egzemplarze, bo ta garstka rodziców rżnie głupa. Więc jak ktoś głupio pyta dlaczego brakuje podręczników to ma odpowiedź jest taka: MEN nie raczył wyznaczyć windykatora ze skutecznymi narzędziami, uczeń i rodzice wiedzą, że podręcznik się "należy", ale już nie przechowują w głowie, że należy go zwrócić nie zalanego, nie z wyszczerbionymi grzbietami, nie z porwanymi i brakującymi kartami i z nie wymalowanymi "intymnymi częściami ciała" w losowych miejscach. Dotację należy wycofać w takiej formie. Rodzicom proszę wydawać bony na zakup tych podręczników w księgarniach online lub stacjonarnie. Wreszcie coś nauczy uczniów i rodziców odpowiedzialności i zaczną znowu kojarzyć, że wrzesień to nie kolejny miesiąc wakacji i wyjazdów. Dość przerzucania nieodpowiedzialności wielu na garstkę osób. Z resztą nasza genialna ministra dawszy bezmyślnie przywilej braku prac domowych jeszcze utwierdziła niektórych uczniów w tym, że w zasadzie po co im podręcznik a już nie ważne po co o niego dbać... To jest nauka tylko olewnictwa, bo uczeń ma gdzieś, że po nim będzie ktoś musiał korzystać z czegoś co wzbudza wstręt lub urąga przyzwoitości
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Addd,zgłoś
Dlaczego MEN dopuścił do użytku nowe wydania podręczników skoro stare są ok. Czemu dyrektorzy wymagają w 80% nowych podręczników. Zakłamanie.
Odpowiedz
2Zgadzam się0Nie zgadzam się