"Miłość, seks & pandemia". Za ten film powinien być kryminał! (RECENZJA)
Na ekrany kin wchodzi właśnie prawdopodobnie najgorszy film, jaki kiedykolwiek powstał w Polsce. "Miłość, seks & panedmia" Patryka Vegi to bezczelna kpina z widza.
Nie jest niczym odkrywczym pisanie, że Patryk Vega to słaby reżyser, a jego produkcje to seryjnie wypuszczane gnioty, które mają jeden cel: zasilić konto o kolejne miliony. W swojej wyrachowanej grze Vega poszedł jednak o krok za daleko, stworzył coś tak beznadziejnego, co właściwie trudno nazwać filmem. "Miłość, seks i pandemia" to gwałt na założeniu, że widz zasługuje za cokolwiek wartościowego.
Podobne
- "Szkoła dla elity" sezon 5 - mocne 69/10
- "Thor: Miłość i grom". Opera mydlana z żartami z polskiej komedii. Świetny film! [Recenzja]
- "Pam & Tommy": Sekstaśma godna nagrody Emmy (RECENZJA)
- "Folie à deux". Narośl na plecach "Jokera" [RECENZJA]
- Zobaczyłem "Wróżków Chrzestnych" live-action. Nie popełniajcie mojego błędu [Recenzja]
Na ekranie pojawia się m.in: zawodnik Fame MMA, siostra zakonna, escorta, świadek Jehowy i striptizer. Jest więc klasyczny przepis na kasowy hit wg. Patryka: włożyć do szejkera najbardziej skandaliczne nagłówki z tabloidów, zmiksować z kilkoma znanymi twarzami, wsadzić do piekarnika i liczyć, że wygłodniali sensacji ludzie po raz kolejny rzucą się na ten zakalec. Tym razem grozi za to poważna niestrawność.
Fabuła w tym filmie praktycznie nie istnieje, więc przybliżenie "o czym" jest twór Vegi, to zadanie karkołomne. No dobrze, spróbujmy...
Miłość, seks & pandemia - filmowy zwiastun reżyserski Patryka Vegi
"Miłość, seks & pandemia" opowiada o losach trzech zblazowanych kobiet z Warszawy, które poświęcają się głównie pracy, fantazjują o dzikim seksie i są umiarkowanie sfrustrowane swoim życiem. Ich egzystencję zmienia pandemia koronawirusa, kiedy to ustają przelotne romanse, a czasu na rozmyślanie jest dużo więcej. Co robią wówczas bohaterki beznadziejne zagrane przez Małgorzatę Rozenek, Annę Muchę i Zofię Zborowską? Idą do kościoła! I tutaj wielkie XD.
Jesteśmy świadkami kuriozalnej sceny, kiedy uderzający w patetyczny ton ksiądz przez dobre 10 minut głosi kazanie o siewcy, a szukającym nawrócenia imprezowiczkom lecą łzy i postanawiają na głos wyznać swoje grzechy. Tak, to "dzieło" spokojnie mogłoby mieć patronat medialny telewizji Trwam lub Radia Maryja. No może gdyby nie tuzin gołych penisów i kobiecych biustów pokazanych na ekranie, ale wiadomo, czymś widzów do kina jednak przyciągnąć trzeba.
To, co dzieje się później, już kompletnie nie ma sensu. Uderza fatalna realizacja i montaż - rodem z najtańszego paradokumentu. Jest też sporo reklam. Lokowanie lampy do paznokci Semilac przed sceną rzekomego gwałtu czy lokowanie strony cinkciarz.pl w scenie robienia przelewu dla "biednych, afrykańskich dzieci". Jak się okazuje, to jedyny sposób, by potrzebujący dostali całą kwotę zupełnie bez prowizji... Później czarnoskóre dzieci wraz z siostrą zakonną śpiewają piosenkę z wdzięczności wobec hojnego darczyńcy. Czegoś tak złego, cynicznego i wyrachowanego jeszcze w kinach nie grali.
W "misyjnym" filmie Vegi często pojawiają się określania skrajnie obraźliwe dla społeczności, ras i mniejszości. Wielokrotnie wybrzmiewa: "murzyn", "kozoj*bca", "pedał"... Tutaj nie da się tego przykryć pod płaszczykiem całkowitej wolności słowa w ramach robienia sztuki. "Miłość, seks & pandemia" ma tyle wspólnego ze sztuką, co Vega z Pawlikowskim.
Za ten film powinien być kryminał, a Patryk Vega powinien być skazany na dożywotni zakaz robienia filmów. Dołóżcie cegiełkę do tego wyroku i nie idźcie do kina.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół